Rozdział 2

355 27 4
                                    

Narszcie weekend. Najbardziej lubiłam sobotnie poranki. Miałam pewność, że ojca po piątkowej nocy nie było w domu. W dodatku nie musiałam iść do szkoły. Nie lubiłam jej nie ze względu na naukę, ale dlatego, że musiałam zamykać się w sobie i udawać, że jest w porządku. Znosić obojętne spojrzenia uczniów, których życie potoczyło się zupełnie inaczej. Którzy wiedzieli, co znaczy być szczęśliwym, bo nie urodzili się w moim ciele. Ale najgorsze były spojrzenia tych, którzy mnie znali. Znali dawną mnie. Którzy odwrócili się ode mnie, a teraz nawet nie zwracali na mnie uwagi. Takie przelotne spojrzenia, które nie znaczyły dosłownie nic. One bolały najbardziej.

Nie wstałam jeszcze z łóżka, ale nie chciało mi się już spać. Było może koło dziewiątej. Podniosłam się do pozycji siedzącej i zgarnęłam laptop z szafki nocnej. Ze zmartwieniem stwierdziłam, że nie wyłączyłam go porzedniego dnia. Byłam zalogowana na Facebooku, a na ekranie widniała wiadomość, którą wysłał do mnie tajemniczy Michael, kiedy postanowiłam wyłączyć się z rozmowy.

Michael: Nie pomyślałaś o tym, że może razem nam się udać?

Michael: Razem jest o wiele łatwiej.

Wtedy zaczęłam się zastanawiać. Kiedyś chciałam znaleźć kogoś, kto mógł mnie zrozumieć. Dawno temu jednak zaprzestałam poszukiwań. Straciłam wiarę w ludzi i w otaczający ich świat. Ja nie żyłam już w żadnym świecie. Stoczyłam się na dno i żyłam w swojej własnej rzeczywistości, gdzie wszystko było takie prawdziwe i... Takie złe.

Może Michael był inny. Może faktycznie miał jakieś problemy, tak jak ja. Może też miał swój własny świat, podobny do mojego?

Długo błądziłam palcem wokół przycisku enter, zanim zdecydowałam się wysłać wiadomość.

Lena: Michael?

Tylko na tyle było mnie stać. Clifford nie był aktywny, więc wylogowałam się z Facebooka i wyłączyłam laptop. Chwyciłam z półki książkę i wzięłam się za czytanie. To pozwalało mi odetchnąć, zapomnieć o moim, czy innym świecie. Kiedyś pomagała mi muzyka. Słuchanie jej, a nawet tworzenie. Śpiewanie, granie na gitarze, czy na pianinie. To jednak dawno straciło sens, tak jak moje życie.

Po jakimś czasie mój telefon zawibrował. Odblokowałam ekran, na którym wyświetliło się powiadomienie z Messengera. Sama nie wiedziałam, czy ogarnęła mnie radość, czy zirytowanie, kiedy zorientowałam się, że to Michael odpisał.

Michael: Jednak napisałaś.

Zmarszczyłam brwi. Chyba się cieszył. Właśnie sprawiłam komuś radość. Poczułam dziwną falę gorąca, zalewającą moje ciało.

Lena: Punkt za spostrzegawczość.

Michael: Więc jak? Zdecydowałaś się poznać mnie lepiej?

Lena: Tego chcesz?

Chciałam się upewnić, bo nie tak łatwo było mi komukolwiek zaufać. Nie po tym, co przeszłam.

Michael: Oczywiście. Chciałbym porozmawiać z kimś takim jak ja.

Nagle na myśl przyszło mi kolejne pytanie.

Lena: Skąd wiesz, że jestem taka jak ty?

Michael: Może próbujesz to ukrywać, ale ja wiem, jak to jest. Przeszedłem przez to samo, a przynajmniej przez coś podobnego.

Lena: To naprawdę widać?

Michael: Trzeba przez to przejść, żeby móc to zauważyć.

Lena: To dobrze.

Michael: Dobrze, że zauważyłem?

Lena: Dobrze, że nikt inny tego nie zauważy.

Michael: Wiesz co?

Michael: Mam wrażenie, że w tych wszystkich wiadomościach, które ci wysłałem, a było tego niewiele, wyznałem więcej, niż komukolwiek od bardzo dawna.

Lena: Czasem łatwiej jest coś po prostu napisać, kiedy nie widzi się tej osoby. Nie możesz stwierdzić, czy możesz jej zaufać, więc po prostu piszesz. Tak, jak ja teraz.

Michael: Czyli nie tylko ja odnoszę takie wrażenie.

Lena: Chyba wszyscy tak mają.

Michael: Myślę, że ze mną jest gorzej, bo od dawna z nikim nie rozmawiałem i chyba zapomniałem jak to się robi.

Pomyślałam chwilę, po czym doszłam do wniosku, że moje jedyne kontakty międzyludzkie, to odpowiadanie na pytania nauczycieli i znoszenie kaprysów ojca. Właściwie nawet z nim nie rozmawiałam. Poczułam pulsujący bój w lewym ramieniu. Fioletowy siniak był jeszcze świeży. Wzdrygnęłam się na wspomnienie rozzłoszczonego ojca. Musiałam wziąć kilka głębokich wdechów, żeby się uspokoić.

Lena: Ja też.

Lost in Reality // Michael CliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz