Proszę, nie...

4.4K 302 69
                                    

Uwaga! W rozdziale występuję scena +18

Od naszej kłótni minęło parę dni. Przez ten czas nigdzie nie wychodziłam, siedziałam zamknięta w czterech ścianach. Z Santino prawie nie rozmawiamy, a jeżeli już to tylko zwykłe cześć. Dwa razy przyszła odwiedzić mnie Belatrice. Denis też przychodzi, martwi się, wiem to.

Dzisiaj pełnia więc wilki są dużo bardziej pobudzone. Bel kazała unikać mi Santino jak ognia bo może się to skończyć bardzo źle.

Postanowiłam, że dzisiaj gdzieś wyjdę, nie mogę siedzieć wiecznie w jednym miejscu.

Wyszłam z domu i zaczęłam iść przed siebie. Po jakiś 20 minutach dotarłam na cmentarz. Nie wiem czemu akurat tu przyszłam ale chyba tego potrzebuję.

Podeszłam do grobu matki i zaczęłam mówić.

-Bardzo mi ciebie brakuje. Chciała bym znowu żyć w szczęśliwej rodzinie lub sama ją założyć. Znalazłam nawet mate, ale on mnie nie kocha. Zawaliłam, niepotrzebnie go w to wszystko wmieszałam. Dowiedział się prawdy i odszedł bo go okłamałam. To moja wina. Nie powinnam się w ogóle urodzić... Oszczędziło by to wielu problemów. Do widzenia mamo.

Robiło się już ciemno a ja nie powinnam wracać do domu, tu też nie mogę zostać.

Muszę się jakoś dostać do wioski, tam będzie bezpieczniej. Wiem, że obiecałam Bel, że tam nie wrócę, ale w tym momencie nie mam innego wyjścia.

Biegłam najszybciej jak mogłam, im bliżej północy tym większe zagrożenie. Nie muszę oglądać pieśni. Wiem, że księżyc i tak będzie zielony. Tak to działa, pieśń ogląda się tylko gdy coś się dzieje lub dochodzi ktoś nowy.

Dotarłam już do końca lasu, teraz muszę tylko dostać się do domu. O tej porze kręci się tu jeszcze trochę osób. Muszę być ostrożna.

Powoli zaczęłam się skradać chowając się za ogrodzeniem. Byłam może metr od domu. Zaczekałam chwilę aż nie będą mogli mnie zobaczyć i podbiegłam do drzwi które szybko otworzyłam i weszłam do środka.

Zamknęłam drzwi i przewaliłam szafkę obok nich aby je zastawić. Pobiegłam na górę do sypialni i zrobiłam to samo. Mam nadzieję, że to pomoże.

Była już godzina 1:20 i na razie jest spokój. Teraz muszę być ostrożna do godziny 3:00 jest najgorzej.

Siedziałam tak jeszcze chwilę i usłyszałam, że na dole ktoś wyważył drzwi. O nie, znalazł mnie.

Po chwili drzwi do mojego pokoju zostały wywarzone a w nich stał wściekły Alfa.

-Rozbieraj się. -Zawarczał groźnie.

-Uspokój się, nie jesteś sobą.

-Powiedziałem rozbieraj się, albo ci w tym pomogę!

Zaczęłam się cofać do tyłu aż nie natrafiłam na ścianę. Alfa jeszcze bardziej zdenerwowany podszedł do mnie i złapał za włosy na co pisnęłam z bólu.

Chwycił mnie mocniej i rzucił na łóżko tak, że leżałam na brzuchu. Docisnął mnie mocniej do materaca i szepnął.

-Teraz się zabawimy skarbie. -Wiedziałam co chce zrobić.

-Proszę, nie... -Załkałam żałośnie.

On nie słuchał. Ściągnął moje spodnie wraz z bielizną. Teraz od pasa w dół byłam całkiem naga. Byłam przerażona tak bardzo, że nie byłam w stanie nic zrobić, strach mnie sparaliżował.

Po chwili poczułam jak we mnie wchodzi. Zrobił to bardzo gwałtownie i mocno. Krzyknęłam bo bardzo mnie to bolało. Po jakimś czasie niezwykłego bólu jaki mi tym sprawiał poczułam, że doszedł. Gdy skończył szepną ciche "kurwa" i uciekł z mojego domu.

Leżałam tam dławiąc się łzami i próbując złapać oddech gdyż ze strachu nie byłam w stanie oddychać.

Nie wierzę w to. Mój mate mnie zgwałcił...

___________________

Wpierdol i do lochów.

Spodziewał się ktoś?

Sorry, że nie było wczoraj rozdziału ale wciągnęłam się w Arrow. Polecam! haha

Do następnego Księżycowi!

Pieśń KsiężycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz