Rozdział 30

382 12 7
                                    

Colin

- Moja mała dziewczynka ma wrodzoną wadę genetyczną jajników i ja nic nie mogę z tym zrobić.- Wstałem gwałtownie, a moje krzesło z hukiem uderzyło ziemię. Zwróciłem tym uwagę mojego rozmówcy.

- Andrea nie może mieć dzieci? Znaczy... nigdy nie mogła ich mieć? Tak?- Nie wiem do kogo kierowałem swoje słowa ale wszystko w końcu zaczęło układać się w jedno całość. Wybiegłem. Nie obchodziło mnie czy George został w swoim biurze czy może podążył za mną. Biegłem wzdłuż korytarza aż otworzyłem drzwi na jego końcu.

- Wszyscy wypierdalać stąd! Ito w  tej chwili!

- Colin?! Co Ty wyprawiasz? Zaraz musimy zejść na dół. - Spojrzałem w lewą gdzie ostatnia kobieta z ekipy zajmującej się wyglądem Andrei Zbierała swoje rzeczy. Czekałem aż opuści pomieszczenie i wtedy wybuchłem.

- Ty podstępna żmiją okłamałaś mnie! Byłaś na tyle perfidna, że robiłaś to przez wszystkie te lata!- Wpatrywała się w szoku we mnie, lecz kiedy dotarło do niej że ja wiem  próbowała wziąć mnie na litość swoimi krokodylimi łzami.-

- Colin...

- Nie zabiłem naszego dziecka bo jak miałem to zrobić skoro ono nigdy kurwa nie istniało! Zniszczyłaś mnie i moje życie ! - Krzyczałem, górę wzięły emocje i nie zwracałem uwagi na to, że ktoś mógł mnie usłyszeć.-

- Uspokój się. Za chwilę zjawią się pierwsi goście. Może dokończymy te rozmowę później?.

- Czy Ty sądzisz, że po tym wszystkim będę chciał się z tobą ożenić?!

- Wyjaśnię Ci wszystko. Odpowiem na każde twoje pytanie. Obiecuję. Będziemy razem szczęśliwi. Kocham Cię, a Ty kochasz mnie.

- Czy Ty siebie słyszysz?- Podszedłem bliżej aby właściwie mnie zrozumiała. Próbowała mnie dotknąć ale chwyciłem jej nadgarstek. Przyjrzałem się twarzy kobiety. Po perfekcyjnym makijażu nie było już śladu.- Nigdy Cię  nie kochałem i możesz być pewna, że nigdy w życiu bym nie pokochał. Jedyną kobietą, którą darzyłem uczuciem była... jest Cassandra i Ty dobrze to wiesz. Przez Ciebie Straciłem ją i nasze dziecko. Dla mnie jesteś ...

- Wystarczy! - Obejrzałem się za siebie. W drzwiach stali pastwo Morrano. Wzrok ojca Andrei spoczywał na mojej ręce, którą ciągle trzymałem jego córkę. Puściłem ją jakby były z żywego ognia. - Myślę, że moja córka usłyszała już od ciebie wystarczająco.- Powiedział do mnie tylko tyle po czym zwrócił się do swojej córki. - Andreo czy to co mówił Colin to prawda?-  Dziewczyna rozpłakała się jeszcze bardziej czym potwierdziła wszystko.

Ruszyłem do wyjścia. Przystanąłem na chwilę przy mężczyźnie w drzwiach.

- George wybacz ale nie chcę mieć z twoją rodziną już nic wspólnego. Nie kontaktuj się ze mną przez jakiś czas. - Wyszedłem  nie oglądając się już za siebie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 08, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

SurogatkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz