26

1.2K 51 6
                                    

P.O.V Cristiano

- Witaj Jenny. Mam dla Ciebie pewną wiadomość. Zostałaś wykupiona do Bayernu Monachium.
- Jak to? Ja? Do Bundesligi? Do Bayernu?
- Tak. Dają za Ciebie dwieście trzydzieści milionów. - mówi do Jennifer, Pèrez z uśmiechem. - nie chcę Cię sprzedawać, ale zrozum mnie. Grasz w Cieniu Ronaldo. Nie możesz się wybić, bo to właśnie on był, jest i będzie tutaj królem.
*
- Już masz nową? Bo co, urodziłam dziecko, jestem grubsza i nieatrakcyjna? Znudziłam Ci się?
- Jenny.. ja.. - westchnąłem bezradnie i czułem jak rozpadam się od środka. Nie chciałem aby łzy zaczęły płynąć z moich oczu.
- Dałam Ci ostatnią szansę Cris. Żegnaj - Odwróciła się i wyszła. Zacisnąłem ręke w pięść i z całej siły uderzyłem w ścianę. Z oddali usłyszałem płacz dziecka. Nie, to nie płacz Luisy tylko Juniora.
- Mamo! Ale ja chcę jechać z tobą!
- Przepraszam, ale nie nazywaj mnie już swoją mamą. Mów tak do nowej pani, którą znalazł tatuś. - Mój syn ma już dziesięć lat i wie co się stało. Matka mnie zabije, a chłopaki z drużyny za jaja powieszą.
*
Jennifer gra w Bayernie. Biegnie za przeciwnikiem. Gra toczy się przeciwko Paris Saint Germain. Neuer nie da rady obronić, ale Morgan w ostatniej chwili nadbiega i blokuje piłkę nogą, by nie wpadła do siatki.
- Ale mama ładnie gra. - mówi w pewnym momencie Luisa. Ma trzy latka i jest dosłownie kopią Jennifer.
- Lui, ale mama nie gra w piłkę. Teraz jest w kuchni i robi nam kolację.
- Nie prawda! Brat mi wszystko powiedział! Moja mama ma na imię Jennifer, a nie Georgina! - szybko odwróciłem głowę w stronę telewizora. Zlatan chce zatrzymać Jennifer. Kopie ją prosto w piszczel. Kość prawej nogi łamie się razem z kością strzałkową. Ochraniacz nic nie pomógł. Piszczel przebija się przez mięśnie, skórę i „skarpetę". Upadła z krzykiem, na stadionie cisza, gra zatrzymana, na murawie pełno krwi.
- Błagam nie, tylko nie to... - mówię sam do siebie.

Budzę się z krzykiem. Patrzę w lewo i momentalnie przytulam do Jenny.
- Cris? Co się stało? - nic nie odpowiadam. Cały się trzęse. Dziewczyna obejmuje mnie i uspokaja. - powiesz mi, co się stało? - pyta spokojnie i czeka na moją odpowiedź. Opowiadam jej o co chodzi po czym jeszcze mocniej ją przytulam. Piłkarka całuje mnie w skroń i nakrywa pościelą, po czym delikatnie głaska moje plecy.
- No już. Śpij, bo za osiem godzin masz mecz. - oparłem się na ramionach i pocałowałem dziewczynę w usta. Ponownie zamknąłem Jennifer w uścisku i po kilku miutach zasnąłem.

// TS //

- Cris, pobudka. - poczułem szturchanie w ramię. Nie reagowałem i tego pożałowałem.
- Ała. Moje plecy - zajęczałem z bólu i otwarłem oczy. - może na przyszłość mniej brutalności?
- Może na przyszłość nie będziesz się budził, pół godziny przed treningiem? - czekaj, co? Wstałem z podłogi jak poparzony i podeszłem do szafy. Wyjąłem dżinsy, biały T-shirt po czym pobiegłem do łazienki.

Po pięciu minutach wyszedłem i skierowałem do kuchni, żwawym krokiem. Wziąłem jabłko, schowałem telefon do kieszeni, chwyciłem kluczyki od auta.
- Jenny? - zapytałem dziewczyny, siedzącej w Mercedesie SLS AMG GT 500.
- Siadaj i nic nie gadaj. - odpowiedziała i odpaliła samochód. Wsiadłem do niego i zapiąłem pasy. Czuję, że to będzie ostra jazda...

//TS// Jennifer P.O.V //

Uśmiechnęłam się złowieszczo i ruszyłam z piskiem opon na Santiago Bernabèu.
- Zostało nam piętnaście minut, nie zdążymy...
- Będziemy w dziesięć, tylko nie przeszkadzaj i przestań panikować. - Zgasiłam radio i docisnęłam gaz do dechy. Siła wcisnęła mnie w głębiej w siedzenie, a z wnętrza silnika wydobył się piękny ryk.

Na jednym ze skrzyżowań wykonałam mały drift, bo inaczej wjechałabym w ludzi na chodniku. Autostrada była jedynym wyjściem z sytuacji. Wjechałam na nią i stopniowo zwiększałam prędkość ze stu sześćdziesięciu do dwustu trzydziestu. W pewnej chwili urwało się za mną jakieś białe BMW.
- Cris, w porządku wszystko? - zapytałam Portugalczyka, a w odpowiedzi dostałam „mhm".

Wkurwia mnie to BMW. Przyspieszyłam do dwustu dziewięćdziesięciu i zgubiłam biały pojazd. Uśmiechnęłam się, po czym odbiłam na prawy pas aby zjechać z autostrady. Prędkość zmniejszyła się i spojrzałam na Crisa.
- Ej, otwórz oczy - zaśmiałam się cicho, po czym skręciłam na stadion.
- Ja tak nawet nie jeżdżę. Ile było na liczniku?
- Prawie trzysta. Bałeś się? - chłopak nic nie odpowiedział tylko odpiął pas.

//TS//

Jest piąta minuta meczu. Cris biegnie na bramkę „pszczółek" jak ujął to trener. Omija Reus'a i strzela w górny prawy róg! Dedykuje gola w odpowiedni sposób, czyli wsadza piłkę pod koszulkę. Od razu podbiegają inni Los Blancos i gratulują mu. Rezerwowi natomiast wstają i przytulają mnie.
- Dlaczego nic nie mówiłaś? - pyta mnie się Asensio.
- Czekałam na odpowiedni moment. - odpowiadam z uśmiechem i wracam do oglądania rozgrywki.
•••••••••
Helou :3
Jak rozdział? Może być?
Tylko 800 słów i tak długo czekaliście ;—;
Jestem zua .-.

~Mrs. Neuer

Wyjątkowa ||CR7|| ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz