Prawdziwa rodzina

4.5K 289 49
                                    

Był już ranek, a ja dalej siedziałam skulona w kącie. Nigdy mu tego nie zapomnę.

Usłyszałam cichy ruch na dole więc w panice zaczęłam szukać drogi ucieczki. 

Poczułam jak ktoś łapie mnie w pasie i przyciąga do siebie. Znieruchomiałam ze strachu.

-Nie bój się, to tylko ja. -odezwał się Denis.

-Wystraszyłeś mnie.

-Coś się stało, nigdy nie byłaś tak wystraszona. Powiedz o co chodzi. -Powiedział cichym głosem. 

-Denis, ja nie. Agh, potrzebuję pomocy, proszę. -Zaczęłam znowu płakać.

-Co się stało skarbie?

-Alfa, on... Wczorajsza pełnia i... On tu był! -Nie byłam w stanie się wysłowić.

-Zrobił ci coś? -Zapytał ostrożnie.

W odpowiedzi tylko pokiwałam głową bo nie byłam w stanie mu tego powiedzieć.

-Co zrobił? -Zapytał ze złością w głosie. Aż tak mu na mnie zależy?

Chciałam mu powiedzieć ale nie chciało mi to przejść przez gardło. Tak bardzo bałam się jego reakcji. 

Przytulił mnie i szepną cicho.

-Nie bój się, już cię nie skrzywdzi, ale muszę wiedzieć co ci zrobił. Nie płacz skarbie. -Był dla mnie jak starszy brat. Zawdzięczam mu prawie wszystko.

-Zgwałcił mnie. -Szepnęłam bardzo cicho.

-Zabiję go. -Jego oczy stały się złote a on sam zawarczał lekko.

Zauważył, że się przestraszyłam więc uspokoił się.

Nie wizja gwałtu mnie przeraża lecz to, że mogę zajść przez to w ciążę. Nie wiem czy wytrzymała bym z myślą, że moje dziecko zostało zrodzone z gwałtu i to przez kogoś kogo kochałam. 

-Rais, słońce musimy stąd iść. Nie jest tu bezpiecznie.

-A niby gdzie miała bym pójść? Nie wrócę do niego Denis. -Niema mowy. 

-Coś znajdziemy obiecuję, ale tu nie możemy zostać. Obiecuję ci, że Santino zapłaci za to co ci zrobił.

-Obiecujesz? -Będę mu winna przysługę.

-Dla ciebie wszystko... Siostrzyczko. -Czy on mnie nazwał siostrzyczką?

Uśmiechnęłam się na jego słowa. W końcu czuję jak bym miała rodzinę.

-Dziękuję braciszku. -Tego mi brakowało. -To gdzie pójdziemy?

-Pójdziemy tam gdzie władza Alfy nie sięga. Tam gdzie koniec jest początkiem.

-Przecież nie przedostaniemy się przez mroczną część lasu, to niemożliwe! -On nie myśli racjonalnie.

-Nie pójdziemy tam sami. -Jak to?

-A niby z kim?

-Myślę, że ucieszysz się z wizyty Simona. -Coooo?!

-Simon przyjedzie?! -Zapytałam pełna entuzjazmu.

-Już przyjechał. -Odezwał się gruby głos w drzwiach.

-Simon!!

Rzuciłam mu się na szyję przytulając go mocno. Alfa oddał uścisk i ucałował mnie w głowę.

-Na jak długo przyjechałeś? -Zaczęłam go wypytywać.

-Na parę dni. Przy okazji poznać nowego Alfę, który zajął moje stado. -Ojć..

-Nie wiem czy to dobry pomysł... -Odpowiedziałam z lekkim wahaniem. 

-Słyszałem całą twoją rozmowę z Denisem. Wiem co ci Alfa zrobił i wiem, że się go boisz. -Był tu cały czas.

-Ohh. 

-Pomogę wam się dostać na drugą stronę lasu. Spędzimy tam kilka dni aż wszystko się uspokoi. A potem zajmę się twoim mate.

-Tylko nie zrób mu krzywdy... -Nie wiem czemu to powiedziałam.

-Nie musisz się obawiać. 

-Dziękuję wam. Kocham was ja rodzinę.

-My ciebie też. -Odpowiedzieli jednocześnie.

Wspólnie się przytuliliśmy, jak prawdziwa rodzina. Tu ona jest, tu jest mój dom, prawdziwy dom...

_____________________________

Czy już będzie dobrze a może coś się spieprzy?

Zostało już tylko 11 rozdziałów do końca!!! (Tak będzie druga część)

Do następnego Księżycowi!




Pieśń KsiężycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz