Ta zła Pani

5.1K 318 22
                                    

Szłam właśnie przy boku Santino w stronę drzwi przywitać Riverę. Po otworzeniu drzwi ukazała nam się starsza kobieta na oko 50-letnia.

-Witamy serdecznie w naszych progach. -Odezwał się Santino.

-Tak, tak, przejdźmy do konkretów bo nie mam czasu. -Miła...

-A więc po co Pani przyjechała? -Zapytałam z grzeczności, która zaraz się skończy...

-Sprawdzić czy twój kochaś daje sobie radę. -Ślepa?

-A to nie widać? -Zapytałam już lekko zirytowana na co Santino lekko chwycił moją rękę.

Spojrzała w moje oczy jak by szukała w nich czegoś więcej, a ja patrzyłam na nią z mordem.

-Będę musiała porozmawiać z członkami watahy, nie mogę uwierzyć wam na słowo. -Uśmiechnęła się sztucznie i popatrzyła na mnie z triumfem. Czego ona ode mnie chce?

Wiedźma ehkemr znaczy Rivera udała się w stronę Salonu gdzie siedziała część watahy. Gestem ręki kazała nam zostać tam gdzie stoimy. Boi się? 

Przytuliłam się do Alfy i westchnęłam, a zaraz wybuchłam śmiechem.

-No i z czego się śmiejesz? -Powiedział próbując ukryć rozbawienie co kompletnie mu nie wychodziło.

-W sumie to nie wiem ale to śmieszne.

Santino usiadł na kanapie i poklepał miejsce na swoich kolanach. Od razu wykonałam prośbę i wtuliłam się w jego tors. Mężczyzna otulił mnie ramionami przez co było to jeszcze bardziej przyjemne. 

~Normalnie pizdziochu zaraz orgazmu dostane. -Rozpływał się jego wilk na ca zareagowałam lekkim śmiechem. 

-Aż nie sposób się z nim zgodzić. -Powiedziałam dalej lekko się śmiejąc.

Santino popatrzył na mnie, który oznaczał tylko jedno.

-O nie, nie, nie wilczku, nie ma seksu puki Wiedźma jest w domu. -Powiedziałam cofając się w tył do ściany.

Alfa zaśmiał się na to jak ją nazwałam i zaczął podchodzić coraz bliżej. Gdy dotknęłam plecami zimnej ściany nie było już odwrotu. Santino złapał mnie w talii i zaczął namiętnie całować. Od razu oddałam pocałunek na co się uśmiechnął. W pewnym momencie odsunął się ode mnie na co jęknęłam z niezadowolenia.

-Wiedźma zaraz tu wparuje, spokojnie potem to dokończymy.-Szepnął mi zachrypniętym głosem do ucha. 

Tak jak powiedział przez drzwi weszła lekko wkurzona Wiedźma na co próbowałam ukryć śmiech bo wyglądała komicznie z takim wyrazem twarzy.

-Wszystko w porządku. -Powiedziała. -Chciała bym teraz porozmawiać z Luną więc proszę cię Alfo o wyjście i zostawienie nas samych.

Santino niepewnie ale wykonał polecenie zostawiając nas same.

-Nie wiem co kombinujesz ale nie uda ci się to. -O co jej chodzi?

-Nie rozumiem o co pani chodzi.

-Twoja rasa jest wyklęta, gwarantuje ci, że skończysz jak twoja matka. -Tego już za wiele!

-Posłuchaj mnie uważnie wiedźmo. Nigdy ale to przenigdy nie wspominaj mojej matki. Jesteś niczego nie wartym głupim elfem który myśli, że da radę mnie pokonać. Gwarantuje ci, że jeżeli spróbujesz czegokolwiek, jeżeli będziesz chciała zrobić coś Santino lub zaszkodzić watasze, gwarantuje ci, że zginiesz z mojej ręki. Czy to jasne?

Szybko pokiwała głową i w popłochu uciekła z domu watahy. Usiadłam na kanapie ciężko wzdychając. 

Podszedł do mnie Santino i powiedział.

-Jestem z ciebie cholernie dumny kochanie.

W odpowiedzi tylko go ucałowałam i razem poszliśmy oznajmić watasze, że wszystko już w porządku.

______________________________--

Witajcie Koziołki. Przepraszam, że nie było rozdziałów przez 2 dni ale cały czas niema mnie w domu i nie mam kiedy pisać.

Dziękuję za 2K wyświetleń to naprawdę coś wspaniałego.

Do następnego Księżycowi!









Pieśń KsiężycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz