Rozdział 6 - Melisa

1.6K 47 3
                                    

*Melisa*

Taksówka zajechała na ulicę, o którą prosiłam. Ujrzałam przed sobą mały budynek. Zapłaciłam kierowcy i ruszyłam w kierunku wejścia. Rozglądnęłam się po ulicy. Nie zauważyłam żadnych plakatów ani tym bardziej kandydatek na przyszłe modelki. Wtedy nie zwróciłam na to uwagi. Weszłam przez szklane drzwi, a moim oczom ukazała się wielka recepcja. W środku panował wielki tłok. Kilkadziesiąt dziewczyn biegało z jakimis kartkami od biurka do biurka. Zorientowałam się w sytuacji. Sala była podzielona na kilka części. 1. Rejestracja 2. Wypełnianie formularza 3. Sesje zdjęciowe 4. Komisja
Udałam sie do biurka nr 1. Pani w czerwonych, krótkich włosach zmierzyła mnie wzrokiem.
- Jak się nazywasz...?
- Melisa Montgomery
- Lat..?
- 17
- Dobra masz tu początek wedle wzoru wypełnij reszte i idź zrobić zdjęcia.
Udałam się do wyznaczonego przez kobietę miejsce. Szybko wypełniłam kartkę. Po chwili stałam już w kolejce do sesji zdjęciowej. Czekając na swoją kolej wybrałam numer Mike.
- Hej skarbie. - powiedziałam.

- Hej Melisa! Gdzie jesteś?

- Na castingu. Czekam na sesje.

- Aaa no tak. Twoi starzy dzwonili do mnie.

- Kiedy?

- Jakiś czas temu. Podobno nie odbierasz.

- W ogóle do mnie nie dzwonili. Robią aferę.

- Ej ty z telefonem. Twoja kolej. - usłyszałam. Odwróciłam się w  stronę zniecierpliwionego fotografa. Miał bródkę zawiązaną w warkoczyk i kolczyk w uchu.

- Kończę Mike. Papa - wcisnęłam telefon do torebki i weszłam na wybieg. Podobnie jak inne dziewczyny przeszłam się i zaczęłam pozować.

- Dajesz mała. Dobrze... jeszcze... łagodniej.. tak... idealnie. Jane wydrukuj proszę to z numerem 1048. - powiedział fotograf.  Gestem kazał mi zejść z panelu. Podeszłam do nastolatki, która stała już i trzymała spięte dwie kartki.

- Dziękuje - powiedziałam i  skierowałam się do ławy jury. Zauważyłam, że jedną spanikowaną dziewczynę ochrona wyrzuca na zewnątrz. Cóż nie dla każdego widocznie jest miejsce. Usiadłam na pufie cierpliwie czekając na swoją kolej. Ukradkiem spoglądnęłam na jury. Siedział tam jeden wysoki mężczyzna ubrany w garnitur. Miał prostokątną buzie, a po jej bokach wyrastały siwe włosy. Obok siedziała kobieta z rejestracji, ta w czerwonych włosach. Po jej prawej na krześle kiwał się młody chłopak, pewnie koło 22 lat. Nagle pan w garniturze wstał i zawołał coś do kogoś. Po chwili dostał do ręki mikrofon.

- Dzień dobry dziewczęta - przywitał nas. - Nazywam się Ryszard Johnson. Jestem przedstawicielem agencji modelek, której siedziba niestety nie mieści się tutaj w Chicago, lecz w sercu kraju, w Waszyngtonie. Obecnie zamknęliśmy już listę kandydatek. W konkursie wzięło udział prawie 300 dziewcząt. Tylko 20 z was dostanie szanse na sławę i wielkie pieniądze. Wypromowaliśmy wiele modelek, które z pewnością znacie z kolorowych magazynów. Wierzę, że praca z wami okaże się przyjemna i równie efektowna jak w przypadku naszych ikon mody. Życzę powodzenia i zapraszam kolejno numerami do naszej komisji. Wybrane dziewczyny udadzą się do pokoju za nami, zaś te, którym się nie powiodło poprosimy o wyjście.

Po mniej więcej pół godzinie nadeszła moja kolej. Do tego czasu zostało wybranych już 8 dziewczyn. Usłyszawszy swój numer udałam się do ławy komisji. Starałam się jak najlepiej zaprezentować swoje atuty.

- Melisa Montgomery. Lat 17..? - zapytał przedstawiciel jury.

- Tak..

- Nie jesteś pełnoletnie.

- Nie, ale to chyba nie jest jakiś problem - odpowiedziałam słodko i delikatnie.

- Nie, nie jeśli tylko twoi rodzice podpiszą formularze i umowę.

SprzedaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz