*Hana*
Siedziałam na swoim łóżku. Aga chyba dawno już spała. Nie wiedziałam jak w takiej sytuacji mogła w ogóle zasnąć. Ci faceci byli przerażający i równie przerażająca była myśl, że w każdej chwili naszego snu mogliby wtargnąć do naszego pokoju. Siedziałam jak na szpilkach patrząc się w okno. Byłam głodna, ale jeszcze bardziej niż głód czułam chęć zapalenia. Uzależnienie od nikotyny... Analizowałam sytuację sprzed około dwóch godzin. Dlaczego ten chłopak zrobił mi takie świństwo? Co ja mu takiego zrobiłam, przecież ja nawet go nie znam? Ale nie to mnie najbardziej zastanawiało. Mówił coś o jakimś kliencie... Kogo chcieli ze mnie zrobić? Dziwkę? Zajmowałam się dilerką, ale nigdy nie miałam do czynienia z prostytutkami. Nie interesowało mnie bycie panną lekkich obyczajów. Nie oszukujmy się. To co robiłyśmy do tego czasu było bardzo dochodowe. Spokojnie wystarczało mi na ciuchy, książki i kosmetyki. A czego chcieć więcej? Czasem wrzucałam jakiś hajs mamie do torebki, żeby jej pomóc. Przecież z jednej pensji nie da się wyżywić 3 osoby... Zastanawiałam się też co w tej sytuacji robią moi rodzice. Czy mnie szukają? Znając mojego ojca wyjechał gdzieś z jakąś panienką. A mama? Ona pewnie dzwoniła do wszystkich moich znajomych, próbując się czegoś dowiedzieć. Patrząc z perspektywy czasu dość sporo o niej wtedy myślałam. Zabijałam czas przywołując wspomnienia i tworząc w głowie nowe scenariusze, co mogłoby się stać gdyby wydarzyło się coś innego... Nie wiem czy rozumiecie..
Nagle usłyszałam czyjś głos. Wyrwana z moich rozmyśleń, spojrzałam na drzwi, ale były zamknięte. Serce waliło mi jak szalone, ale mimo to starałam się nie panikować. Nie mogłam dać po sobie poznać, że się boję. Zaczęłam nasłuchiwać.
- Luke skoro szef tak kazał.. chyba nie możemy dyskutować? - powiedział mężczyzna. Od razu zorientowałam się, że to ci, którzy wpadli do nas w czasie gdy włączył się alarm.
- Może i tak, ale jest ich za mało! - wrzasnął ten drugi.
- Ale Luke, to tylko jedna panienka. Po tym co się wydarzyło trzeba ją wpakować do samolotu i wysłać tam gdzie trzeba.
- Dobra dobra! Wiem.. zróbmy to dzisiaj. Podobno ktoś nas namierzył a trzeba je stąd ewakuować. Ciężarówka już czeka więc się pospiesz...
Już po chwili drzwi otworzyły się na oścież i do środka wpadł Luke. Zaświecił światło i spojrzał na mnie.
- Co się dzieje..? - usłyszałam Agę. Jego wzrok skierował się na moją przyjaciółkę.
- Wstawaj! - wrzasnął. Zeszłam na dół i stanęłam obok łóżka Agnieszki. Dziewczyna także się podniosła się. - Nie ty! - popatrzył na mnie. Nie drgnęłam. Chłopak przewrócił oczami i podszedł do mojej przyjaciółki. Dziewczyna cofnęła się i wpadła na łóżko. Luke nie wahając się chwycił ją za rękę i pociągnął za sobą.
- Zostaw mnie gnoju! - powiedziała.
- Puść ją! - krzyknęłam i rzuciłam się na mężczyznę.Ten odwrócił się i strzelił mnie po policzku. Zachwiałam się i nim się obejrzałam moja przyjaciółka zniknęła za zamykającymi się drzwiami.
- Aga! - wrzasnęłam. Nagle łzy napłynęły mi do oczu. Szybko potrząsnęłam głową, pozbywając się chęci płaczu. Jednocześnie mój brzuch zasygnalizował, że czegoś mu brakuje - domyślając się - jedzenia. Jak sobie pomyślę to dawno niczego nie jadłam... Zagłodzą mnie?
*Izzy*
- Pani Greefin. - usłyszałam. - Witamy w Krakowie. - spojrzałam na osobę mówiącą te słowa. Mężczyzna, średniego wzrostu, siwe włosy i mały wąski. Ubrany w garnitur raczej wysokiej marki. - Nazywam się Ryszard Kamiński i jestem szefem oddziału kryminalnego w tutejszym mieście.
