32

1.1K 49 23
                                    

Jennifer P.O.V // Madryt, trening przed meczem //

Jestem z niejakim Williamem McConey'em już sześć miesięcy, ale... cierpię. On robi ze mną co chce. Bije, uważa za zabawkę... a co jest w tym najgorsze? Gwałci mnie. Tak haha, śmiejcie się. To sprawia mi ból, cholerny ból. Brakuje mi chęci do życia, nie mam siły się bronić, jestem cała w siniakach. Straciłam formę, przez co nie gram całego meczu, tylko sześćdziesiąt minut lub połowę rozgrywki.

Z zamyśleń wyrwało mnie szarpnięcie do tyłu za biodra i ugryzienie w szyję.
- Przestań, daj mi spokój - wyrywam się z uścisku mojego... kata, bo chłopakiem go nazwać nie można. Ruszam w kierunku auta, ale czuję, jak William przyciska mnie do ściany i trzyma za szyję.
- Co ty powiedziałaś?
- Daj mi kurwa spokój, odpierdol się ode mnie - odpycham go od siebie, po czym podchodzę do auta.

Widze Crisa, który zmierza w kierunku swojego samochodu. Nagle dostajesz liścia w policzek. Nie płacze, bo od czterech miesięcy to dla mnie norma. Nie reaguje tylko otwieram drzwi od pojazdu, ale zostają one zamknięte, a na moim policzku po raz kolejny ląduje otwarta dłoń McConey'a.
- Będziesz robić to co ci każe, zrozumiałaś? - łapie mnie za podbródek i lekko go ściska. Chwytam za jego nadgarstki i robie to samo, ale czuje, jak Will wbija mi kciuk w kość policzkową.
- I po co ci to było, laleczko - ściska mi policzki jedną dłonią, przez co z oczu płyną mi łzy. Nawet to mi sprawia ból. Nagle ktoś odciąga ode mnie kata, tym kimś jest Cris.
- Czego tu szukasz, Penaldo?
- Ciebie szmaciarzu - nie zauważam jak Will odchodzi. Bez słowa przytulam się do Portugalczyka - No już... - szepta i głaszcze mnie po włosach, a ja płacze mu w ramię.

Gdy uspokajam się, mocniej się w niego wtulam. Napastnik Realu Madryt chce odejść, lecz mu na to nie pozwalam.
- Jenny...
- Nie zostawiaj mnie z nim, proszę... ja nie chce tam wracać... - mówie cicho i przymykam oczy.
- Ale... ja nie zasługuje na ciebie...
- Wybaczam ci, zapomnij o tym... - szeptam i nadal go tulę. Piłkarz obejmuje mnie i opiera podbródek na mojej głowie.
- Już cie nigdy, nikt nie skrzywdzi. Przysięgam - szepta i całuje mnie w czubek głowy, głaszcząc po plecach - Co u Luisy?
- Jest z Dolores w domu. Źle się czuła, więc została... - odpowiadam, na co słyszę ciche „okay".
•••••••••••••••••••
Helou 😂
Jak tam w szkole po świętach? XD
Ja mam lenia, ale jakoś żyje 😂

Najkrótszy rodział w dziejach tej książki - 400 słów

~ Nutellabæ

Wyjątkowa ||CR7|| ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz