Biegłam przez las byle dalej. Chciałam chodź na chwilę zapomnieć. Nigdy nie prosiłam o takie życie gdzie niema dla mnie miejsca. Chciała bym założyć rodzinę, mieć dzieci i osobę która mnie kocha. Lecz kiedy znalazłam już swojego mate to nie możliwe. Mate powinien kochać i bronić przed wszelkim złem. Czy tylko ja ma takiego pecha w życiu? A co gdyby tak zakończyć to życie? Przecież nie mam nic do stracenia. Jedyną osobą która by tęskniła był by Denis, chyba.
Usiadłam pod drzewem bo dość zmęczył mnie ten bieg.
No właśnie jak by to było. Zniknęła bym raz na zawsze czy to nie wspaniałe? Śmierć to nie tchórzostwo, to ostatnia rzecz jaką zrobimy w naszym życiu które już się nie powtórzy. Tylko odważni się na to decydują, tchórze nie dali by rady.
Ale nie poświęcę swojego życia, nazwijcie mnie tchórzem ale tak, boję się śmierci z resztą jak my wszyscy prawda? Pomyślcie i powiedzcie sobie szczerze czego boicie się najbardziej? Nie jest to śmierć? Nikt nie wie co będzie potem i nikt nam tego nie powie.
Tak bardzo byłam pochłonięta myślami, że nawet nie zauważyłam, że jestem obserwowana.
-Co tak piękna i bezbronna kobieta robi sama w takim miejscu? -Czego on ode mnie chce?
-Skąd wiesz, że bezbronna? -Nie boję się, bez problemu go pokonam.
-Pozory mogą mylić. Ahh gdzie moje maniery. Nazywam się Gilbert piękna pani. -Wziął moją rękę i pocałował jej wierzch.
-Raissa, bardzo mi miło. -Chyba.
-Mogę wiedzieć Raisso co tu robisz sama? To niebezpieczny las. -Co on taki opiekuńczy?
-Właściwie to mieszkam. -Właściwie to nie.
-Naprawdę? Więc kim jesteś? Bo na pewno nie człowiekiem. -Kurde, przecież nie mogę mu powiedzieć.
-Jaaa... No.. -Kurde Rais myśl!
-Nie bój się Pani. Nie Skrzywdzę cię, nie ważne kim jesteś możesz mi powiedzieć. -Kurde noo..
-No już dobrze. Należę do Księżycowych. -Uśmiechną się chytrze. Coś mi tu nie gra.
-O to wspaniale! To wspaniała rasa a jest tak bliska wyginięcia, szkoda. -Czy to już czas żeby się ulotnić?
-Może się przejdziemy? Siedzenia mam już dość. -I po co ja to palnęłam.
-Proponuje klif, bardzo ładne widoki. -Okeeej chyba to nie był dobry pomysł.
Zaczęliśmy iść w stronę klifu w nawet przyjemnej ciszy. Gilbert wydawał się miły ale coś tu było nie tak. Nie czułam się z nim bezpiecznie. Gdy byliśmy już blisko klifu wyczułam, że nie jesteśmy tu sami. Ktoś nas obserwował. Zaczęłam się wsłuchiwać w drzewa, one widzą więcej niż ja.
Wilk... Czarny.... Wilk....
Santino! Pomyślałam. Ale co on tu robi? Śledził mnie?
Stanęliśmy nad klifem i wtedy Gilbert się odezwał.
-Wiesz Raisso, Księżycowi mają wielu wrogów. -Do czego dążysz?
-Wiem o tym. -Santino ratuj!
-Niema róży bez kolców, każdy kogo znasz może cię zdradzić. -Np. Ty?
-Zdaje sobie z tego sprawę. -???
Zaczął się do mnie zbliżać po czym położył swoją dłoń w miejscu mojego serca.
-Wiesz Raisso. Istnieje jedna rzecz o której marzy każdy wampir. Dzięki temu zyskuje ogromny szacunek. Aby to uzyskać musi zabić Księżycowego, a tak mało ich już na świecie. -Zaczął mówić z pasją w głosie.
-Słucham? -On na poważnie?
-Wybacz mi... -Nie!
Chwycił mnie mocniej i zepchnął z klifu! Próbowałam coś zrobić ale to na nic. Zaczęłam spadać. Wysłałam w myślach ostatnią wiadomość do Santino.
-Kocham cię...
Potem była ciemność...
______________________
Wooo co sie porobiło :O
(Obłudnik znaczy kłamca)
Specjalnie dla @Ogoonka dzisiaj wieczorem pojawi się jeszcze jeden rozdział!
Pozdrawiam autorkę tego cytatu!
"Smierć to nie tchórzostwo. to ostatnia rzecz jaką zrobimy w naszym życiu które już się nie powtórzy. Tylko odważni się na to decydują, tchórze nie dali by rady"
Nie znałam jej ale miałam okazję z nią porozmawiać. Wygrała ona z depresją za co wielkie brawa dla niej!
CZYTASZ
Pieśń Księżyca
WerewolfNiedaleko małej wioski istnieje las. Ludzie mówią, że dzieją się tam dziwne rzeczy. Ci odważniejsi którzy postawili tam swoją nogę już stamtąd nie wracali. A co jeśli powiem ci,że jest dziewczyna która odwiedza ten las każdej nocy? Ludzie mają ją za...