Rozdział 12

321 11 0
                                    

Cass

Znowu to samo. Po raz kolejny pojawia się w najmniej spodziewanym miejscu.

- Colin!- Wstałam za stołu i odwróciłam się twarzą do przybyłego gościa.-

- Cześć Cass.- Nachylił się aby mnie pocałować. Jednak nie dałam mu tej satysfakcji i się odsunęłam.-

- Co Ty tu robisz?

- Obiecałem, że będę miał dla Ciebie niespodziankę. Pamiętasz?

- Tak, ale nie tego się spodziewałam. A poza tym mówiłeś coś o weekendzie.

- Powiedzmy, że to będzie długi weekend. Cześć Liam. Mam nadzieję, że dobrze zająłeś się moją dziewczyną? - Mężczyźni podali sobie ręce.-

- Znasz mnie. Nie powinna narzekać.

- Pff..- Powiedziałam odruchowo, a obaj mężczyźni spojrzeli na mnie.-

Okazało się, że Colin i Liam znają się od kilku dobrych lat. Ich firmy współpracują ze sobą na wielu płaszczyznach. Cały mój przyjazd tutaj, impreza w której miałam wziąć udział, to wszystko zostało ukartowane przez nich dwóch. Oczywiście całym mózgiem operacji był Colin, a Liam był tylko cichym wspólnikiem. Powinnam być zła, a nawet wściekła. Niestety nie mogłam. Nikt nigdy wcześniej nie wysilił się, aby zrobić dla mnie coś miłego.

- No to co gołąbeczki, jakie macie plany?- Słowa mężczyzny wyrwały mnie z zamyślenia. Colin tylko szeroko się uśmiechnął, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć. - Skoro nie chcecie mi zdradzić szczegółów to trudno. Mam jednak nadzieję, że znajdziecie chwilę, aby wpaść na moją imprezę dziś wieczorem.

- Na pewno będziemy. A teraz powinniśmy się już zbierać. - Colin zwrócił się do mnie.-

- Tak? - Widzę, że on miał już wszystko zaplanowane.-

- Tak.

Przed restauracją pożegnaliśmy się z Liamem, a następnie wsiedliśmy do samochodu, który właśnie podjechał. Zajęliśmy miejsca z tyłu.

- Nareszcie sami. - Mężczyzna nachylił się i złożył namiętny pocałunek n moich ustach. Jego ręce błądziły po moim ciele aż jedna z nich powędrowała pod moją sukienkę.-

- Przystopuj trochę.

- Nie mam zamiaru.

- Wystarczy!

- Co się stało?- Chłopak patrzył na mnie przymrożonymi oczami.-

- Nie jesteśmy sami.- Głową pokazałam na kierowcę. Czułam, że cały czas obserwował nas w lusterku. Momentalnie oblałam się rumieńcem.-

- Uważam, że przesadzasz, ale niech Ci będzie. Zaraz i tak będziemy na miejscu.

- Dokąd jedziemy?-

- Do hotelu. Twoje rzeczy zostały już przeniesione do mojego apartamentu.

- Colin!

- O co chodzi?

- Czy ja będę mogła o czymś w końcu zadecydować?

- Nie rozumiem? Nie chcesz spędzić ze mną tych kilku dni.

- Chcę, ale myślałam, że ten wyjazd będzie dla mnie szansą aby pokazać się w fundacji z jak najlepszej strony.

- I robisz to. Rozmawiałem o Tobie z Penelope.

- Coo?

- Ciii... Nie pytaj o nic więcej tylko mi zaufaj. Ok?

- Zgoda.

Po przyjeździe do hotelu udaliśmy się windą prosto na ostatnie piętro. Apartament był ogromny. Nigdy takiego nie widziałam. No może w filmach. Colin zaczął od razu kontynuować to co rozpoczął w samochodzie. Ja tym razem nie protestowałam. Nie udało nam się dotrzeć do łóżka. Colin wymyślił sobie, że zrobimy to w każdym możliwym miejscu w tym apartamencie. Póki co zaliczyliśmy korytarz, sypialnie i łazienkę. Uświadomiłam sobie, że znów zapomnieliśmy o zabezpieczeniu. Po powrocie muszę znaleźć chwilę i wybrać się do ginekologa.


SurogatkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz