Rozdział 24 - Alison

818 27 7
                                    

*Alison*

Minęło kilka dni odkąd rozmawiałam z Melisą. Również sytuacja z Davidem trochę się uspokoiła - przestał mnie torturować, że kiedyś zrozumiem magie tego biznesu. Przytakiwałam mu i odpowiadałam zgodnie z tym co chciał usłyszeć.
Za to Andy wydawał się coraz bardziej zaniepokojony. Widząc mnie uśmiechał się nerwowo. Nie skupiał się na pracy. Czyżby moja propozycja tak go przejęła?

Przerzuciłam kartkę książki z matmy i u poprosiłam Philipa by nalał mi coli. Dobiegły mnie krzyki dziewczyn, które pracowały przy stolikach. Odwróciłam się i zauważyłam jak ta nowa - Hana wypycha tyłek w stronę faceta. Miała grymas niezadowolenie na twarzy, a z oczu płynęły jej łzy. Nagle do stolika podszedł mój brat. Dokładnie w tym momencie ktoś złapał moją rękę. Andy wyprowadził mnie z sali i pociągnął do jednej z pustych loż.
- Co ty robisz? - zapytałam zdziwiona jego zachowaniem. Chłopak podszedł do mnie i pocałował mnie namiętnie.
- Twój brat stwierdził, że nie muszę się ukrywać z tym co do Ciebie czuję Alison.
- Jak to ukrywać?
- Od kilku miesięcy nie mogę przestać myśleć o Tobie. Nie wiedziałem, że Dawid to twój brat więc zaraz na początku powiedziałem mu, że mi się podobasz. Kiedy gadaliśmy o twoim planie, zauważył, jak wychodziliśmy z ze schodów ewakuacyjnych. Stwierdził, że jesteśmy razem. Potrzebowałem kilka dni by pomyśleć jak ci mam to powiedzieć i... - podeszłam i pocałowałam go delikatnie. Nagle drzwi otworzyły się. Odskoczyłam od Andy'ego i spojrzałam na dziewczynę stojącą w drzwiach.
- Przepraszam. Chciałam pogadać - usłyszałam głos Melisy. Dałam jej znak by weszła i zamknęła drzwi.
- Co chciałaś? - zapytałam.
Dziewczyna spojrzała niepewnie na mojego chłopaka. - Spokojnie. Mów.
- Zgadzam się.
Dopiero po chwili zrozumiałam co do mnie mówi.
- Świetnie. Czas rozwalić ojcu biznes!

Nagle mój telefon zadzwonił.
Od: Brat

Clemens oddaje nam dziewczyne. Rosjanka przyjedzie za chwile. Zajmij się nią.

Zmarszczyłam brwi. Znowu rosjanka?
- Co się stało?
- Facet przez którego dawno temu straciliśmy dwie dziewczyny poczuł, że musi się odkupić i wysłał nam rosjanke w prezencie. - westchnęłam. - Pomogę Ci.

Otworzyłam boczne drzwi i wpuściłam do środka Lee z nieprzytomną dziewczyną. Była całkiem ładna. Chociaż widać było, że mieszkała w jakiejś wsi. Szłam przodem, prowadząc chłopaka na piętro pokói. Zdecydowałam, że umieszczę dziewczynę w pokoju z dwiema polkami. Będzie im najlepiej się dogadać.
Lee rzucił ją na łóżko, a ja szybko przywiązałam jej ręce do ramy, na wypadek gdyby doznała wstrząsu po urazowego i chciałaby się zabić.
- Wychodzimy - rozkazałam.  Zamknęłam pokój i wróciłam na górę.

Obudził mnie głośny krzyk mojego brata. Wczoraj wróciłam późno do domu i na pewno ostatnią rzeczą jaką teraz chciałam to wstać przed 12. Mimo wszystko jednak zwlokłam się z łóżka i weszłam zeszłam do kuchni. Przy stole siedział ojciec. Nie wiedziałam go już ponad tydzień, ale jego widok w domu był trochę dziwny.
- Alison. Jak się czujesz? - zapytał całując mnie w policzek.
- Dobrze. Dlaczego tak wrzeszczysz ćwoku? - rzuciłam do brata.
- David ma własną wizję prowadzenia klubu. - poinformował mnie ojciec.
- To znaczy?
- Masz - chłopak podał mi plik papierów - Co byś zrobiła?
Spojrzałam na wydruki z banków, kosztorys i wykresy zarobkowe. - Klub w Chicago. Mówię ojcu, że trzeba go zamknąć, bo raz, że policja robi tam patrole, dwa jesteśmy stratni.
- Wychodzimy na zero - zauważyłam.
- Dawid tłumaczę Ci, że nie można tak sobie zamknąć klubu. To nie na tym polega.
- A w czym jest problem? - zapytałam robiąc sobie jajecznice.
- Klienci ubywają.
W głowie zaświtał mi pomysł.
- To przeniesiemy kilka dziewczyn stąd do Chicago i zaczniemy coś tam nagrywać. W Chicago są warunki.
- Brawo Alison. Dokładnie o to mi chodziło.
David zrobił naburmuszoną minę.
I'm sorry brother.
- Wybierz dziewczyny i każ Lee je zawieść.

Wpadłam do klubu i od razu skierowałam się do pokoju Melisy. Otworzyłam drzwi z impetem. Mieszkanki pokoju stanęły jak wryte i ani drgnęły.
- Wy dwie - wskazałam na Nancy i Melise - pakujcie się. Wyjeżdżacie.

*Izzy*

- Jesteś pewien?! - krzyknęłam, a John pokiwał głową. Spojrzałam jeszcze raz na akta dziewczyny, które przeraziły mnie w samolocie.
- Izzy o co Ci chodzi? To tylko jakaś nastolatka.
Nie odpowiedziałam. Przyjrzałam się jeszcze raz dziewczynie, która spoglądała na mnie z obrazka. Miała takie same oczy...
- Muszę ją znaleźć! - powiedziałam. Spojrzałam na adres domu w którym mieszkała. Nie miałam wątpliwości, że właśnie znalazłam córkę mojej zmarłej siostry.

Hejka!

Jesteśmy na takim etapie, że chyba mogę już zapytać o wrażenia czy ulubione postacie. Chciałabym bardzo zrobić Q&A ale jakoś chyba nie bardzo zadajecie mi pytania, więc teraz macie taką okazje.

Zapraszam dalej!

SprzedaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz