Rozdział 25

274 15 0
                                    

Kilka miesięcy wcześniej ...

Colin

- Witaj Colin.

Podniosłem wzrok i w drzwiach mojego biura ujrzałem osobę, której nie chciałem już nigdy spotkać.

- Andrea Marano.

Powiedziałem przez zaciśnięte. Nie ruszałem się z miejsca, ale uważnie ją obserwowałem. Nic się nie zmieniła przez te wszystkie lata. Z zewnątrz piękna i elegancka. Wewnątrz egoistyczna i zepsuta.

- Nieźle się urządziłeś przez te kilka ostatnich lat. Udało Ci się coś osiągnąć. Brawo. Nie jesteś już tym samym chłopczykiem, który biegał za moim ojcem. - Kobieta usiadła na krześle naprzeciw mojego biurka. Nie fatygowałem się przywitaniem się z nią w jakikolwiek sposób.-

- Jak się miewa George?- Nie zamierzałem zagłębiać się w nią w dyskusje na temat moich interesów, dlatego zapytałem ją o jej ojca.-

George Morano był pracodawcą mojej matki, jego ówczesnej asystentki. W pewnym sensie zastępował mi ojca, którego nigdy nie poznałem. Fascynowała mnie jego praca, to jak potrafił osiągnąć zamierzony cel. Pragnąłem się wszystkiego nauczyć i być jeszcze lepszym. Każde wakacje spędzałem w jego firmie. To tak poznałem jego córkę. Odwiedziła go pewnego dnia w biurze. Nienaganna sylwetka, ciemne, falowane włosy spływające kaskadą po plecach. Chyba żaden chłopak by jej się nie oparł, a  ja niestety byłem jednym z nich.

- Dobrze, a wkrótce nawet jeszcze lepiej. Wiadomość o moim ślubie bardzo go ucieszy.- Na pewno, Andrea była od zawsze jego oczkiem w głowie.-

- Kim jest ten nieszczęśnik, którego poślubisz.

Autentycznie było mi go szkoda choć go nawet nie znałem. Andrea uśmiechnęła się w swoim stylu.

- Tak się składa, że to Ty. - Po moim ciele przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Łoł, że co? Chyba to jakiś kiepski żart.-

- Co Ty do cholery znowu kombinujesz? Nie widzieliśmy się od siedmiu lat!.-Nie podobał mi się tor jaki przybrała ta rozmowa.-

- I teraz nadeszła pora abyś zrekompensował mi moje zmarnowane życie.- Była spokojna, zbyt spokojna.-

- Sama jesteś sobie winna!.- Nie miałem zamiaru być dla niej miłym. Jednak nie obchodziło to jej. Miała swój cel, który bez względu na wszystko chciała osiągnąć.-

- Czyżby? Mam Ci wszystko teraz przypomnieć?

- Nie musisz.

Pamiętałem każdy szczegół. To wydarzenia z przeszłości ukształtowały moją osobowość i to kim się stałem. Milioner, bez uczuć, zimny i unikający zaangażowania.

- A więc się uspokój byśmy mogli porozmawiać o przyszłości. O naszej wspólnej przyszłości.

- W takim razie  oczekujeszode mnieabym cię poślubił, tak? Czy jest coś jeszcze?- Wolałem mieć pewność.-

- No nareszcie mówisz z sensem. Pragnę mieć rodzinę, męża, dziecko.- Zaczęła wymieniać rzeczy, o których marzy prawie każda kobieta. Jednak dla niej one nigdy nie były ważne, więc co się zmieniło przez te siedem lat ?-

- Od kiedy posiadanie rodziny stało się dla ciebie priorytetem ?

- Mam już swoje lata, a poza tym mój ojciec chciałby już zostać dziadkiem.- Aha, więc powodem jest George.-

SurogatkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz