22

1.3K 52 14
                                    

Jennifer P.O.V // Mecz Real Madryt - Chelsea //

Tak, dzisiaj jest ten dzień kiedy gram u siebie w Hiszpanii. Tutaj jest mój dom. W oddali słyszę głos spikera i wyjących kibiców. Kilka kroków i będę na murawie.
- Witamy na dzisiejszym meczu Real Madryt VS Chelsea. - wzniosły się gromkie brawa i wiwaty. - Po długiej rozłące, okropnej kontuzji znów gościmy tą osobę. Powitajmy naszą Jennifer Morgan! Witaj w domu kochana! - pomachałam w stronę kibiców i udałam na swoje miejsce. Zamknęłam oczy i powtórzyłam w myślach słowa Dolores "Nie możesz cały czas się załamywać. Zapomnij o wszystkim co złe, zostaw to poza boiskiem. Problemy zostaw na później, graj najlepiej jak potrafisz, pomóż drużynie. Staraj dać z siebie wszystko, ale z umiarem."
- Jenny? W porządku wszystko? - usłyszałam głos Navasa, który był zmieszany z krzykami kibiców.
- Tak. - Uśmiechnęłam się i przeleciałam wzrokiem po przeciwnikach.

Będzie trudno, ale dam radę. Pomyślałam jak wykiwać obronę i strzelić gola, lecz przerwał mi to gwizdek sędziego. Ruszyłam jak zwykle po piłkę, ale wolniej przez stabilizator na mojej kostce.

// TS // 43 minuta meczu //

Mam piłkę. Biegnę na bramkę Chelsea. David Luiz i Hazard urwali się za mną. Nie odpuszczam i przyspieszam ignorując przestrogi trenera. Kilka metrów od bramki sam na sam z Matejem Delačem. Muszę strzelić prawą nogą, na której mam stabilizator. Zbieram energię, celuję i strzelam, zamykając oczy.

Gdy słyszę wiwaty otwieram powieki po czym czuję jak ktoś mnie podnosi i całuje w usta.
- Piękny gol, kochanie.
- Myślałam, że nie trafie - zaśmiałam się i musnęłam go w usta, po czym znów dotknęłam stopami podłoża. Zaczęłam kierować się do szatni na przerwę. Złapałam za róg koszulki aby ją zdjąć, lecz zatrzymał mnie głos Crisa.
- Kotku, chodź do nas.
- Ale...- Portugalczyk zrobił maślane oczy na co nie mogłam mu odmówić. Westchnęłam i weszłam za nim do męskiej szatni.

Gdy się odwróciłam obok mojej głowy przeleciała butelka. Zapadła cisza bo patrzyłam z poker face'm na Marcelo.
- Przepraszam, nie chciałem. Nie wiedziałem, że tutaj wejdziesz. Wybaczysz? - Brazylijczyk patrzył na mnie z nadzieją. Westchnęłam, po czym powiedziałam
- Wybaczam Ci, ale dlatego, że Cię lubię. Żeby mi to było po raz ostatni - zaśmiałam się i pogroziłam obrońcy palcem. - słuchajcie mnie. Musimy zmienić taktykę, bo przegramy.
- Co masz na myśli? - zapytał mnie Lukas z podniesioną brwią. Westchnęłam, przeleciałam po wszystkich wzrokiem i kontynuowałam.
- Zmieniamy ustawienie na 3-4-4. Cris i Gareth zamieniają się miejscami a ja idę na środek. Sergio pilnuje swojego rzędu defensywy, centrala wie co ma robić. Dziękuje za wysłuchanie, teraz daje wam wolną chwile. - uśmiechnęłam się i wyszłam do swojej szatni.

Wzięłam butelkę z wodą i wypiłam całą jej zawartość. Zostały mi jeszcze cztery, ale nie wiem czy je opróżnię... Szybkim ruchem zdjęłam koszulkę i usiadłam na ławce odblokowując telefon. Przejrzałam media społecznościowe i zaczęłam pisać z Nadią.

// TS // 88 minuta meczu //

- Za nim! Już! - ryknęłam na tyle głośno, aby Ronaldo i Gareth mnie usłyszał. Ruszyłam razem z nimi w pościg za Davidem Luizem. Szybki jest, szmaciarz. Zaczęłam biec na tyle szybko, na ile pozwalał mi stabilizator. Nie jest łatwo biegać z czymś, co utrudnia Ci przyspieszenie. Nie dam rady go dogonić, ale Bale jest szybki i dał radę. Odebrał mu piłkę i podał do Crisa.

Portugalczyk przebiegł z nią dwadzieścia metrów po czym podał do mnie przez wykopanie jej w powietrze. Przeleciała całą szerokość murawy, przyjęłam ją na klatkę piersiową co lekko zabolało. Okiwałam obronę i nacelowałam strzał na bramkę Chelsea.
- Madrid, Madrid, Madrid! Hala Madrid! Y nada màs! Y nada màs! Hala Madrid! - usłyszałam fragment hymnu w wykonaniu kibiców. Brzmiało świetnie i na koniec wykrzyczeli " Kto strzelił gola? Jennifer Morgan! ". Po tym zabrzmiał gwizdek sędziego, który oznaczał, że mecz jest zakończony. Jaki jest wynik? 2 - 0 dla nas. Rozbiłam Chelsea i co najważniejsze to wróciłam do formy.

// TS //

- Ogar! - mówiłam przez śmiech. Marcelo zaczął się wydurniać na sesji całej kadry, akurat jak ja miałam robione zdjęcie. Chodzi o nowe bluzy treningowe od Nike ( media ).
- Okej, już możesz się przebrać i bluza jest dla Ciebie. - fotograf uśmiechnął się na co zeszłam z planu. Przechodząc obok Marcelo dałam mu w łeb po czym poszłam w swoją stronę. Weszłam do pokoju gdzie zostawiłam torbę. Wzięłam ją do ręki i wyjęłam kluczyki od auta. Udałam się w kierunku parkingu gdzie czychało na mnie kilkanaście dziennikarzy.
- Jennifer! Tylko kilka pytań, proszę. - zwróciłam się w stronę młodego chłopaka, w którym rozpoznałam Mikołaja. Kolega z klasy, jak byłam przez kilka lat w Polsce. Był największym kujonem i lizusem w klasie.

Udawałam, że go nie znam, aby nie było jakiejś afery albo plotki.
- Cztery pytania, proszę bardzo - westchnęłam i przestanęłam z nogi na nogę.
- Jak się czujesz po kontuzji?
- Dobrze, dziękuję.
- Jak układa ci się z Ronaldo?
- Bardzo dobrze, albo i lepiej.
- Jakim cudem masz takie osiągi i wyniki w piłce nożnej?
- Motywacja, ćwiczenia i jeszcze raz ćwiczenia.
- Co czułaś gdy straciłaś ojca i brata? - zapadła cisza i spojrzałam na czubki swoich butów. Co czułam? Chyba każdy kurwa wie. Spojrzałam prosto w oczy dziennikarza i odpowiedziałam
- A co byś czuł, Mikołaj? Nie wiesz, bo tego nie przeżyłeś. Czułam, że chce umrzeć, że chce być tam gdzie Alex i Marc. W niebie lub piekle. - odeszłam, bez słowa.

Kiedyś spotkam mojego tatę i brata. Zostanę już z nimi na zawsze i nic nie będzie w stanie nas rozdzielić.
••••••••••••••
Helou orzeszki 😂
Jak rozdział? Może być?

Wgl znowu nazwę zmieniłam xD

~ Mrs.Neuer

Wyjątkowa ||CR7|| ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz