Rozdział 21 - Hana

947 25 0
                                        

*Hana*

Obudziłam się z wielkim bólem głowy.  Cokolowiek mi dawali, dawka była zdecydowanie mocna. Przetarłam oczy. Dopiero co wylatywaliśmy z Warszawy i było popołudnie. Ile spałam, skoro była ta sama pora dnia?
Gemma czytała gazetę, nie zwracała na mnie uwagi. Czułam się trochę jak w innym wymiarze albo alternatywnej rzeczywistości. Cholera. To wszystko było zbyt trudne. Prosimy zapiąć pasy i przygotować się do lądowania.
Usłyszałam.
- Zrób co każe. - oznajmiła.

Kiedy wyszłyśmy z samolotu powietrze w tym miejscu było inne. Trochę jakby cięższe i cieplejsze.
- Pójdę po nasze bagaże. Siedź na tej ławce i się nie ruszaj. - oznajmiła. Po chwili zniknęła mi z oczu. Zerwałam się na równe nogi i podeszłam do jakiejś pary stojącej przy kiosku.
- Pomocy! Ratunku! Porwano mnie! - krzyknęłam, szarpiąc za rękaw dziewczynę. Ta popatrzyła na mnie przerażona.
- I'm sorry I don't understand.
No tak pewnie turyści.
- I was taken! - krzyknęłam. Spojrzeli na mnie jakby to że zostałam porwana nie było dla nich niczym nowym.
- Omg! - wstrząsnęła blondynka. - I give you number American's Police. - powiedziała. Chciałam jej powiedzieć, że nie mam telefonu, bo skądże kurwa.
Powstrzymał mnie uścisk na ramieniu. Gemma wyraźnie zaniepokojona wściekła wysyczała
- I sorry. My child has a big imagine. Hana come on.
Pociągnęła mnie w stronę wyjścia.
- Kazałam Ci tam siedzieć.... - mówiła. Ale ja jej nie słuchałam dla mnie czymś szokującym był fakt, że jestem na drugim końcu świata. I nie mam jak uciec.

*Izzy*

Drzwi otworzyły się i do środka wszedł ojciec dziewczyny której sprawę również prowadziłam.
- Niech Pan siada, panie Sworst.
- W czym Pani mogę pomóc?
- Zna Pan ją? - rzuciłam mu zdjęcia martwej Amy. Zauważyłam jak napinają się jego mięśnie.
- Dlaczego pyta Pani o martwą prostytutkę?
- A była prostytutką? - zapytałam. Zastanawiało mnie co on ukrywał.
- Przecież Pani wie...
- Interesuje mnie skąd Pan ma takie informacje. - powiedziałam. Był na przegranej pozycji. Dziewczyna musiała być uprowadzona. Czyżby on był jej porywaczem?
Milczał. Dlaczego oni myślą, że skoro nie będą mówić to ja nie dowiem się prawdy?
Obróciłam monitor i włączyłam wideo z monitoringu.
On oglądał je w skupieniu.
- Dlaczego za nią biegniesz? Słuchaj czy ty wiesz, że za porwanie Amerykanki będziesz podlegał też pod  nasze prawo?! Chcesz gnić w pierdlu do końca życia?!
- Nie porwałem jej! - krzyknął. Widziałam strach. Emocje mną targały. Czy on jej coś zrobił?
- To skąd ją znasz?
- Chciałem się zabawić. Kumpel dał mi numer. Jakiś facet mi ją przywiózł. A potem moja córka nas przyłapała. I uciekła...
- Daj mi ten numer. - nakazałam Mężczyzna spisał na kartce kilka cyfer z telefonu. - Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz?
- Bo dzień po porwaniu Hany dostałem to. - wyciągnął z kieszeni kartkę.

Myślisz Sworst, że nie wiemy co zrobiłeś? Zabiłeś naszą dziewczynkę i teraz poniesiesz odpowiedzialność.
Zabraliśmy twoją córkę w ramach zastępstwa. Zwiedzi trochę świat.

- Dlaczego Pan mi tego nie pokazał?
Wzruszył ramionami.
- Może się odkupie jak coś Pani wyznam.

*Hana*

Budynek do którego mnie wprowadziła był straszny. W środku było ciemno. Tylko kule dyskotekowe rozświetlały trochę pomieszczenie.
- Alison! - krzyknęła Gemma. Podeszła do nas dziewczyna, która odstraszała wyglądem. Była całkiem ładna, ale broń i włosy były przerażające. - Luke przesyła pozdrowienia.
- Dziękuję. Zaprowadze ją. - powiedziała. Przełknęłam sline.

Dziewczyna poprowadziła mnie po schodach do pokoju, gdzie musiałam teraz mieszkać. Bałam się. Byłam sama.
- Mieszkają tutaj trzy inne dziewczyny. Marie, Ada i Vani. Nie chcę tu żadnych problemów. Umyj się i idź spać. Bo jutro o tej porze na pewno nie będziesz miała czasu.

SprzedaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz