W końcu było mi ciepło i wygodnie. Kiedy leżałam w samej bieliźnie i T-shircie, który miałam na sobie w dniu, gdy spotkałam Michaela po raz pierwszy, przykryta miękką pierzyną, a moja skóra pachniała brzoskwinią. Spojrzałam na Michaela, który leżał w łóżku naprzeciwko mnie, a mokre po kąpieli włosy opadały mu na czoło w większym nieładzie, niż zwykle.
- Zgasić? - spytał, kiwając głową w stronę lampki nocnej, rzucającej blade światło na jego zmęczoną twarz. Również miał na sobie tylko T-shirt, czarny tak jak jego bluza, którą zdjął po raz pierwszy od naszego spotkania.
Przytaknęłam, układając się wygodniej na poduszce. Za oknem było już ciemno, a ja czułam się tu lepiej niż w moim pokoju w Sydney.
- Dobranoc, Lynn.
Coś kliknęło, a pokój spowiła ciemność.
- Dobranoc - mruknęłam i przewróciłam się na drugi bok, przodem do ściany.
Zamknęłam oczy, ale wciąż czegoś mi brakowało. Było mi zimno pomimo otulającej mnie pierzyny, niezapełniona przestrzeń wydawała się zbyt pusta, a niezużyte powietrze zaczęło mnie przytłaczać.
Michael. Potrzebowałam Michaela.
Najwyraźniej niebiosa usłyszały moje ciche prośby, bo już po chwili poczułam czyjeś dłonie na ramionach. Ktoś odrzucił kołdrę na bok, a chwilowy powiew chłodnego powietrza został zastąpiony ciepłem dobrze znanego mi ciała. Silne ramiona oplotły mnie w pasie, a na szyi poczułam nierówny oddech.
Teraz nasze ciała dzielił jedynie cienki materiał wysłużonych koszulek. Czułam, jak powoli przestawałam oddychać, kiedy przypomniało mi się, jak zaledwie wczoraj całował mnie w usta, tak delikatnie, jakbym była porcelanową lalką. Przez cały czas odpychałam od siebie pragnienie powrotu do tamtej chwili, jednak nie mogłam sobie przypomnieć, dlaczego.
No tak, Chris.
Jednak teraz ten powód wydawał się niewystarczający. Coś mnie blokowało, tęskniłam za starymi przyjaciółmi, ale nie miałam wobec nich żadnych zobowiązań. Teraz już rozumiałam. Jedynym problemem byłam ja sama.
Wstrzymałam oddech, kiedy Michael wsunął rękę pod moją koszulkę i zaczął badać nią moje plecy, potem żebra i brzuch, rozpalając wychłodzoną skórę do czerwoności. To było dla mnie za wiele, i choć jakaś część mnie chciała zacząć błagać o litość, ja wciąż pragnęłam więcej.
- Jesteś idealna - szepnął mi do ucha, nie przestając błądzić dłońmi po mojej skórze.
"Tylko ty tak sądzisz." Bałam się, że ta myśl przypadkiem wyrwała mi się z ust.
- Lynn.
Wiedziałam już, że podobnie jak ja, nie mógł dłużej wytrzymać. Pragnęłam go. Całego. Chciałam po prostu móc mieć go dla siebie. Sama w to nie wierzyłam. To była prawda.
Włożyłam rękę pod koszulkę, szukając dłoni Michaela. Poczułam, jak wstrzymał oddech. Przestraszył się, że zaszedł za daleko i będę chciała go odepchnąć. Ja jednak splotłam nasze palce i odwróciłam się w jego objęciach. Teraz mogłam dostrzec jego niepewne spojrzenie, a po chwili ledwo zauważalny uśmiech, malujący się na jego twarzy.
Bezwiednie przygryzłam wargę, a zauważyłam to dopiero gdy poczułam lekki ból. Szybko oblizałam suche usta, za co również skarciłam się w myślach. Był tak blisko. Tak blisko.
Posłał mi kolejne niepewne spojrzenie, jakby pytał o pozwolenie. W odpowiedzi na moją twarz wpłynął delikatny uśmiech.
Zbliżył się na tyle, że mój nos dotykał jego lewego policzka. Musnął delikatnie moje usta, a mnie przeszedł przeraźliwy dreszcz.
Nareszcie. Uświadomiłam sobie, jak bardzo za tym tęskniłam.
Po chwili odsunął się i spojrzał na mnie, jakby zastanawiał się, czy za chwilę nie rozpadnę się na milion kawałków. Chciał zapytać, czy wszystko dobrze. Czy może znów to zrobić. Choć przez chwilę chciałam nie być tak krucha, więc tym razem to ja złączyłam nasze usta w powolnym pocałunku. Przyciągnęłam go bliżej, a on przełożył jedną nogę nade mną. Zrobił tak dzisiaj rano. Wtedy to było za dużo. Teraz pragnęłam więcej. O wiele więcej.
W jednej chwili znalazł się nade mną, szepcząc moje imię w rozchylone usta. Jeszcze niedawno wyobrażałam sobie Chrisa na miejscu Michaela. Teraz reszta świata przestała dla mnie istnieć.
Chciałam poznać dokładnie każdy kawałek jego ciała. Wsunęłam więc ręce pod czarną koszulkę, którą miał na sobie, wyczuwając każdy wstrzymany przez niego oddech. On również nie miał na sobie spodni, dlatego kiedy przypadkiem zahaczyłam palcem o gumkę jego czarnych bokserek, mogłam niemal poczuć pod palcami wstrząsający nim dreszcz.
Ponownie odsunął się na niewielką odległość. Korzystając z okazji, zaczerpnęłam łapczywie powietrza, żałując tego już sekundę później. Patrzył mi w oczy.
- Nie znałem cię takiej, Lynn. - Uśmiech natychmiast znalazł miejsce na jego twarzy.
Ja też siebie takiej nie znałam.
- Też mnie zaskakujesz, Michael. - Uśmiech w końcu sięgnął moich oczu. Tak mi się przynajmniej wydawało.
- Chciałbym... - Zsunął mi koszulkę z ramienia, intensywnie wpatrując się w odkryte miejsce. - Chciałbym poznać cię bliżej, Lynn.
Wypuściłam powietrze ze świstem. Wpiłam mocniej palce w jego rozgrzany brzuch. Chyba uznał to za pozwolenie. Zostawił kilka nieśmiałych pocałunków na mojej szyi, obojczykach, odkrytym ramieniu i klatce piersiowej. Koszulka nie miała zbyt dużego dekoltu, dlatego jej materiał powędrował do góry. Powoli, niepewnie, jednak w końcu wylądowała na podłodze. Mokre jeszcze włosy Michaela zaczęły łaskotać mnie w brzuch. Poczułam skurcz w podbrzuszu, kiedy jego usta tam dotarły. Moje ręce automatycznie powędrowały w górę po jego ciele. T-shirt, który miał na sobie, podwinął się na tyle wysoko, że mogłabym zobaczyć jego klatkę piersiową, gdybym tylko leżała w innej pozycji. Teraz musiałam zadowolić się tylko pulsowaniem jego mięśni w rytm szybkich oddechów, które wyczuwałam pod palcami.
Teraz czułam się idealna, jak powiedział. Czułam się potrzebna, kochana i jedyna w swoim rodzaju. Jednak istniał ktoś, dla kogo byłam najważniejsza. Michael przejechał gorącymi dłońmi wzdłuż mojego ciała, by ponownie złączyć nasze usta jak elementy układanki, a ja wiedziałam, że byłam dla niego jedyna na świecie.
CZYTASZ
Lost in Reality // Michael Clifford
FanfictionOna straciła już nadzieję. Straciła najbliższych, straciła życie. Przestała szukać zrozumienia, kiedy to przestało mieć sens. Żyła zagubiona w rzeczywistości. Każdego dnia gubiła się na nowo. On, taki sam jak ona. Bez duszy, bez serca, zagubiony w r...