Rozdział 14

809 34 1
                                    

-Wiedziałam o tym już w chwili kiedy urwałeś głowy tamtym...

-Widziałaś to...Hope nie chciałem aby tak wszystko wyszło..nie miałaś się o tym dowiedzieć.

-Ile zamierzałeś to kryć...tygodnie...miesiące...a może lata co?Jesteś cyniczny Sean.

-Jestem jaki jestem, ale zrozum, że po prostu nie da się inaczej.

-Jesteś jak sam powiedziałeś mordercom...ile byś się bawił zanim być mnie zabił?

-Nie skrzywdziłbym ciebie.Nigdy.

-Przestań kłamać.

-Nie byłem z tobą szczery od początku, ale teraz nie kłamię.

-Bądź ze mną szczery...kim lub czym jesteś.

-Jestem łowcą ...łowcą wilkołaków...tamci dwaj nimi byli...

-Dziewczyna...

-Ona też..

-Dlaczego to robisz?

-Zostałem tak wychowany..Mój ojciec nim był...matka i każdy przodek przed przed...

-Gdzie oni teraz są...rodzice...

-Nie żyją.

-Przykro mi.-Obrócił wzrok.

-Sean..

-Nie podchodź...

-Dlaczego?

-Nie i koniec.

-Sean co się dzieje?

-Nie rozumiesz tego, że masz się trzymać z daleka.-Zamknął przed nią drzwi.

Sean zaczął zachowywać się dziwnie unikał Hope jak ognia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Sean zaczął zachowywać się dziwnie unikał Hope jak ognia.

Powoli zaczynało ją to denerwować w końcu nie wytrzymała i poszła do jego pokoju.

Siedział na łóżku podniósł się gdy ją zobaczył.

-Hope...

-Nie obchodzi mnie...masz powiedzieć co się dzieje i koniec kropka..jak nie to inaczej pogadamy.

-Kiedy jesteś blisko..-Wstał.

-Mozę zmysły szaleją ...nie mogę się na niczym innym skupić prócz ciebie Hope.-Przystanął przed nią.

-Przewrażliwiony jesteś...

-Może...ale wiem jedno szaleję na punkcie twojego zapachu.-Mocno zaciągnął się kiedy stał nad jej włosami.

-Hope..-Złapał ją za bok i podniósł.

-Ja przy tobie wariuję.-Posadził ją na łóżku.

-Coś takiego.-Wylądowała na plecach.

-Nie licz, że tak szybko się wydostaniesz...-Szepnął do jej ucha.


HunterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz