Rozdział 14 - Melisa

1.3K 47 3
                                    

*Melisa*

- Wstawać moje panny! - krzyknęła Ashley. Podniosłam głowę i zauważyłam, że Justin nakrywa głowę kocem. Głośne pomruki niezadowolonych dziewczyn przeniknęły cały autobus.
- Dlaczego stoimy? - zapytała któraś z modelek. Dopiero po chwili zorientowałam się, że musieliśmy dojechać na miejsce. Ucieszyłam się, że w końcu podpisze umowę i zadzwonię do Kim się pochwalić. Na pewno chłopaki też się ucieszą.
- Dobra! - krzyknęła Ashley. - Ty tam - wskazała na Nancy - Chodź tu.
Dziewczyna szybko wstała i podeszła do opiekunki. Ta spojrzała na nią i sięgnęła po jedną z sukienek, które leżały na fotelach. - Przebierać się i na zewnątrz do Roberta.
- Mamy sesję? - zapytała Justin. Ashley wręczyła nam sukienki i pokiwała głową. Wzruszyłam ramionami i szybko przebrałam się. Miałam na sobie bardzo krótka, czarną koronkową sukienkę. Nie miała rękawów, za to idealnie podkreślała biust. Ashley podeszła do mnie i obciągnęła ją w dół. Potem wzięła nożyczki i z boków lekko ją przecieła.
- Lepiej. Idź już. - wyminęłam ją podekscytowana. W końcu na profesjonalnej sesji zdjęciowej. Gdy wyszłam z autobusu zobaczyłam rzekę i przy niej mały domek. Stanęłam nad rzeką, i wtedy usłyszałam Nancy. Nie wiedziałam o co chodzi, ale po chwili zauważyłam drugiego busa. Był trochę większy od naszego, a do środka wielki bydlak wprowadzał drącą się dziewczynę.
- Spokojnie, nie spodobała jej się sesja - usłyszałam. Roberto stał z aparatem tuż za mną. Poczułam się nie swojo. - Stań koło tego kamienia i zapozuj delikatnie. - podeszłam gdzie prosił i mimo niepokoju rozchyliłam lekko usta i wypiełam pierś. - Dobrze. Teraz do domu - rozkaz. Niepewnie ruszyłam za nim. Chłopak spojrzał na mnie i kiedy weszliśmy do domku otworzył pierwsze drzwi. Było w nim bardzo jasno. W centrum znajdowało się łóżko.
- Co mam zrobić? - zapytałam. Roberto ustawił aparat.
- Musimy zrobić akta. To nic złego. Rozbierzesz się i położył za tym łóżku na plecach. Nie bój się, każda modelka ma takie fotki. - powiedział spokojnie. Czyżby Nancy nie chciała zrobić zdjęć? Wyrzucili ją? Nie mogłam zmarnować szansy. Zrzuciłam sukienkę i położyłam się na łóżku. Roberto spojrzał na mnie.
- Masz ładne proporcje. Uwiecznimy je trochę inaczej. - podszedł do mnie i rozchylił moje nogi. - Podeprzyj się na łokciach. - po chwili usłyszałam dźwięk aparatu. Roberto zdjął go ze statywu i zbliżył do mojej kobiecości.
- Nie chcę - powiedziałam, ale nie zdążyłam złączyć nóg. Na kostkach zacisnęły mi się obręcze. Chłopak zrobił zdjęcia.
- Jesteś dziewicą? - zapytał. Pytanie zaskoczyło mnie.
- Nie.... - chłopak uśmiechnął się. Zawołał coś po włosku i nagle do pokoju wszedł inny mężczyzna. Był niezwykle seksowny i..... nagi.
- Zerżnij ją - powiedział. MęŻczyzna zbliżył się do mnie. Chciałam uciec, ale nogi wciąż miałam uwięzione. Po chwili moje nadgarstki zostały przykute kajdankami do barierki łóżka. Chłopak nie był nawet delikatny. Wyszedł we mnie ostro, a ja krzyknęłam. Poruszał się szybko, ale jeszcze szybciej Roberto biegał z aparatem. Nagle on wyszedł ze mnie, ale potem wszedł tylko do połowy. Roberto zrobił zdjęcie i podziękował modelowi. Dyszałam ciężko przerażona. Chciało mi się płakać, przecież właśnie zostałam zgwałcona.
