Rozdział 16

308 13 0
                                    

Cass

- Co? Możesz powtórzyć.

- Jestem w ciąży Colin.

- Jesteś w ciąży... łał. Nie spodziewałem się, że tak to na mnie zadziała.- Wciąż siedział w tym samym miejscu i przyglądał mi się uważnie. Zastanawiałam się czy słyszy bicie mego serca, które w tym momencie waliło jak szalone.- Ta wiadomość... my... szok.- Wstał. Chodził w te i z powrotem, a ja nadal nie wiedziałam co powinnam zrobić. W końcu zdecydowałam się przerwać jego monolog.-

- Colin.- Musiałam odchrząknąć, aby mój głos nie brzmiał tak słabo.- Możemy porozmawiać? Razem?- Udało mi się zwrócić jego uwagę.-

- Coo?

- Colin.

- Jezu, kochanie przepraszam.- Padł przede mną na kolana.- Kompletnie odleciałem. Jesteś w ciąży.- Powtórzył jakby ciągle nie mógł w to uwierzyć. Jego zdanie na ten temat wciąż było dla mnie zagadką.- Naprawdę mnie zaskoczyłaś, ale...-

- Ale?- Zapytałam niepewnie.-

- Ale uczyniłaś mnie najszczęśliwszym facetem na ziemi.

- Mówisz poważnie?

- Tak poważnie, że bardziej już się nie da.- Wydech. Czułam jak uchodzi ze mnie całe wstrzymywane powietrze.- Chodź tu do mnie.- Wstał i pociągnął mnie do siebie. Znalazłam się w jego ramionach. Objęłam go rękoma w pasie, a on gładził mój policzek kciukiem.-

- Colin.- Chciałam mu wyznać jak bardzo go kocham mimo iż zabronił mi tego mówić kiedykolwiek.-

- Cii... Nic nie mów.- Jego usta zetknęły się z moimi w gorącym pocałunku. Gdy skończyliśmy obojgu nam brakowało tchu. Colin oparł swoje czoło o moje.- Czyli będę tato?- Spojrzał w dół na mój brzuch.- Hej maleństwo, tu twój tata.- Pogładził mnie po nim. Po policzku spłynęła pierwsza łza, a w ślad za nią poszły następne.- Nie płacz kochanie.- Wtuliłam się w niego bardziej, a on masował mnie po plecach.-

- Przepraszam, ale to ...- Odsunęłam się i wskazałam między nas.- tak wiele.- Objął mnie znowu. Szeptał mi czule do ucha. Jego kojący głos był tym, czego potrzebowałam najbardziej.-

- Pewnie jest teraz nie większe niż ziarenko grochu.

- Poczekaj. Chcę ci coś pokazać.- Udałam się do kuchni gdzie znajdowała się moja torebka. Gdy wróciłam mogłam mu pokazać dowód naszej miłości uwieczniony na zdjęciu.-

- Niesamowite. I pomyśleć tylko, że my dwoje je stworzyliśmy.- Studiował uważnie każdy milimetr czarno-białego zdjęcia.-

- To dopiero początek siódmego tygodnia.- Colin muskał palcem czarny punkt na zdjęciu jakby w ten sposób mógł go dotknąć.-

- Kiedy masz następną wizytę? - Zapytał mnie.-

- W przyszłym tygodniu. Muszę jeszcze zrobić tylko kilka podstawowych badań.

- Mogę iść tam z tobą?

- Oczywiście, jeśli tylko chcesz.- Uśmiechnęłam się szeroko. Jego pytanie sprawiło, że zrobiło mi się ciepło na sercu.-

- Bardzo. Teraz chodź bo pragnę ci pokazać jak bardzo się cieszę, że będziemy mieli razem dziecko.- Prowadził mnie w kierunku łóżka. Po drodze zdzieraliśmy z siebie kolejne ubrania. Jednak gdy byliśmy już przy nim i nie mieliśmy na sobie większości garderoby zatrzymał się gwałtownie.- Czy my... czy my.- Z nieznanego powodu zaczął się jąkać.-

- Czy my co?- Zapytałam mrużąc brwi. Byłam spragniona. Nie widzieliśmy się kilka dni, a on przerwał w najmniej odpowiednim momencie.-

- Cholera! Czy powinniśmy w ogóle uprawiać seks? Przecież może się coś stać dziecku.-

- Żartujesz, prawda?- Nie mógł mówić tego przecież poważnie.-

- A czy wyglądał jakbym żartował?- Oho, chyba faktycznie się tym martwi.-

- Mogę cię zapewnić, że nic się nie stanie.

- Sam nie wiem...- Jak to mówią szczęściu trzeba dopomóc, dlatego sięgnęłam ręką niżej dostając się pod jego bokserki.-Aj, kobieto chcesz mnie wykończyć...- Z każdą sekundą moje ruchy stawały się mniej delikatne.-

- Po prostu wiem czego chcę.- Ścisnęłam go wymownie.- A w tej chwili potrzebuje tego.

- Zgoda, ale zrobimy to powoli.- Przytaknęłam, a Colin od razu przystąpił do działania. Na szczęście nie miało znaczenia jak się kochamy gdyż za każdym razem było cudownie.-

SurogatkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz