Rozdział 11

338 9 0
                                    

Cass

Od rana w pracy miałam masę spraw do załatwienia. Wykonywałam telefony, wysyłałam maile, a w między czasie kończyłam pisać raporty. Teraz byłam w drodze na zebranie, na którym Penelope miała nam przedstawić plany na najbliższy miesiąc. Dostałam zadanie, którego bym się nie spodziewała po tak krótkim okresie pracy w fundacji.

- Cass. Po jutrze wylatujesz do Los Angeles.- Zakomunikowała mi szefowa na koniec zebrania.-

- Jasne.- Odpowiedziałam nieco zdziwiona.-

- Spotkasz się tam z Liamem Nelsonem. - Kojarzyłam to nazwisko. Był jednym z głównych darczyńców fundacji.-

- Myślałam, że przylatuje jutro do Nowego Jorku?

- Takie były początkowe plany, ale uległy zmianie jak widzisz. Na miejscu przekażesz mu sprawozdania z naszych ostatnich dokonań. Będziesz mu także towarzyszyć na imprezie dobroczynnej. Mamy szanse pozyskać tam nowych sponsorów więc się postaraj. - Moje zaskoczenie stawało się coraz większe. Zwykle na takie wyjazdy jeździła Penelope lub ktoś na wyższym stanowisku niż moje.-

- Dam z siebie wszystko. Powiedz jak długo mam tam być?

- Z tego co się orientuje lot powrotny będziesz miała w piątek po południu.

- Ok.

- Bilety odbierzesz jurto w sekretariacie. Na maila prześle Ci więcej szczegółów podróży.

- Skoro to wszystko wracam do swoich zajęć. - Pożegnałam się i wróciłam zza swoje biurko.

Zajęłam się gromadzeniem danych niezbędnych mi w czasie wyjazdu. Teraz on stał się priorytetem. Miałam szanse zabłysnąć i pozyskać nowych sponsorów dla fundacji.

********

Następny dzień w pracy spędziłam podobnie jak poprzedni. Przygotowałam broszury, nadgoniłam z bieżącymi pracami, aby po powrocie nie utonąć w papierach. Od dwóch dni nie widziałam się z Colinem. Miał na głowie jakiś ważny wyjazd. Nie interesowałam się szczegółami. Jedynie esemesowaliśmy i rozmawialiśmy przez telefon. Podczas jednej z rozmów poinformowałam go o moim wyjeździe. Nie był zbyt zadowolony, ale na szczęście wracałam na weekend. Obiecał, że przygotuje dla mnie coś specjalnego. Już nie mogę się doczekać. Po pracy popędziłam szybko do domu musiałam się jeszcze spakować. Poszło mi to dość sprawnie. W sumie to zabiorę ze sobą tylko jedną średnią walizkę.

********

Lot do Los Angeles upłynął dość spokojnie. Większość jego przespałam. Na lotnisku zamówiłam taksówkę i udałam się do hotelu. Na miejscu wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w świeże ubrania. Miałam się dzisiaj spotkać z Liamem Nelsonem. W domu wyszukałam informacji na jego temat. Colin nie powinien być o niego zazdrosny mimo, że był przystojny to nie mój typ. Facet na zdjęciach wyglądał na dość wysokiego. Miał brązowe, zaczesane do góry włosy i krótką, precyzyjnie przystrzyżoną  brodę.  Za pewne dziewczyny za nim szalały. Ja miałam jednak swojego Colina. On stanowił mój ideał. Mimo wszystko na spotkaniu powinnam zaprezentować się jak najlepiej. Dlatego na dzisiejsze wyjście wybrałam czarną sukienkę na ramiączka w kwiatowy deseń. Do tego włożyłam sandałki na koturnie. Swoje blond włosy pozostawiłam rozpuszczone. Wykonałam jeszcze delikatny makijaż i byłam gotowa.

Taksówka podjechała pod wyznaczoną restaurację punktualnie o dwunastej

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Taksówka podjechała pod wyznaczoną restaurację punktualnie o dwunastej. W drzwiach spostrzegłam siedzącego przy stoliku Nelsona. Wstał gdy mnie ujrzał. Prezentował się bardzo dobrze w swoim stroju, choć nie był on zbyt oficjalny. Miał na sobie spodnie w kolorze khaki i beżową polówkę. Podeszłam do niego pewnym krokiem.

- Liam Nelson. - Wyciągnął w moim kierunku rękę.-

- Cassandra White. - Uścisnęliśmy sobie ręce.-

- Jak podoba się Pani w LA?

- Szczerze mówiąc to do tej pory nie wiele udało mi się zobaczyć.

- W takim razie będziemy musieli to nadrobić.- Chciałam mu odpowiedzieć żeby nie robił sobie większych nadziei, ale akurat podeszła do nas kelnerka.-

- Czy mogę przyjąć już Państwa zamówienie?

- Czekamy jeszcze na kogoś. - Czekamy? Nie wiedziałam, że ma być ktoś jeszcze.-

- W takim razie wrócę za chwilę. - Odeszła zostawiając mnie i mojego rozmówcę samych.-

Zaczęłam wyczekiwać tajemniczego gościa. Miało to być spotkanie służbowe i choć Liam wydawał się być miłym facetem nie miałam ochoty rozmawiać z nim na tematy inne niż związane z fundacją. Póki co takie nie zostały poruszone. Wyczułam czyjąś obecność za moimi plecami. Mój towarzysz podniósł wzrok do góry i uśmiechnął się szeroko.

- No na reszcie. Ile można na Ciebie czekać?

- Przepraszam za spóźnienie. Po drodze był jakiś wypadek i musieliśmy go ominąć. - Odwróciłam się aby spojrzeć na przybysza.-


SurogatkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz