Rozdział 8

1K 52 1
                                    

Hope stała oparta o ścianę przyglądała się ćwiczeniom Raya.Przygryzła wargę kiedy zaczął wykonywać rozgrzewkę.

-Długo tu jesteś?

-Od jakiegoś czasu.-Obrócił się do niej.

Westchnęła kiedy zobaczyła jego mięścnie brzucha.

Jak on może być synem Cońe nie są ani trochę podobni do siebie.

-Dołączysz?

-Może później...-Uśmiechnęła się.

Pokręcił głową i wrócił do wykonywanej przedtem czynności.

Skrzywiła głowę w bok.

-Wiem, że się patrzysz...

-Nie będę zaprzeczać..

-Co?

-Masz złe informacje o mnie.-Zmarszczył brwi.

Hope objęła jego szyję rękoma i wskoczyła na niego.

Ugryzła jego ucho.

Westchnął.

-Chyba nie sądziłeś, że...-Pochyliła się do jego ucha i cicho szepnęła.

-Nie.-Spojrzał w jej oczy.

Odchyliła się do tyłu.

-Oj dużo się musisz jeszcze o mnie dowiedzieć...-Przygryzła jego wargę.

-Na przykład to..-Złapał ją w tali i wyszedł z sali.

-To i co...-Położył ją na łóżku.

-Jutro wyjeżdżasz...

-Mamy sporo czasu...

-Całą noc...-Szepnął w jej usta.

-Pocałuj mnie...-Nie musiała długo czekać aż ich usta się spotkają.

Hope kochała jego usta...ta miękkość wzbudzała w nią niezmierną rozkosz.

Położyła głowę miedzy poduszkami.

-A więc nie jesteś jednak tą królewną o której wszyscy mówią...

-Nie.Pewna część mnie wciąż nią jest, 

-Zmieniła się?

-To miejsce jest zupełnie inne niż na tych waszych ulotkach.-Uśmiechnął się i rozerwał jej koszulę.

-O wiele lepiej.

Podparła się na łokciu.

-Sądzisz, że tak powinno to wyglądać?

-Co dokładnie?

-To wszystko jestem księżniczkom, a ty poddanym.-Złapał ją za biodra i podniósł.

-A więc Wasza Wysokość zobaczy jak to jest kogoś słuchać...

-Nigdy nie słuchałam z wyjątkiem rodziców...

-Teraz doświadczysz tego..-Pchnął ją do tyłu.

Brunetka otworzyła szeroko oczy.

Uśmiechnął się i ściągnął koszulkę.

Pochylił się nad nią.

-Wasza Wysokość ...-Pocałował ją w szyję.

-Czas zmienić dowodzenie.-Westchnęła kiedy przejechał ustami wzdłuż jej brzucha.


HunterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz