27

1.2K 50 10
                                    

Jennifer P.O.V

- Dlaczego mi nic nie mówiłaś?! - zapytała mnie zdenerwowana Lewandowska. - Który to miesiąc?
- Siódmy. Co u Roberta? - pytam Anię, z którą nie często mam okazję pogadać.
- Jak zawsze. Cały czas mówi mi o jakimś transferze w październiku, przyszłego roku. Nie, nie on zmienia klub, tylko ma ktoś nowy przyjść, wiesz... - pokiwałam głową na znak zrozumienia.

Nagle ktoś zasłonił mi oczy dłońmi. Nie poczułam perfum co utrudniało odgadnięcie.
- Cris? Ania mów czy zgadłam.
- Okej. Zgaduj dalej - zaśmiała się a ja jej zawtórowałam.
- Robert?
- Nie. - westchnęłam i pomyślałam chwilę. Hmm...
- Paulo?
- Zgaduj dalej.
- Gianluigi?
- Nie. - położyłam moje dłonie na te, które zasłaniały mi oczy.
- James? - wypowiadając to imię poczułam przyjemne mrowienie w podbrzuszu.
- To ja. - wstałam z fotela i obróciłam się w stronę Kolumbijczyka. Bez zastanowienia go przytuliłam. - Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem. - szepnął mi do ucha po hiszpańsku te kilka słów, które sprawiły, że dzień od razu stał się lepszy.

// TS //

- James?
- Słucham cię, piękna - zarumieniłam się na te słowa, ale kontynuowałam
- Dlaczego przyjechałeś?
-  Za cztery godziny z Realem. Nie wiedziałaś?
- Cris mi nic nie mówił. - przeczesałam ręką włosy i spojrzałam na Anię.
- Jenny, kochana moja, Robert się pyta czy przyjdziesz ze mną na trening.
- Pewnie. James? Masz wszystko? - chłopak przytaknął patrząc w jeden punkt. - Na co tak patrzysz? - spojrzałam tam gdzie on. Padło na ścianę gdzie stała gablotka z kluczykami do moich samochodów.

Dookoła niej wisiały zdjęcia oprawione w ramki. Wszystkie są brązowe, lecz trzy z nich-złote. Czyli te, które są dla mnie najważniejsze. Chłopak wstał, podszedł do ściany i zdjął jedną z fotografii.
- To jest twój tata? - pokazał mi zdjęcie w złotej oprawce. Przytaknęłam mu, wstając. Poszłam w ślady piłkarza lecz nie chodziło mi o zdjęcia tylko kluczyki.

Otworzyłam szklaną szafeczkę i wyjęłam kluczyk od Tesli.
- Jedziemy? - zapytała mnie Lewandowska. Odpowiedziałam jej cichym „tak", po czym ubrałam brązowe kowbojki i czarny płaszcz, który sięgał mi przed kolana. Złapałam Jamesa za dłoń i wyszłam z domu.
- Jenny, ja usiądę z tyłu, okej? - informuje mnie Ania na co pokazuje jej kciuka w górę.

Kilkanaście minut później dojechałam na Santiago Bernabèu.
- Komu kibicujesz dzisiaj?
- Aleś mi pytanie zadał, ale okay - zaśmiałam się i zaparkowałam.
- Ja lecę do Roberta, dzięki za podwózkę! - krzyknęła mi Ania i odbiegła.
- Ja dzisiaj kibicuje Bayernowi.
- Dlaczego? Grasz w Realu..
- Mam ciche dni z Crisem. Ani słowa nikomu. - zamknęłam auto i sprawdziłam godzinę.

Za dwadzieścia minut zaczyna się trening. Ruszyłam spokojnym krokiem w stronę murawy.
- Jak oglądam twoje mecze w internecie to jestem trochę zazdrosny.
- O co? - uśmiechnęłam się i spojrzałam na piłkarza.
- Aveiro. Mówi ci to coś?
- Oho...
- Jak jeszcze raz go przyłapiesz, to osobiście przyjadę z Niemiec tutaj i razem z chłopakami go zrobimy na wałacha, a Ciebie uprowadzimy. - zaśmiałam się i klepnęłam go w ramię. W tym samym czasie zobaczyłam Crisa, który przytulał jakąś dziewczynę.

Poczułam jak żyłka na szyi zaczyna pulsować, a serce szybciej bić. Stanęłam w miejscu i przypatrywałam się dwóm osobom, krzyżując ręce na piersiach.
- Widzimy się za dziesięć minut - szepnął mi do ucha James, pocałował w policzek i zniknął za drzwiami szatni.
- Za dwa miesiące urodzi się dziecko, a ty się zabawiasz? Raz ci wybaczyłam, drugiej szansy już nie będzie. - odwrócił się w moją stronę z uśmiechem a ja miałam go dość.
- Kochanie, to jest moja siostra. Przepraszam, że ci nic nie mówiłem, ale nie wiedziałem, że przyjedzie. - westchnęłam i zmierzyłam wzrokiem dziewczynę. Jest między nimi podobieństwo, ale coś mu nie wierzę.
- Porozmawiamy w domu. - rzuciłam i poszłam na murawę. Usiadłam obok Dolores, Juniora i Zinedina. Przywitałam się z nimi a Junior wdrapał mi się na kolana i wtulił w szyję. Objęłam go, po czym ucałowałam w czoło.

- Mały zdrajca. Z wujkiem się już nie przywita. - Junior spojrzał za siebie, zeskoczył mi z kolan i podbiegł do Jamesa. - Jenny? Mogę przedstawić Cię drużynie?
- Jeśli musisz... - Kolumbijczyk pociągnął mnie na drugą połowę murawy gdzie siedzieli zawodnicy Bayernu.
- Ludzie, patrzcie kogo ja tutaj mam! - wszystkie osoby zwróciły wzrok na mnie. Zobaczyłam jedną dziewczynę zapatrzoną w telefon.
- Nie ładnie się tak za bratem kryć, co nie? - Spojrzałam na Lewandowską. Dziewczyna momentalnie spojrzała na mnie, odrzuciła telefon za siebie i z piskiem ruszyła w moją stronę.

Rzuciła się na mnie i oplotła chwilowo nogi wokół moich bioder.
- Morgan, mordo ty moja! - Polka dosłownie „uwiesiła" się na mojej szyji i obojczyku.
- Siostra, złaź z Jenny. Kręgosłup jej połamiesz.
•••••••••
Helou :3
Rozdział mi nie pykł, przyznam się, miał wyjść inaczej ;-;
Dzisiaj 800 słów.
Tak z innej beczki to pomału zbliżamy się do końca książki.

~Mrs. Durm

Wyjątkowa ||CR7|| ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz