Rozdział 15 - Nina

1.1K 34 0
                                    

*Nina*

Nadeszła chwila na którą nie byłam gotowa. Chociaż pewnie nigdy i tak bym nie była. Na takie coś nie można być gotowym. Boks był ciasny, co przyprawiało mnie o nieznany wcześniej atak klaustrofobi. Chociaż podejrzewałam, że to bardziej wynik paniki. Mój pokój też był mały i ciasny, a nie miałam problemu z przebywanie w nim.
Ale wracając. Usłyszałyśmy otwieranie drzwi. Nie wiele widziałyśmy, ale po raz pierwszy Daria odezwała się.
- Toby! Rusz tu swoje zasrane, małe jaja!
Z dołu rozległ się śmiech. Po chwili przed boksami stanęły dwie osoby. Jedną z nich  z pewnością był Toby. Drugą musiał być bogaty mężczyzna, a wywnioskowałam to po tych pięknych, nieskazitelnie czystych butach. Przywarłam do ściany. Byłam pewna, że czas mojej niewoli w stodole dobiegł końca, ale nie sądziłam że wrócę do domu.
- Daria! - odezwał się mężczyzna. - Ciesz się. Dzisiaj zabieram Cię do siebie. - usłyszałam. Jego kroki były powolne, ale tupot obcasów roznosił się po całej stodole. Nagle zatrzymał się przede mną. Kucnął i zobaczyłam jego twarz. Miał małą, kozią bródkę. Twarz była podłużna, oczy błękitne. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Niestety Toby, nasze kontakty w Stanach są już nieaktualne. Nikt nie chce brać do siebie Rosjanek. Mimo, że twój dostawca przywiózł niezłe sztuki, nie możemy ich wystawić. Odcieli mnie od aukcji.
- Dlaczego?
- Amerykańscy handlarze biorą to co rzadkie, ładne i tanie. Polki, Włoszki i Hiszpanki są idealne. Nie mówiąc o Azjatkach. Na ich przewóz wydają pieniądze. A tak to zamykają się na swój kontynent i grupy znajomych. Chociaż ich klienci pragną nowości, nasze dziewczynki nie sprawdzają się tam. O wiele lepiej jest je teraz transportować do Niemiec. I z tego co wiem, mój znajomy Luke, właśnie tam posłał ostatnią dostawę. Tą tu - wskazał na mnie - i Darie muszę zabrać do siebie, ale tamtą dostarczysz Lukowi. Wstępnie będziemy robić razem interesy.
- Gdzie mam ją zawieźć?
- Luke musi wsadzić do samolotu jedną sztukę, ale z tego co wiem, nie jedzie z nią. Spotkacie się gdzieś w okolicy Warszawy, w Polsce.
Mężczyzna wstał.
- Załaduj je do auta.
- Szefie?
- Tak, Toby?
- Wybacz, że pytam, ale po co szefowi dwie dziewczyny?
- Obiecałem przyjacielowi świeże ciałko. Staruszek musi się zrelaksować. - zaśmiał się. I byłam pewna, że mówiąc ,,świeże ciałko,, na pewno nie mówił o Darii.

Toby szybko wykonał rozkaz. Tym razem byłam zbyt przerażona by się wściekać i sprzeciwiać. Daria klnęła tylko po angielsku, na co Toby nie reagował. Przykra prawda była taka, że i ona straciła siłę do sprzeciwu. Chociaż nie wiem w jakich warunkach mieszka dziewczyna normalnie ani jak traktowano ją w niewoli, ale widać było po niej, że długo się nie myła, ani długo nie jadła. Więc traciła siły nie tylko psychiczne, ale i fizyczne.
Usadzono nas na tyłach drogiego auta. Kierowcy nie było.
- Obiecajmy sobie coś - powiedziała dziewczyna. Spojrzałam na nią.
- Jeśli, któraś się wydostanie, znajdzie tą drugą.
- Zgoda - powiedziałam. Uścisnęłyśmy sobie ręce.
- Jaki błąd popełniłaś? - zapytałam.
Dziewczyna zastanawiała się.
- Kiedy wprowadziłam się do Tobiego olałam rodziców. Mieszkamy w katastrofalnych warunkach. Ojciec nie lubił go. Uważał, że Toby to rozpuszczony, nieudany Amerykanin. Matka się nigdy nie wtrącała. W końcu miałam dość i wyprowadziłam się. Tak poznałam ciemną stronę Tobiego. Dowiedziałam się, że urodził się w Nowym Jorku, ale przeprowadził się do Moskwy. Ramiro zaciągnął go do kręgu handlarzy i dał do użytkowania dom babci. Toby czesał niezłą kasę. I mimo, że nie robił nic dobrego, miał pieniądze, których mi brakowało. Kiedy robiłam za niego rozliczenia przypadkiem wpadłam na druki z kont Ramira. Na miesiąc zgarniał ze trzy razy więcej niż my. Doszłam do wniosku, że zdobędę go. Najpierw pakowałam dziewczyny, później pomagałam mu w finansach. Kiedyś, kiedy Toby wyjechał, zadzwoniłam do niego z teoretycznym problemem finansowym. Przedstawiłam mu moje dziwne wysnute teorie, ale w rezultacie wylądowaliśmy w łóżku. Ramiro przychodził kiedy nie było Tobiego. Ale kiedy zaproponowałam mu, że mogę się do niego przeprowadzić, odparł, że mnie nie kocha, ale zależy mu na mnie. Stwierdziłam, że muszę uciekać. Pewnego dnia spakowałam torbę i wyszłam z domu. Wóz Tobiego zajechał w tej samej chwili. Chwycił mnie i zaciągnął do domu. Powiedziałam mu, że już go nie kocham, że chce wracać. Nie pozwolił mi. Zamknął mnie w sypialni. Darłam się jakieś dobre dwie godziny. Potem drzwi otworzyły się. Ramiro powiedział, że mi nie ufa i przemyślał moją ofertę. Weźmie mnie do sobie. Toby, który to słyszał bym wściekły. Już wiedział o naszym romansie. Chciałam wyjść, ale mi nie pozwolili. Teraz moja sytuacja jest jaka jest.
- Twoja mama Cię nie szuka?
- Coś ty. Ojciec jej nie pozwoli.
Nagle drzwi samochodu otworzyły się. Ramiro wsiadł do auto.
- Zapinać pasy piękne Panie, jedziemy do Moskwy.

Hejka! Zapowiadam maraton rozdziałów. Już dziś i jutro przynajmniej 5. :)

SprzedaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz