Rozdział 25

744 35 0
                                    

Obudziła się w pokoju.

Pierwsza myśl to był Sean.

Wstała i szybko wybiegła z pokoju.

Stanęła przy kratach.

Sean siedział oparty o ścianę kiedy ją zobaczył poderwał się.

-Hope...-Starła się zrobić coś z tymi prętami.

Ani drgnęły.

-Co się dzieje?

-Zostaniesz skazany.Musisz uciekać...!-Nie miała dość siły.

Wpadła na pewien pomysł.

Wyciągnęła z buta nóż.Przyłożyła go do dłoni

-Co ty robisz?

-Jeśli kiedykolwiek mnie kochałeś nie pozwól mi umrzeć.-Wbiła go cicho jęknęła.

-Hope!-Coś huknęło.

Czuła niemiłosierny ból, ale nie mogła pozwolić aby on zginął.

Złapała rękojeść i cięła wzdłuż ręki.

Usłyszała jak coś pęka.

Upadła.Widziała jak ziemie wokół robi się czerwona.

Poczuła łzy...Wyciągnęła nóż z cichym sykiem.

-Nie pozwól...nie.-Szepnęła zanim straciła przytomność.

-Szepnęła zanim straciła przytomność

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Otworzyła oczy.

Światło ją raziło.

Podniosła się zaraz potem zakręciło jej się w głowie.

Opadła na poduszki.

-Hope.-Spojrzała na drzwi.

Stał w nich tata.

-Tato..-Szepnęła.

-Pora chyba się pożegnać.

Nie wiedziała o co chodzi dopóki straż nie przystała wraz z Seanem.

Serce je zamarło kiedy zobaczyła jego związane dłonie.

Podszedł do niej.

Straż zasłoniła ją.

Król skinął głową.

-Zostawcie nas samych...

-Hope...

-Tato!-Wyszli.

Usiadł na rogu jej łóżka.

Pochylił się i pocałował ją w skroń.

-Jesteś naprawdę głupi albo naprawdę wierzyłaś w to, że zdążę.

-Zdążyłeś.

-Bo mnie wkurzyłaś..

-Udał się cię uwolnić..ale dlaczego..-Objęła jego spętane ręce.

-Zaniosłem cię do skrzydła szpitalnego tam złapali mnie i ..-Podniósł ręce.

-Nie pozwolę ci zginąć ...nie..-Objęła jego szyję.

-Rozumiesz...jeśli zginiesz to ja się chyba zabiję.

-Hope to nic nie zmieni.-Objął jej twarz.

-Żyj...rób to co robisz...

-Nie..nie zrobię tego bez ciebie!-Pocałował ją w czoło.

-Trzymaj się księżniczko...-Straż weszła i zabrała go.

Hope chciała za nimi iść, ale trzymali ją.

-Nie!Nie!-Krzyczała.

Podnieśli ją i rzucili na łóżko.

Trzasnęli jej drzwiami przed twarzą...szarpała się, ale nie mogła otworzyć.

W oknie zobaczyła jak prowadzą Sean.

Spóźni się..nie nie może...uda jej się.

Otworzyła okno.

Widziała około 10 metrów.

Bała się i to bardzo, ale bardziej bała się o jego życie.

Podniosła wzrok...ich oczy spotkały się.

Zmarszczył brwi i pokręcił głową.

Zignorowała go i skoczyła.

Poczuła ból w kostkach.

Zaklnęła i podniosła się.

Kuśtykając ruszyła przed tłum.

Przepychała się.

Wszyscy chcieli zobaczyć jego śmierć.

Wyszła na środek i objęła go w pasie.

Westchnął jej we włosach.

-Księżniczko odsuń się.

-Nie...

-Księżniczko..

-Najpierw musicie mnie zabić...

-Hope proszę..-Tato stał przed tłumem.

-Jak możesz na coś takiego pozwalać!

-Chce cię chronić!

-Przed czym!?Nic mi nie grozi!

-Hope on cieprawie udusił, a jak bedzie próbował ci coś jeszcze zrobić.

-Ufam mu...

-Hope...

-Już wiem..nie chciałeś abym dostała się w jego ręce.

-Nie możesz być z synem tego potwora...

-Niestety tato..to moje życie, a nie twoje...

-Wiesz co się stało...

-Wiem, ale to minęło...czas wybaczyć...nie można być tak zawistnym, bo w końcu się wybuchnie.

Miłość zagoi rany i blizny...pozbędzie się nienawiści.

-Nie będziesz z nim szczęśliwa.

-Przeciwnie będę najszczęśliwsza przy nim.


HunterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz