Sean starał się.Nauczył się kontrolować swoje wewnętrzne zwierzę.
Hope siedziała na kanapie kiedy stanął przed nią.
-Dlaczego wróciłaś?
-Nie wiem.Brakowało mi twojej obecności...może brzmieć to głupi, ale przyzwyczaiłam się do twojej osoby.
Jedno nie daje mi spokoju.
-Co takiego?-Usiadł w jej nogach.
-Sokor ty jesteś..kto z twoich rodziców był wilkokrwistym?
-Nie wiem...zawsze myślałem, że oboje byli łowcami...
-Wróć ze mną..
-Gdzie?
-Do mnie...poznasz moją rodzinę.-Wstała.
Stykali się ciałami.
-Chcesz tego?
-Tak.-Szepnęła muskając jego usta swoimi.
Objął ją w pasie i podniósł.
-Kiedy?
-Jutro...jak najszybciej.-Powiedziała między pocałunkami.
Znaleźli się w sypialni.
Sean zaczął schodzić pocałunkami niżej po linii szczęki, aż doszedł do szyi. Zatrzymał się na niej i składał namiętne pocałunki. Co chwila przygryzał skórę, a ona nie wytrzymała i jęknęła. Oddychali coraz szybciej i czuła skurcze w podbrzuszu. W tym czasie ona po omacku ściągnęła jego koszulę. Sekundę potem nie miała już swojej, a on zaczął składać mokre pocałunki na jej szyi. Rosło pomiędzy nimi pożądanie i nie myśleli, aby przerywać.
Nagle chwycił ją mocno w pasie i położył na łóżku. Pozbył się szybko spodni i znalazł się zaraz nad nią .Hoe otworzyła oczy. Zobaczyła ciemność nocy i przebłyski światła księżyca.
Spojrzała w bok, zobaczyła nagą klatkę piersiową Seana. Oddychał równomiernie, a ona uśmiechnęła się,przypominając sobie wcześniejsze zdarzenia.
Ich niesamowite pożądanie, rozkosz i spełnienie. Brunetka nigdy nie czuła czegoś takiego ja przy nim. Poczuła teraz znowu te skurcze w żołądku. Spojrzała na chłopaka, ale spał spokojnie.
Pochyliła się nad nim i pocałowała delikatnie w skroń.
Nie wiedziała dlaczego to zrobiła, ale nie żałowała tego.
Teraz liczył się tylko on i ona.
CZYTASZ
Hunter
WerewolfHope była już od dziecka szkolona.Jej brat nauczył jej wszystkiego czego wie.Ojciec wpajał, że każdy musi umieć się bronić.Teraz jako dorosła musi zmierzyć się z tym co ją czeka. Los lubi płatać figla.Dziewczyna nie spodziewała się, że zostanie ło...