- Miło mi poznać. - powiedziałam uśmiechając się. Szybkim krokiem ruszyłam ku wyjścia z lotniska.
- Na prawdę czuje się zaszczycony, że możemy gościć specjalistów z FBI w Polsce. - odpowiedział mężczyzna prawie biegnąc za mną. - A nie czekamy na Pani partnera?
- Nie. Przyleciałam sama. - oświadczyłam.
- Rozumiem. Jeśli Pani pozwoli, proponowałbym najpierw udać się do hotelu, a jutro, o ile wyrazi Pani taką chęć, zapoznam Panią z odpowiednimi dokumentami w Pani sprawie...
- Nie traćmy czasu Panie Kamiński, o ile ma Pan odpowiednie środki, wolałabym już dziś przejrzeć raporty, dowody i wszystko co sobie tam nazbieraliście. - poprosiłam. Szef kryminalnej otarł pot z czoła białą szmatką i otworzył mi drzwi do samochodu, który właśnie podjechał. Podałam bagaże szoferowi i wsiadłam do auta. Po chwili miejsce obok zajął Kamiński. Limuzyna ruszyła, a ja wyjrzałam przez okno. Nagle na kolanach wylądowała mi teczka. Spojrzałam na nią ze zdziwieniem.- Tu są wszystkie dokumenty... - szepnął mężczyzna. Zmarszczyłam brwi i zajrzałam do ,,środka,, by zapoznać się z zawartością. Znajdowało się tam kilka kartek. Na jednaj były zdjęcia z wypadku, na kolejnych opis wydarzeń na podstawie zeznań świadków.
Dziewczyna biegnąc wpadła pod samochód. Wydawało się, że przed kimś uciekała, a utwierdziły mnie w tym paniczny krzyk nastolatki i biegnący za nią mężczyzna z drugą nastolatką.
- Kim jest opisany tutaj mężczyzna? - zapytałam. Kamiński zerknął na raport i podrapał się po głowie.
- Nie ustaliliśmy tego. - pokiwałam głową. Przeglądnęłam jeszcze raz zdjęcia i zeznania świadków. Z całą pewnością była to ta sama dziewczyna, której mama spotkała się ze mną. Tylko co ona robiła w takim kraju jak Polska, w Europie? Odpowiedź wydawała się jasna.. wskazywały na to ubrania dziewczyny, zeznania świadków. Kolejny, podobny przypadek. Może gdyby dziewczyna żyła, to łatwiej byłoby dotrzeć do jej porywaczy. Póki co jedynym moim punktem zaczepienia jest tajemniczy mężczyzna i druga dziewczyna. Kolejna porwana? Przyjaciółka Amy? Czy może zupełnie inna, przypadkowa świadkowa?
- Pani Greefin. Jesteśmy na komendzie. - poinformował mnie Kamiński. Wysiadłam z limuzyny i ruszyłam Ryszardem.
- Błagam pomóżcie mi! - usłyszałam. - Moja córka zaginęła! - Nagle przede mną stanęła kobieta. Była spanikowana, w przeciwieństwie do stojącego za nią męża.
- Kristino opanuj się! -krzyknął zniecierpliwiony.
- Proszę uspokójcie się - powiedziałam. - Co się stało?
- Moja córka! Zaginęła! - płakała kobieta.
- Pani Greefin zaraz ktoś się nimi zajmie, tymczasem....
- Proszę zaprowadzić mnie oraz tych państwa do jakiegoś spokojnego miejsca. - poprosiłam.
- Jak nazywa się wasza córka? - zapytałam. Siadając na mało wygodnym krześle w pokoju przesłuchań.
- Hana.
- Co się wydarzyło?
- Zostawiła ten list - kobieta podała mi kartkę. - Ale ja dzwoniłam do mamy jej koleżanki, z Agą nie ma kontaktu. Dojechały by do berlina w przeciągu tych 4 dni...
- Ma Pani rację. Natychmiast sprawdzimy pociągi, autobusy i taksówki. Wyślemy zdjęcia do straży granicznej, może ktoś je tam widział.
CZYTASZ
Sprzedane
Mystery / ThrillerMarihuanę można sprzedać i wykorzystać tylko raz. Z dziewczynami jest inaczej. Bezkonkurencyjny sposób by zarobić wielkie pieniądze. Co roku na świecie porywane są setki niewinnych dziewcząt, zmuszonych do uprawiania seksu za pieniądze. Wiele z nich...