Rozdział 23 - Nina

819 28 1
                                    

*Nina*

Obudziłam się obolała. Nieprzyjemny dreszcz wstrząsnął moim ciałem. Nie miałam nic na sobie, a w bawialni było zimno. Podniosłam się lecz moje ruchy ograniczyły kajdanki. Chciałam wstać i zjeść śniadanie. Po prostu.

Ja wiem. Teraz będziesz sobie myślała co ja pieprze, ale tak właściwie na niczym innym mi w tym momencie nie zależało. Co mi da bunt? Nic...
Postanowiłam czerpać korzyści z tego, że tu jestem. Pławić się w luksusach, jeść na co mam ochotę, kupować i używać pięknych kosmetyków. Zapragnęłam być kobietą. Nie żebraczką ze wsi.

Kiedy drzwi otworzyły się zobaczyłam jego. Miał na sobie szlafrok, a w rękach trzymał tacę. Postawił ją przede mną. Przyjrzałam się dokładnie co zostało na niej podane. Na jednym talerzyku był żółty, puszysty placek z owocami i białym kremem. Na drugim ułożone owoce, z których potrafiłam rozpoznać tylko winogrona. W filiżance parował brązowy napój z pianką na wierzchu.
- Nie jadłaś nigdy omleta ani nie piłaś czekolady?
Pokręciłam głową. Mężczyzna zdjął mi kajdanki a ja rzuciłam się na jedzenie. Kiedy jadłam ten przyglądał mi się z rozbawieniem.
- Niunia, ty to u mnie wiele się nauczysz.
Spojrzałam na niego wpychając do ust słodki, czerwony owocek.

Nagle usłyszałam krzyki. Do bawialni wpadli zamaskowani mężczyzni. W rękach mieli broń. Gwałtownie cofnęłam się na kraj łóżka. Mój właściciel został zmuszony do klekniecia przed drzwiami. Do mnie podszedł jeden z bandziorów i przyparł do ramy. Nie miałam odwagi się ruszyć. Byłam zbyt zawstydzona tym, że nago ogląda mnie 5 facetów. Po chwili do pokoju wszedł wysoki blondyn. Powolnym krokiem podszedł do Pana. Bałam się drgnąć.
- Andrew. Witaj przyjacielu. Czemu tak wdzierasz się do mojego domu?
Owy Andrew spojrzał na mnie i na właściciela.
- Masz pieniądze kupować jakieś dziwki, a dla mnie nie masz hajsu? - stwierdził gniewnie.
- To był mały wydatek... nie sądziłem, że jakaś dziewczynka będzie ci przeszkadzać.
- Masz hajs?!
- Nie.. - odpowiedział, a Andrew strzelił mu w głowę. Przestraszona podskoczyłam. Złapał mnie jeden z zamaskowanych. Ścisnął mnie za piersi i przytrzymał.
- Posprzątajcie ciało i bierzcie co wartościowe. A tą tam wyślijcie przesyłką do mojego przyjaciela w Chicago. Jestem mu winien Rosjanke.

Nie do końca wiedziałam co to miało znaczyć. Dopiero kiedy dostałam zastrzyk uświadomiłam sobie, że mój plan na luksusy właściwie to dobiegł końca.
Po chwili zasnęłam.

*Izzy*

- Było nam bardzo miło gościć Agentke FBI. - ściskał moją rękę szef wydziału śledczego. Uśmiechnęłam się nerwowo. W końcu wracałam do kraju. Jak najprędzej chciałam opuścić Europę. Po tym jak uzyskałam informacje o Hanie musiałam jak najszybciej dotrzeć do siedziby. Musiałam jeszcze zająć się Amy. Chciałam ustalić w jakich okolicznościach zaginęła. Mój partner uwinął się z robotą i odnalazł ją w bazie danych. Był w szkole do jakiej chodziła i zdobył dane osób, które chodziły z nią do klasy. Trzeba będzie przesłuchać je jeszcze raz.

Kiedy już pożegnałam się z Polską i siedziałam w samolocie, odpaliłam komputer. Program od razu wyświetlił mi wiadomość, która dostałam z bazy. Pobrałam akta uczniów i rozpoczęłam analizę. Moją uwagę przykuła czwarta strona. Powiększyłam ją i zamarłam. Wybrałam numer mojego partnera.
- Jack!
- Słucham Cię Izzy.
- Strona czwarta akt ze szkoły. Potrzebuje więcej informacji.
- Już się biorę do pracy.
- Dziękuję.
- Izzy..
- Tak?
- Uważaj tam.
- Jasne... - powiedziałam i rozłączyłam się.

Dwie dziewczyny przemknęły korytarzem. Było ciemno, strażnicy ich nie widzieli. Ipreza trwała w najlepsze. Wszyscy skupieni byli na koncercie gwiazdy, która dziś występowała. W końcu nie codziennie najsławniejsza GWIAZDKA PORNO przyjeżdża do klubów.
- Nie dam rady - wyszeptała jedna z dziewczyn. - Zbyt mnie boli.
- Dasz radę siostra. Proszę Cię. Już jesteśmy przy wyjściu. Lulu śpiewa ostatnią piosenkę, wszyscy są w środku. To jedyna szansa.
Dziewczyna krzyknęła głośno.
- Poród się zaczął musze się położyć. - oznajmiła. Obie wiedziały, że nie mają szansy uciec razem. - Idź Izzy. Znajdziesz mnie.
Chodź tamta druga nie chciała jej zostawiać wiedziała, że to jedyna szansa.
- Przepraszam - wyszeptała z żalem i wyszła przez okno na schody. Była wolna.

SprzedaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz