Nastał ranek więc zaczęliśmy przygotowania. Musieliśmy wyposażyć się w jakąś broń, to bardzo niebezpieczna część lasu. Należy ona do Wendigo, nikt stamtąd nie wrócił.
Sprawdziłam czy mam wszystko. Sztylet i 3 noże do rzucania. Oprócz tego mam jeszcze magię. Nie powstrzyma ich ale zatrzyma na chwilę.
-Możemy już iść. -Powiedział Simon.
-Obyśmy dali rade. -Nie jestem przychylna na ten pomysł, ale jeśli chce uniknąć Alfy to nie mam wyjścia.
-Boisz się? -Spytał podchodząc do mnie.
-Nie boje się, po prostu nie wiem czy to dobry pomysł.
-Wolisz wrócić do Alfy?
-Nie. -To jego się boje.
-Damy radę. -Powiedział po czym mnie przytulił.
Oddałam uścisk i zaczęliśmy kierować się do wyjścia z domu. Szybko pobiegliśmy w stronę lasu. Było jeszcze wcześnie więc nikogo niebyło w pobliżu.
-Denis osłaniasz tyły, ja idę z przodu. Raiss nasłuchuj czy nikt nas nie śledzi. -Simon zaczął wydawać zadania.
W odpowiedzi oboje pokiwaliśmy głowami. To jest Alfa jakiego pamiętam.
------------------
Szliśmy już od godziny i byliśmy już bardzo blisko tej części lasu. Gdy mieliśmy przekroczyć granicę Simons powiedział.
-Raiss, sprawdź jak daleko są.
Podeszłam do jednego z drzew i pokazałam chłopakom, żeby byli cicho.
Zaczęłam nasłuchiwać cichego szumu, który niósł za sobą słowa.
-Jakieś trzy kilometry od nas znajdują się dwa osobniki.
-Grzeczna dziewczynka. W takim razie musimy być ostrożni, mogą nas wyczuć. -Uśmiechnęłam się na jego słowa skierowane do mnie.
Z lekką niepewnością ale przekroczyłam granicę. Od razu kiedy to zrobiłam poczułam niepokój. Nie powinno nas tu być, to był zły pomysł. Nie mówiłam tego na głos i tak nie było już odwrotu.
Zaczęłam się wsłuchiwać w szum drzew. Coś było nie tak, były niespokojne.
-Ej chłopaki, poczekajcie chwilę.
-Co się stało? -Spytał Simon.
-Są blisko.
-Gdzie?
-Za nami.
Odwróciłam się i spojrzałam w oczy bestii. Takie same jak je zapamiętałam. Szybko rzuciłam w niego nożem i zaczęliśmy uciekać. Gonili nas, było ich coraz więcej.
-Do końca jeszcze dwa kilometry nie damy rady. -Krzyknął Denis w biegu.
-Kurwa. -Szepnął Simon.
Zatrzymaliśmy się i obróciliśmy plecami do siebie.
Zaczęli nas okrążać. Ich było około piętnastu nas trzech. Mamy przejebane.
Jedno ze stworzeń chciało się na mnie rzucić więc stworzyłam tarczę od której się odbił. Zawarczał groźnie i wrócił na swoje miejsce.
-Nie damy rady ze wszystkimi.
-Musimy.
W pewnym momencie stworzenia zatrzymały się i za pewne miały się na nas rzucić. To była dosłownie chwila gdy cała wataha wybiegła z lasu rzucając się na Wendigo.
Przewodził nimi czarny wilk, nie tylko nie on. Szłam tu, żeby od niego uciec a skończyło się na spotkaniu.
Od razu wyciągnęliśmy broń i zaczęliśmy atakować resztę. Widziałam, że zarówno Simon jak i Santino zerkają na mnie od czasu do czasu.
----------------
Pokonaliśmy wszystkich przeciwników, ale nie możemy tu być. W każdej chwili mogą przyjść kolejni.
Wraz z całą watahą udaliśmy się na bezpieczną stronę lasu. Widziałam, że Santino cały czas mnie obserwował.
Gdy byliśmy już bezpieczni wataha się rozeszła.
Zostałam tylko ja, Santino, Simons i Denis.
-Przepraszam. -Powiedział Santino.
-Po tym co zrobiłeś zwykłe przepraszam chyba nie wystarczy. -Odpowiedział mu Simon.
Ja stałam cicho po między Simonem a Denisem. Nie mogłam spojrzeć mu w oczy. Bałam się go.
-Wiem zawaliłem. Pod wpływem pełni nie wiedziałem co robię, to wilk przejął nade mną kontrolę. -I co z tego. -Mogę porozmawiać z nią w cztery oczy?
Popatrzyłam ze strachem na Simona a on szepnął mi do ucha.
-Będziemy obok. Nie bój się. -Na nim zawsze mogę polegać.
Chłopcy poszli zostawiając nas samych. Nie wiedziałam co mam zrobić, czekałam aż on odezwie się pierwszy.
-Wybacz mi księżniczko, na prawdę tego nie chciałem.
-Obiecałeś, że mnie nie skrzywdzisz. -Wychrypiałam cicho.
-Wiem, nie potrafię nawet pomyśleć co wtedy czułaś.
Chciał do mnie podejść ale od razu się odsunęłam. Alfa popatrzył na mnie smutno.
-Dasz mi ostatnią szansę?
-Dobrze wiesz, że to nie pierwszy i nie ostatni raz. -Spojrzałam mu w oczy. -Skąd mogę wiedzieć, że teraz będzie inaczej? To co mówisz to tylko słowa.
-Nigdy więcej nie zrobię ci krzywdy. Nie ważne ile by miało mnie to kosztować, jesteś dla mnie zbyt cenna. Nie chcę cię stracić, nie mogę cię stracić.
Podszedł do mnie i przytulił lekko.
Nasze twarze były coraz bliżej.
Oboje oddaliśmy sobie pocałunek.
__________________________
:)
Możecie pisać co byście chcieli zobaczyć w ciekawostkach.
Do następnego Księżycowi.
CZYTASZ
Pieśń Księżyca
Hombres LoboNiedaleko małej wioski istnieje las. Ludzie mówią, że dzieją się tam dziwne rzeczy. Ci odważniejsi którzy postawili tam swoją nogę już stamtąd nie wracali. A co jeśli powiem ci,że jest dziewczyna która odwiedza ten las każdej nocy? Ludzie mają ją za...