Cass
Na stoliku obok łóżka spostrzegłam szklankę z wodą. Obok leżały jakieś tabletki. Nie miałam zamiaru niczego łykać, więc tylko szybko wypiłam wodę. Strasznie chciało mi się pić. Ktoś dotknął klamki. Za chwilę miałam przekonać się z kim spędziłam ubiegłą noc. Moim oczom ukazała się męska postać. Ubrany był w zwykły t-shirt podobny do tego co miałam na sobie i sportowe szorty. To Colin.
- Wyspałaś się?
- Która jest godzina?
- Dochodzi dwunasta. - Zrobiłam wielkie oczy, nigdy nie spałam tak długo.-
- Czemu nie wzięłaś tabletek?- Wzruszyłam ramionami.-
- Nie wiedziałaś kto Ci je zostawił, prawda?- Było mi głupio. Uciekałam wzrokiem. Nie mogłam spojrzeć mu w oczy.- Pięknie! Często Ci się to zdarza, czy wczoraj była jakaś wyjątkowa okazja!
- Po co w ogóle mnie tu przywiozłeś!
- A co wolałabyś pewnie wrócić z tym fagasem, który Cię obmacywał! - Schowałam twarz w dłoniach. Nie chciałam dłużej słuchać jego wyrzutów. Zaczęłam płakać.-
- Cass, maleńka.- Colin usiadł na łóżku obok mnie i przytulił.--
- Co ja tu robię? Mogłeś zawieść mnie do mojego mieszkania.
- Nie mogłem Cass, nie mogłem. Obiecaj mi, że już nigdy nie doprowadzisz się do takiego stanu.
- Od kiedy obietnice coś dla Ciebie znaczą?
- Co masz na myśli?
- Miałeś zadzwonić po swoim powrocie.
- A o to chodzi. Zrobiłbym to. Chciałem najpierw załatwić kilka pilnych spraw. Musiałem też się spotkać z Andreo.
- Andreo? To ta kobieta z którą byłeś wtedy w restauracji?
- Tak.
- Co u niej?
- Wyjeżdża na kilka miesięcy.
-Aha.
- Chodź zrobię Ci kąpiel, ale najpierw weź te tabletki. Po nich poczujesz się lepiej.
- Zgoda.
********
Kończyłam zwiedzać mieszkanie Colina. Lokum było ogromne. Znalazłam go w jego domowym gabinecie. Kończył właśnie rozmawiać przez telefon. Pokazał abym podeszła. Usiadałam mu na kolanach. Na biurku ujrzałam zdjęcie. Jedyne w całym domu. Przedstawiało jego i jakoś kobietę.
- To moja matka.- Nawet nie zauważyłam, że skończył rozmowę.-
- Jest bardzo ładna. Masz jej oczy.-
- Tak, to prawda.
- Macie ze sobą dobry kontakt? - Wiedziałam, że swojego ojca nigdy nie poznał.-
- Zmarła na raka dwa lata temu.
- Przepraszam nie miałam pojęcia.
- Nic nie szkodzi, ale byliśmy ze sobą blisko.
-Na pewno byłaby z Ciebie dumna.- Colin z uwagą przyglądał się zdjęciu. Nagle odłożył je jakby go parzyło.-
- Nie po tym co robię. - Wstał zrzucając mnie z kolan.-
- Colin.
- Pora coś zjeść. Prawie nic nie tknęłaś od rana. - Wyszedł zostawiając mnie samą.-
Odnalazłam go siedzącego na sofie w salonie. Trzymał się rękoma za głowę. Musiałam poprawić mu humor. Podeszłam do niego.
- Jeszcze nic nie zamówiłem.
- Aha... Zajmiemy się tym później.
-Później?
-Tak. - Usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam całować go po szyi kierując się w stronę ust.
- Cass nie wiem czy to najlepszy pomysł abyśmy...
- Cii... Ważne, że ja wiem. - Zdjęłam jego podkoszulek. Dłużej już się nie opierał. Położył się na mnie. Nasze ubrania znalazły się momentalnie na ziemi. Kochaliśmy się powoli, jakby czas stanął w miejscu. Doszliśmy równocześnie. Po wszystkim leżeliśmy przytuleni do siebie.
- Muszę niedługo wracać do siebie.
- Zostań na noc.
- Nie mam tu żadnych rzeczy,a jutro przecież muszę iść do pracy.
- Dam Ci wolne.
- Coolin.
- No co? Przecież mogę.
- Wiem. - Udało się. Znów wrócił mu humor.-
Gdy dotarłam do swojego mieszkania była już prawie dziesiąta. Umyłam się szybko i położyłam się spać.
CZYTASZ
Surogatka
RomanceGra, w której pionkiem jest mężczyzna. Pieniądze nie mają znaczenia, są bezużyteczne. Co zrobisz gdy demony przeszłości znów się pojawią i zażądają zapłaty? Każda podjęta decyzja nieść będzie za sobą nie odwracalne konsekwencje. ,,(...) wszystko się...