*Hana*
Otworzyłam oczy. Byłam już w pełni świadoma mojego ciała. Rozmasowałam ręką bolący kark.
- Nareszcie - usłyszałam. Dopiero po chwili zorientowałam się, że siedzę w samochodzie. Kierowcą był Luke.
- Co ja tu robię? Gdzie my jedziemy do cholery?
- Wyluzuj mała. Pozwiedzamy trochę Polskę.
Spojrzałam na niego zdenerwowana. Nie pamietałam co wydarzyło się wcześniej i jak znalazłam się w wozie. Jak długo spałam? Dokąd mnie zabiera?
- Nie odpowiedziałeś.
- Nie muszę. Na dole masz wodę. - wskazał ręką siatkę. Siegnęłam po nią i wyciągnęłam zawartość. Jogurt,banan i woda.
- Serio? - zapytałam.
- Nie narzekaj.
- Gdzie ty mnie zabierasz? - zapytałam otwierając banana.
- Jezu skończ z tymi pytaniami. - jego grymas twarzy był słodki. Może gdyby nie to, że mnie porwał mogłabym się z nim umówić. Ale szczerze mówiąc teraz bardziej mnie przerażał, niż podniecał. - Nie gap się tak. Zajmij się jedzeniem.
- Przecież jem.
Nagle samochód zahamował. Luke włączył kierunkowskaz i zjechaliśmy w boczną drogę. Jechaliśmy po kamieniach, więc wyobraźcie sobie,jak trudno było mi nie wylać jogurtu. Zaczęły otaczać nas drzewa. Po kilku minutach dostrzegłam inny samochód. Luke zatrzymał auto i rzucił coś, że mam zostać. Zobaczyłam jak z sąsiedniego pojazdu wychodzi chłopak, wita się z Lukiem i gorączkowo coś mu tłumaczy. Mój porywacz kiwa głową. Obaj idą w stronę auta tego drugiego. Korzystając z chwili nieuwagi, odpinam pas i otwieram cicho drzwi. Chłopcy zajrzeli stali za zasłoniającym ich bagażnikiem. Wychodzę z samochodu i zaczynam biec. Biegnę ścieżką, którą przed chwilą jechaliśmy. Nie słyszę ani dźwięku silnika ani okrzyków Luka. Biegnę. Dolatuję do drogi.
- Pomocy! - krzyczę i macham rękami przed przejeżdzającymi samochodami. Nagle słyszę trąbienie, zbliżający się samochód odskakuję w bok na trawę, gdzie przygniata mnie jakieś ciało.
- Do samochodu - syczy Luke. Szarpcięciem stawia mnie do pionu. Ciągnie mnie z powrotem tą samą drogą. Auto stoi w połowie. Wrzuca mnie i to dosłownie na tyły i zatrzyskuje drzwi. Po chwili z drugiej strony ląduje też inna dziewczyna.
- Powiedz Ramirowi, że prześle mu kasę na konto.
- Oczywiście! - słyszę.
- Pa Toby. - krzyczy Luke i wsiada za kierownicę. Wycofuje i wyjeżdża na główną drogę.
- Zajebałbym Cię, Hana, ale ktoś na ciebie czeka, więc niestety nie mogę.
- Skąd wiesz jak mam na imię?! - krzyknęłam. Chłopak nie odpowiedział. Szarpnęłam fotelem.
- Kurwa przystań! - krzyknął.
- Kto na mnie czeka?
- Zamknij się. Zadajesz za dużo pytań.
Zrezygnowana opadłam na fotel. Kto na mnie czekał? Skąd wiedział jak się nazywam. Nie mówiłam mu jak się nazywam. Może słyszał to z ust Agi? Nie pamiętam. Czyżby to wszystko nie było przypadkiem?
Nagle mignęła mi tabliczka z napisem WARSZAWA. Spojrzałam na dziewczynę, która siedziała obok. Miała przymknięte oczy, łzy leciały jej po policzkach. Szeptała coś chyba po rosyjsku. Nie wiele zrozumiałam. Luke przyspieszył. Po chwili skręcił w kolejną boczną drogę. Zobaczyłam lotnisko. Wjechaliśmy na parking. Chłopak chwycił telefon i zaczął nawijać coś po angielsku. Mówił bardzo szybko więc zdołałam zrozumieć tylko pojedyńcze słowa lub ogólny sens zdania. Tak czy siak po chwili ktoś zapukał w szybę. Była to kobieta, po czterdziestce.
- Wyjdź do niej - rozkazał. - Powodzenia mała.
Zrobiłam co kazał, a zaraz potem samochód szybko odjechał.
- Jestem Gemma. Polecimy razem. Masz mnie słuchać. Chodź.Siedziałam w samolocie. Gemma podała mi szklankę wody.
- Do dna.
Wypiłam duszkiem. Po chwili oczy same zaczęły mi się kleić. Zasnęłam.Kolejny rozdział! Zapraszam ;)
CZYTASZ
Sprzedane
Mystery / ThrillerMarihuanę można sprzedać i wykorzystać tylko raz. Z dziewczynami jest inaczej. Bezkonkurencyjny sposób by zarobić wielkie pieniądze. Co roku na świecie porywane są setki niewinnych dziewcząt, zmuszonych do uprawiania seksu za pieniądze. Wiele z nich...