Rozdział 5

1.1K 58 0
                                    

-Ale co to znaczy?

-Pojedziesz w głąb miasta ..wszystkiego musisz się o nim dowiedzieć...

-Dlaczego sama..wy nie możecie tego zrobić?

-Hope...my nic o nim nie wiemy..-Brunetka rozłożyła bezradnie ręce.

-Dlaczego ja?

-Jeżeli masz stać się łowcą musisz przejść próby.Oto jedna z nich.

-Mam zabić niewinnego...

-On z niewinnością nie ma nic wspólnego.To morderca, który nie ma za grosz uczuć.

-I ja mam go zabić...przecież.

-Poradzisz sobie.Jesteś od niego zdecydowanie silniejsza, mądrzejsza, a przede wszystkim szybsza.

-A jak mi się nie uda..?

-Musi ci się udać.

-Zrobię to i co dalej.

-Przyjedziesz tutaj  i dokończysz szkolenie.

-Przyjedziesz tutaj  i dokończysz szkolenie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Hope widziała ciemny korytarz.Szła min zatrzymała się kiedy usłyszała jakiś dźwięk.

Obejrzała się za zakrętu wyszedł jakiś facet.Światło księżyca rzucało poświatę na jego osobę.

Szedł w jej kierunku miał na sobie tylko spodnie.

Twarz miał pokrytą półcieniem.

Dopiero później spostrzegła, że jest we krwi.Uśmiechnął się.

Wytarł ręką twarz.

Hope serce zaczęło walić.

-Co to wszystko miało znaczyć?-Jego głos sprawił, że brunetka przestraszyła się.

Ton w jakim mówił nie wskazywał na to, że jest on przyjaźnie nastawiony.

Oparła się o ścianę i przymknęła oczy.

-I co teraz Rick?-Usłyszała jak coś ociera się o metal.

Zatkała uszy chcąc pozbyć się tego strasznego dźwięku.

-Nie myśli sobie, że ci się uda uciec...-Głośny krzyk zmroził krew Hope.

Zakryła otwarte usta dłonią powstrzymując szloch.

-Ktoś tu jest...-Jej strach sięgnął zenitu.

-Czuję...maliny...-Zaciągnął się zapachem.

-I lasu...wilkołak...

-Wikokrwista...-Hope upadła na podłogę słysząc jak biegną w jej stronę.

Oparła się ręką i patrzyła na zakręt z którego  miał wybiec ten potwór.


HunterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz