Prolog

3.3K 131 6
                                    

Hope już od dziecka miała wpajane zasady, którymi  stara się iść aż po dziś dzień.

-Co jest?-Matt pochylił się nad jej twarzą.

-Jesteś jeszcze słabsza niż przypuszczałem.

-Nie jestem słaba.-Poderwała się i zaczęła go atakować.

Cięła pazurami.Złapał jej ramię, ale ona się okręciła.Stał wykrzywiony.

Uśmiechnęła się.

-Sądziłam, że jesteś wytrzymalszy.-Pociągnęła jego ramie do siebie, ale on złapał wolną ręką jej bok i obrócił powietrzu.Wylądowała na plecach z głośnym hukiem.

-Szlak.

-Co ci mówiłem?

-Żebym się pilnowała.

-Nie to..znaczy to też, ale te drugie.

-Abym uważała i ciągle obserwowała ruchy przeciwnika.

-Tak i?

-Znalazła jego słabe punkty.

-Właśnie, a ty jaki masz słaby punkt?-Wzruszyła ramionami.

-A ja wiem?

-Jesteś zbyt pochłonięta walką.Orientujesz się na tym zamiast patrzeć na wszystko również otoczenie.Skupiłaś się na tym aby mnie unieszkodliwić i nie zobaczyłaś, że mam wolną drugą rękę.

-Nie spodziewałam się, że tak umiesz.

-Wiele rzeczy o mnie nie wiesz.

-Zmieniłeś się odkąd wróciłeś z akademii.

-Nie jesteśmy już dziećmi Hope.Ja nie jestem ty chłopcem, który przyjmował wszystkie kary za ciebie.

-Ale wciąż jesteś moim bratem.-Wstała i wyszła z sali.

Zamknęła się w pokoju.

Służąca składała jej pościel.

-Witam panienkę w czymś pomóc?

-Nie.Nie trzeba.Chciałam się położyć.

-Proszę bardzo.-Zabrała ubrania i wyszła.

Schowała głowę pod pościel.

Usłyszała ciche pukanie.

-Hope..-Nie odzywała się.Nie miała ochoty.

-Proszę cię porozmawiajmy.-Cisza.

-Przepraszam.Po prostu wszystko się zmieniło.Już nie jestem tamtym Mattem.

-A co się z nim stało?Hmmm...zabrał go ten cały rygor w akademii czy...

-Hope..ja już nie jestem dzieckiem.Ty również.Dorastamy i chcesz czy nie wiele się zmienia...zmieniło się.

-Np. ty i Nelly.

-Nie zmieniaj tematu.

-Dlaczego dobrze wiesz, że nie zapomniała ci tego przyjęcia.

-Przestań.

-Wciąż o tym pamiętasz co?-Walnął w drzwi.

-DOŚĆ!

-No co taka jest prawda.Mówiono mi jak się zachowałeś.Nie zmienisz tego.

-Wiem.Czasu nie cofnę.

-Madison też...

-Hope...

-Miałeś taką przyjaciółkę..każdy chciałby mieć taką, a ty ją po prostu zawiodłeś...-Wyważył drzwi.

-NIC O TYM NIE WIESZ!WIĘC ZAWRZYJ JĘZYK!-Ryknął, a jego oczy przybrały kolor czerni.

-Nie myśl, że mnie przestraszysz już się nie boje tych oczu i tego gniewu.Nie mam już pięciu lat.

-Wiem.-Westchnął.

-Nie interesuj się nie swoimi sprawami.

-Dlaczego?

-Zajmij się swoim szkoleniem.

-A ty swoim..

-Ja je miałem cały czas i wciąż będę miał aż do końca.

-Co ty mówisz?

-Do tronu nie tylko trzeba dorosnąć, ale i zmądrzeć.Przejmuje się obowiązek chronienia innych, dotychczas zajmowałem się tylko tobą ,a myśl, że miałoby być kilkaset takich ciebie ...

-Matt to nic wstydliwego się bać.Każdy się boi..bardziej bym się obawiała gdybyś się nie bał.

Rozumiem co chcesz powiedzieć.Matt wiem, że musiałeś szybko dorosnąć aby pojąć z czym będziesz się zmagał, ale nie wyżywaj się na mnie.

-Nie właśnie nie rozumiesz...jesteś jeszcze za młoda aby to zrozumieć.Nigdy nie będziesz siedzieć na tronie.Nie będziesz odpowiedzialna za tych wszystkich...jeny ty nawet za siebie nie jesteś, a co dopiero za kogoś.

-Przestań.

-Hope czas w końcu dorosnąć masz osiemnaście lat.

-A ty dwadzieścia sześć i co z tego skoro jesteś gorszy od siedmiolatka!-Wskazała ręką drzwi.

-Wyjdź stąd.Wyjdź z mojego pokoju.

-I kto tu jest siedmiolatkiem.-Prychnął i zniknął za drzwiami.

Podniosła poduszkę i rzuciła w kierunku w którym poszedł.


HunterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz