Obudziła się w pokoju.
Pierwsza myśl to był Sean.
Wstała i szybko wybiegła z pokoju.
Stanęła przy kratach.
Sean siedział oparty o ścianę kiedy ją zobaczył poderwał się.
-Hope...-Starła się zrobić coś z tymi prętami.
Ani drgnęły.
-Co się dzieje?
-Zostaniesz skazany.Musisz uciekać...!-Nie miała dość siły.
Wpadła na pewien pomysł.
Wyciągnęła z buta nóż.Przyłożyła go do dłoni
-Co ty robisz?
-Jeśli kiedykolwiek mnie kochałeś nie pozwól mi umrzeć.-Wbiła go cicho jęknęła.
-Hope!-Coś huknęło.
Czuła niemiłosierny ból, ale nie mogła pozwolić aby on zginął.
Złapała rękojeść i cięła wzdłuż ręki.
Usłyszała jak coś pęka.
Upadła.Widziała jak ziemie wokół robi się czerwona.
Poczuła łzy...Wyciągnęła nóż z cichym sykiem.
-Nie pozwól...nie.-Szepnęła zanim straciła przytomność.
Otworzyła oczy.
Światło ją raziło.
Podniosła się zaraz potem zakręciło jej się w głowie.
Opadła na poduszki.
-Hope.-Spojrzała na drzwi.
Stał w nich tata.
-Tato..-Szepnęła.
-Pora chyba się pożegnać.
Nie wiedziała o co chodzi dopóki straż nie przystała wraz z Seanem.
Serce je zamarło kiedy zobaczyła jego związane dłonie.
Podszedł do niej.
Straż zasłoniła ją.
Król skinął głową.
-Zostawcie nas samych...
-Hope...
-Tato!-Wyszli.
Usiadł na rogu jej łóżka.
Pochylił się i pocałował ją w skroń.
-Jesteś naprawdę głupi albo naprawdę wierzyłaś w to, że zdążę.
-Zdążyłeś.
-Bo mnie wkurzyłaś..
-Udał się cię uwolnić..ale dlaczego..-Objęła jego spętane ręce.
-Zaniosłem cię do skrzydła szpitalnego tam złapali mnie i ..-Podniósł ręce.
-Nie pozwolę ci zginąć ...nie..-Objęła jego szyję.
-Rozumiesz...jeśli zginiesz to ja się chyba zabiję.
-Hope to nic nie zmieni.-Objął jej twarz.
-Żyj...rób to co robisz...
-Nie..nie zrobię tego bez ciebie!-Pocałował ją w czoło.
-Trzymaj się księżniczko...-Straż weszła i zabrała go.
Hope chciała za nimi iść, ale trzymali ją.
-Nie!Nie!-Krzyczała.
Podnieśli ją i rzucili na łóżko.
Trzasnęli jej drzwiami przed twarzą...szarpała się, ale nie mogła otworzyć.
W oknie zobaczyła jak prowadzą Sean.
Spóźni się..nie nie może...uda jej się.
Otworzyła okno.
Widziała około 10 metrów.
Bała się i to bardzo, ale bardziej bała się o jego życie.
Podniosła wzrok...ich oczy spotkały się.
Zmarszczył brwi i pokręcił głową.
Zignorowała go i skoczyła.
Poczuła ból w kostkach.
Zaklnęła i podniosła się.
Kuśtykając ruszyła przed tłum.
Przepychała się.
Wszyscy chcieli zobaczyć jego śmierć.
Wyszła na środek i objęła go w pasie.
Westchnął jej we włosach.
-Księżniczko odsuń się.
-Nie...
-Księżniczko..
-Najpierw musicie mnie zabić...
-Hope proszę..-Tato stał przed tłumem.
-Jak możesz na coś takiego pozwalać!
-Chce cię chronić!
-Przed czym!?Nic mi nie grozi!
-Hope on cieprawie udusił, a jak bedzie próbował ci coś jeszcze zrobić.
-Ufam mu...
-Hope...
-Już wiem..nie chciałeś abym dostała się w jego ręce.
-Nie możesz być z synem tego potwora...
-Niestety tato..to moje życie, a nie twoje...
-Wiesz co się stało...
-Wiem, ale to minęło...czas wybaczyć...nie można być tak zawistnym, bo w końcu się wybuchnie.
Miłość zagoi rany i blizny...pozbędzie się nienawiści.
-Nie będziesz z nim szczęśliwa.
-Przeciwnie będę najszczęśliwsza przy nim.
CZYTASZ
Hunter
WerewolfHope była już od dziecka szkolona.Jej brat nauczył jej wszystkiego czego wie.Ojciec wpajał, że każdy musi umieć się bronić.Teraz jako dorosła musi zmierzyć się z tym co ją czeka. Los lubi płatać figla.Dziewczyna nie spodziewała się, że zostanie ło...