- Nie becz - odezwał się mężczyzna uwalniając mnie. - Zdjęcia są ładne, od czegoś musisz zacząć. - wstałam i ubrałam się. Wyszłam z pokoju bez słowa. Model, który był ze mną narzucił długi szlafrok i zaprowadził mnie do drugiego busu. Zmęczona dałam się prowadzić. Po chwili byłam w środku. Wielki bydlak zaprowadził mnie na podwójne miejsce przed Nancy. Opadłam na fotel. Zdałam sobie sprawę, że siedzę na jakimś jedzeniu. Podniosłam tyłek i wziąłam do ręki reklamówkę. Wyciągnęłam rogala z czekoladą i zaczęłam jeść.
- Co ci zrobili? - odezwała się Nancy.
- Akta z modelem... - przyznałam. Dziewczyna zaśmiała się gorzko.
- Mi zrobili same akta. Nie pozwoliłam na więcej.
- Chcę zrezygnować. Chcę do domu. Nie podpisałam umowy! - krzyknęłam. Wstałam z siedzenia i podeszłam do tego wielkiego bydlaka. - Chcę zrezygnować. Gdzie jest Ashley?
Odpowiedziało mi milczenie.
- Przesuń się, chcę pójść porozmawiać z Ashley.  - powiedziałam wkurzona. Facet przesunął się, a zeszłam po schodkach. - Możesz otworzyć te drzwi?! - krzyknęłam i kopnęłam je wściekła z całej siły. Po chwili wróciłam zrezygnowana na miejsce. Siedziałyśmy w ciszy. Nagle drzwi otworzyły się i wprowadzono Justin. Bydlak usadził ją przede mną. Nie chciała się ruszyć. Spojrzałam na nią i zobaczyłam jej puste spojrzenie.
- Justin? - nawet na mnie nie spojrzała. - Popatrz tu masz jedzenie. - wskazałam. - Zjedz coś.
- Czemu nie reaguje? - zapytałam.
- Szok... - podsumowała Nancy. Nie wiedziałam co to znaczy w praktyce. Dziewczyna nie ruszyła się, nie reagowała.
Po godzinie kiedy już wszystkie byłyśmy w nowym busie, zobaczyłam Ashley. Wstałam i podeszłam do niej.
- Mogę zająć chwile? - zapytałam spokojnie. To pierwsza zasada negocjacji, a ja właśnie będę negocjować wolność.
- Szybko..
- Po pierwsze, zdjęcia które były zrobione, wykonano bez mojej zgody.
- Rozebrałaś się sama. To była twoja zgoda - wtrącił się Roberto.
- Po drugie chcę odzyskać te zdjęcia i wrócić do domu, nie podpisałam umowy.
Opiekunowie spojrzeli na siebie i wybuchnęli śmiechem.
- A po trzecie moja koleżanka jest w dziwnym stanie...
- Która?
- Justin. Blondynka przede mną. To kiedy mogę wrócić?
- Słuchaj mała - zaczęła Ashley. - Jesteś urocza, serio i bardzo ładna. W normalnych okolicznościach pewnie dostałabyś teraz kulkę, ale za grzeczność i szacunek nikt nikogo nie zabije. Więc niech to będzie rada na przyszłość - nigdzie nie jedziesz i nigdy nie chcę już tego słyszeć. Jasne?
- Ale... - kobieto popatrzyła na mnie zabójczo - Jasne.
- Co do dziewczyny. Nic jej nie będzie.
Kiwnęłam głową i zwróciłam.
- Asheley. David ma decyzje. Trzeba je dostarczyć.  -  usłyszałam.
- Melisa. - zawołał Roberto. Odwróciłam się. - Szef się Tobą zainteresował.

Macie jakieś sugestie? Piszcie!
Dzięki jeszcze raz! Ponad 1k!!!! Na prawdę dzięki.
Miłego czytania! ;)

SprzedaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz