Rozdział 28 - Hana/ Alison

814 33 27
                                    

MAM DO WAS PROŚBĘ 😅 JEST MI BARDZO POTRZEBNA INFORMACJA KTÓRĄ Z DZIEWCZYN (MELISA/ ALISON/NINA/HANA) LUBICIE NAJBARDZIEJ ORAZ CZEGO CHCECIE SIĘ O NICH DOWIEDZIEĆ. ODPOWIEDŹ JEST BARDZO ISTOTNA!

*Hana*

Godzina śniadaniowa wybiła zbyt szybko. Po za śpiąca Niną, w pokoju byłam sama. Spojrzałam na nową. Nie wyglądała tak niewinnie jak wczoraj mi się wydawało. Skaza jaką nadawała ta praca już się na niej odbiła.
Postanowiłam jej nie budzić. Ubrałam zwiewny szlafrok i ruszyłam do jadalni. Na schodach zatrzymał mnie Philip.
- Idź do loży nr 3.
- Ale że teraz? Nic nie jadłam...
- Idź - warknął. Miałam na sobie tylko koszulkę i krótkie spodenki od piżamy. Jednak mina zarządcy mówiła, że nie ma czasu na zmiane stroju. Westchnęłam i udałam się we wskazane miejsce.
Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazał się pięknie nakryty stół pełen pysznego jedzenia. Miałam to posprzątać czy co? Weszłam do środka, a drzwi zamknęły się za mną.
- Hana.
Odwróciłam się i zobaczyłam Davida.
- Co to ma znaczyć? - zapytałam zdziwiona. Chłopak odsunął mi krzesło, a ja niepewnie usiadłam. On zaś zajął miejsce obok.
- Smacznego - powiedział, po czym sam zaczął jeść tosty z masłem orzechowym i bananem. - Coś nie tak?
- Zastanawiam się po co to wszystko...
- Chciałem zrobić Ci przyjemność. No i zrehabilitować za wczoraj.
- Chcesz mnie przeprosić?
- Można tak to ująć...
Uśmiechnęłam się mimo woli. Nalałam sobie kawy i zagryzłam croissantem.
- Jak jest w Polsce? - zapytał po chwili. Zaskoczyło mnie to pytanie. O co mu chodzi?
- Spokojniej niż tu. Chociaż ludzie są mniej uprzejmi. No i tutaj wszystko jest takie wielkie. Kraków w porównaniu z Waszyngtonem to mała mieścinka.
- Chciałabyś mieszkać w Stanach?
Dobre pytanie. Nie bardzo wiedziałam co mam odpowiedzieć. Przed porwaniem chciałam wyjechać, ale teraz to mi się źle kojarzyło.
- Nie wiem.
- Ej nie smuć się. Wszystko może się zmienić.
- Jasne. W końcu zawsze możecie sprzedać mnie komuś innemu - wstałam wściekła. Jak mogłam w ogóle pozwolić na coś takiego? Jak mogę jeść śniadanie razem z moim porywaczem???
- Uspokój się - powiedział. Wstał i podszedł do mnie chwytając mnie za ramię.
- Dziękuję za śniadanie. Na mnie już pora - rzuciłam nie patrząc mu w twarz.
- Znowu to robisz.
- Co?
- Zachowujesz się tak przyzwoicie.
- Jestem waszą niewolnicą - wyszeptałam, chodź te słowa z trudem przeszły mi przez gardło. - Będę się zachowywać tak by nie narobić sobie problemów.
David puścił mnie zaskoczony. Wyszłam z łoży zdenerwowana. Chciałam wrócić do pokoju. Nagle potknęłam się o coś i wylądowałam na ziemi.
- Żyjesz? - usłyszałam. Podniosłam wzrok. Nade mną pochylała się Alison. Królowa lodu we własnej osobie.
- Wasza wysokość - przywitałam się. Kiedyś któraś ze starszych dziewczyn powiedziała, że tak trzeba się do niej zwracać.
- Mówisz to z kpiną czy szacunkiem? - zapytała. - Z resztą nie ważne. Nie mów tak do mnie. Jestem Alison i tak się zwracaj.
- Oczywiście.
- Co ty tu robisz?
Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć - znowu. Mam się przyznać że jej brat ze mną flirtuje czy skłamać. Ale to jej brat. I tak się dowie.
- David kazał mi przyjść do loży.
- Po co? - zapytała z wyraźną ciekawością.
- Na śniadanie.
Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona. Zmierzyła mnie wzrokiem.
- Dobra idź już.
Pospiesznie ruszyłam do pokoju.

*Alison*

Weszłam do loży, z której wybiegła ta polska dziewczyna. Ku mojemu zaskoczeniu mój brat siedział wkurzony na fotelu jedząc ciastko.
- Co to jest? - zapytałam rozbawiona.
- Możesz przestać?!
- Wow Bro wyluzuj. Co się stało? Ta blondyneczka dała ci kosza?
- Nie twój interes... - wymamrotał. Oj braciszku...
- No chce wiedzieć czy moja szwagierka będzie dziwką - zaśmiałam się. David spiorunował mnie wzrokiem.
- Jak widać raczej nie będziesz miwce szwagierki...
- Boże brat wpadłeś po uszy - westchnęłam. - Nie dziw się, że panienka nie chce jeść z Tobą uroczych śniadanek skoro ją porwałeś.
- Nie porwałem jej.
- Fakt. Ale jesteś synem człowieka, który w gruncie rzeczy to zrobił. Nie ufa ci bo ją tu trzymasz. Brzydzi się Tobą - wysyczałam ironicznie. - Zapewne.
- Ty to umiesz pocieszyć, młoda.
Nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł. Amianowicie rozwiązał się trudny i stosunkowo niewygodny aspekt mojego planu jakim był mój brat.
- Zostawię Cię razem z całą masą twoich zmartwień...

*Hana*

Moje biodra ruszały się w dół i w górę. Kajdanki na rękach obcierały mi nadgarstki i w tej chwili tylko na tym mogłam się skupić. Członek mężczyzny docierał się o moje ścianki. Czułam się w gruncie rzeczy przyjemnie, chociaż brzydziłam się tym co robiłam. Czułam się brudna i zeszmacona.
Kiedy minął czas klient (mężczyzna koło 30) podziękował i opuścił pokój. Ubrałam się i już miałam zamiar wyjść kiedy drzwi otworzyły się. Królowa weszła do środka zamykając je za sobą. Spojrzałam na nią ze strachem. Czyżby wściekła się, że umówiłam się z jej bratem. A raczej zostałam do tego zmuszona...
- Stało się coś? - zapytałam przerywając krępującą ciszę.
- Podoba Ci się mój brat? Chce znać szczerą odpowiedzieć kochana - rzuciła.
Zaskoczył mnie jej stosunkowo miły ton głosu.
- Nie - odpowiedziałam pewnie.
- A jest szansa, że go pokochasz?
Zastanawiłam się. O co jej chodzi?
- Nie.
Dziewczyna uśmiechnęła się.
- A jak bardzo chcesz się stąd wyrwać?
To pytanie zwaliło mnie z nóg.  A co jeśli to jakaś pułapka?
- Tu nie jest źle... Ale nie chcę tu być. Brzydzi mnie to co muszę robić.
- W takim razie mam dla Ciebie propozycję - Alison uśmiechnęła się.

SprzedaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz