Rozdział 27

220 8 7
                                    

Cass

Termin porodu zbliżał się wielkimi krokami. Cieszyłam się bo mimo iż do tej pory przytyłam w sumie  osiem kilogramów to moje ciało ciężko radziło sobie z dodatkowym balastem. Ciągłe wizyty w toalecie i przystanki co pięć minut na złapanie oddechu stawały się coraz bardziej uciążliwe.  Zmieniłam swoje otoczenie. Moje mieszkanie nie było za duże, jednakże teraz  mój blok przynajmniej posiadał windę. Początkowo planowałam wyprowadzić się na drugi koniec kraju. Jednak ostatecznie zostałam na starych śmieciach. Moje nowe lokum mieściło się w tym samym budynku co mieszkanie Sandi. To ona pomogła mi je znaleźć. Rzecz jasne pomogła też w przeprowadzce. Należała ona do nielicznych osób poznanych jak to określam ,, w czasach Colina", z którymi wciąż utrzymywałam kontakt. Zbliżyłyśmy się do siebie. Tak bardzo, że gdy wspólnie skręcałyśmy łóżeczko i szykowałyśmy kącik dla Tomasa zgodziła się wypić moją część wina. Nie miała zbyt mocnej głowy, dlatego też padła już po czwartym kieliszku. Właśnie podczas jednego z takich wieczorów zawarłyśmy umowę. Sandi w mojej obecności obiecała nie wspominać o tym co dzieje się fundacji oraz w życiu Colina. Przez jakiś czas nawet to się sprawdzało. Póki nie rozpoczął się cały ten cyrk.

Do wielkiego finału pozostały jedynie trzy tygodnie przez co moje wizyty u ginekologa stały się częstsze. Nawet teraz siedziałam w kolejce przed gabinetem. Przede mną były jeszcze trzy ciężarne i  na moje nieszczęście każda z nich przeglądała jakieś kolorowe czasopismo. Zapytacie zapewne czemu to dla mnie taki problem... a więc od jakiś kilku tygodniu jestem zasypywane ze wszystkich stron obrazami tak zwanej ,,idealnej pary". Dosłownie są oni wszędzie: gazety, internet, telewizja. Prezenterki zachwycają się  nad urodą i stylem Andrei oraz wzdychają gdy na celowniku jest Colin. Ich ślub choć nawet jeszcze się nie odbył to już otrzymał łatkę ślubu roku. Ba nawet się jeszcze nie zaręczyli oficjalnie. To miało się odbyć za tydzień. Oczywiście towarzyszyć temu będą kamery i cała związana z tym szopka. Skąd to wiem? Jak już wspominałam ich obecność prześladuję mnie ze wszystkich stron, a o tym usłyszałam gdy stałam w kolejce w sklepie. Dwie starsze panie dyskutowały o czymś zawzięcie. Początkowo nie przysłuchiwałam się ich rozmowie. Jednakże gdy usłyszałam Colin Evans moje uszy zareagowały jakby posiadały swój własny rozum. Mój słuch stał się wyostrzony, a moje ciało zbliżyło się w kierunku nieznajomych kobiet. Uroczyste zaręczyny miały odbyć się w jednym z najdroższych hoteli w mieście, ale jego nazwa wciąż pozostawała tajemnicą. Celebryci potwierdzali swoją obecność ogłaszając to także na swoich fanpage-ach. Myślałam, że po pewnym czasie będę w stanie się na to uodpornić i moje serce przestanie w końcu krwawić. Niestety się przeliczyłam. Bolało tak samo i każdym dniem było coraz gorzej. Nawet nie wiem czemu zaznaczyłam sobie ten dzień w kalendarzu. Chyba tylko po to aby bardziej się zadręczać i przypominać mi jak naiwna byłam. Czy gdybym cofnąć czas zrobiłabym to? Nie. Ponieważ teraz nosiłam pod sercem coś naprawdę cennego. I naprawdę wierzyłam, że mimo wszystko powstał on z miłości. Przynajmniej dotyczyło to mnie. Kochałam i kocham Colina tak jak jestem pewna nie pokocham już nikogo innego. W odpowiedzi poczułam dość mocne kopnięcie, a zaraz potem zostałam poproszona na badanie.


SurogatkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz