3

2.4K 89 8
                                    

Jennifer P.O.V

- Jenny? Mam prośbę. 

- Jaką?  

- Bo pod stadionem zostało moje Bugatti...

- I czy mogłabym je stamtąd zabrać? Tak mogę. - poczułam usta piłkarza na moim policzku. Pozwalam mu na to. Zawsze na ten gest się uśmiecham i lekko rumienię.

- Teraz w prawo. Jak zamierzasz przywieść tu moje auto? 

- Zobaczysz - powiedziałam z uśmiechem i zatrzymałam się pod drzwiami willi chłopaka. 

//TS//

Pojechałam do mojego domu po hulajnogę, dziwne? Może dla innych, ale dla mnie normalne. Zostawiłam samochód w garażu i pojechałam wcześniej wymienionym sprzętem pod stadion. Po dziesięciu minutach szybkiej jazdy na oxelo town 9 ef, składam hulajnogę, wsadzam ją do samochodu Crisa na tylne siedzenia i wracam do willi piłkarza.

- Jestem! 

- Możesz przyjść do kuchni? - czekaj, co? Jemu nie wolno wstawać w ogóle! Biegnę jak poparzona do pomieszczenia. 

- Won mi do salonu na kanapę! Ale to już! 

- Tylko nie bij. - Jak dziecko... Mogłam posłuchać lekarza i nie prosić o wypis, ale cóż, czasu nie cofnę.

Wróciłam się do przedpokoju i zdjęłam buty. Następnie udałam się do mojego tymczasowego pokoju, przebrałam w luźne dresy i upięłam włosy w kucyka. Zeszłam z powrotem do kuchni i zrobiłam kolację. Dziesięć minut później jedliśmy w salonie bo przez tydzień, Cris musi jak najmniej chodzić.

- Jenny? Zrobisz mi herbatkę? 

- Oczywiście. Który kubek? 

- Ten twój z napisem Morgan i numerem dziesięć.

- Robi się. - wstałam od stołu i poszłam zrobić napój dla tej małej, słodkiej istotki. Chłopiec po moim wyjściu powiedział coś do ojca, ale zrozumiałam dopiero drugie zdanie.

- Muszę ci coś powiedzieć tato.

- Słucham.

- Bo Jenny jest dla mnie jak mama. Wtedy kiedy się zgubiłem to ją bardzo polubiłem. Irna nigdy by jej nie dorównała, wtedy jak przyszła na stadion to powiedziała, że przyszła po syna i zabiera mnie do Rosji. Rozpłakałem się i powiedziałem, że nie jestem jej synem i wtedy Jenny mnie obroniła przed nią. Jak mam jej powiedzieć, że jest dla mnie jak mama? 

- Junior, to jest tak samo jak powiedzieć "Kocham Cię", czyli trudno. Też jej kiedyś to powiem, że ją kocham bo taka jest prawda. Kocham ją, tak samo jak ty mówisz, że jest dla ciebie jak mama. - prawie się popłakałam. Po tym co usłyszałam przypomniałam sobie o herbacie. Zrobiłam ją i zaniosłam młodemu.

- Dziękuje.

- Proszę. - kilka minut później skończyliśmy jeść. Posprzątałam, umyłam naczynia i wróciłam do salonu.

- Mam nadzieję, że was nie otrułam.

- Było pyszne! Zrobisz jutro taką sałatkę? 

- Pewnie. Na którą Junior jutro ma do szkoły? 

- Na ósmą, jak zawsze. 

- Mhm... - zaczęłam myśleć jak jutro przebiegnie mój dzień. - Zróbmy tak. Jutro wstanę około szóstej i zrobię kanapki dla młodego, spakuje do plecaka.... Masz jakieś auto na więcej niż dwie osoby? 

- Eeee, tak, ale rozwalone.. - powiedział i podrapał się po karku. 

- Którego auta w ogóle nie używasz? 

- Porsche 911.

- Gdzie są kluczyki? 

- Wiszą nad komodą. 

- Będę za dziesięć minut. - bez żadnego wytłumaczenia wyszłam z domu i poszłam po samochód. Wsiadłam do niego kierując do mojej willi. Chwilę później już jechałam innym samochodem, a dokładniej takim, jak taksówki w Niemczech. Proste, mocne, ładne, nierzucające się w oczy autko. Mercedes Benz W212.

Wiocha? Pfff, wmawiajcie sobie "Taka bogata, a jeździ takim syfem, gratem..". Lepiej czymś takim, niż na piechotę. Mam rację? 

//TS//

Śniłam o jednorożcu, który przemycił na mecz Polska - Portugalia meeeega dużo słodyczy, ale ktoś mi w tym przerwał.

- Junior? Dlaczego nie śpisz? 

- Boli mnie brzuszek i kręci mi się w głowie. 

- Ufff, chodź. - wstałam z łóżka i podałam malcowi dłoń, ale chciał abym wzięła go na ręce. Poszłam po cichu do kuchni i posadziłam malucha na wyspie kuchennej. Wyjęłam termometr i zmierzyłam mu temperaturę. Boże, trzydzieści osiem. Za dużo, więc sięgnęłam po tabletkę na zbicie gorączki i dałam wodę, aby ją popił. 

- Jak bardzo boli cię ten brzuszek? 

- Tak, jakby mnie ktoś skopał. 

- Mhm... dobrze, zrobię ci herbatki i jak nie przejdzie, to wtedy dam lekarstwo, okej? - chłopiec pokiwał twierdząco głową. Dziesięć minut później czekałam na opinie dziecka. 

- Lepiej? 

- Tak, dziękuje. - dostałam całusa w policzek, po czym wzięłam chłopca na ręce i zaniosłam do pokoju. Oczywiście mojego, bo mam duże łóżko. Ehh, już jest za dziesięć szósta. Otuliłam Juniora kołdrą i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej krótkie jeansowe spodenki, czarną bokserkę i bieliznę. Wyszłam z pomieszczenia i skierowałam do łazienki.

//TS//

Nakrywałam do stołu jak poczułam, że ktoś mnie przytula i całuje w policzek. 

- Hej, jak się spało? 

- Nie narzekam. Wstawałaś w nocy? 

- Tak. Juniora bolał brzuch i miał gorączkę, ale pobawiłam w lekarza i pomogło. - odkleiłam się od mężczyzny i oddałam buziaka. Wyszczerzył się jak głupi do sera.

***************

* rozdział poprawiony *

Wyjątkowa ||CR7|| ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz