Rozdział 4

281 14 0
                                    

Obudziłam się zalana potem. Oddychałam ciężko i nierówno. Musiałam wziąć cztery głębokie oddechy, żeby się uspokoić. Pokój był spowity w ciemności. Bardziej, niż zawsze. Była jeszcze noc. Od pewnego czasu prawie codziennie budziłam się w środku nocy z bijącym sercem, a później bałam się znowu zasnąć, w obawie, że znowu będę miała koszmary. Zwykle dotyczyły one tego, co już przeszłam, lub bałam się, że się wydarzy. Czasem było tak źle, że zastanawiałam się, czy faktycznie się obudziłam.

Usiadłam na łóżku, starając się uspokoić walące serce. Miałam wrażenie, że ojciec słyszał je ze swojej sypialni na dole. Po kilku kolejnych głębokich wdechach, wstałam i zaczęłam chodzić w kółko po pokoju. Powoli, jak najciszej, żeby nie obudzić ojca. Zrobiłby tylko niepotrzebną awanturę.

Po upływie conajmniej piętnastu minut, przystanęłam przed oknem i oparłam się o parapet. Przycisnęłam czoło do zimnej szyby. Nawet nocą na ulicach Sydney panował ruch. Ludzie, nie przejmując się niczym, wsiadali w samochody i jechali w zaplanowane miejca. Jechali wolno, albo się spieszyli. Jechali z kimś, albo do kogoś. Mieli na głowie wszystko, albo nic. Mieli problemy, albo nie. Niektórzy, tak jak ja, chodzili tylko do szkoły, lub pracy. Poza tym nie wystawiali nosa poza swój mały świat. Woleli zamknąć się w pokoju i rozdrapywać rany. Tak jak ja. Nie miałam do kogo się spieszyć, ani z kim powoli przemierzać ulice miasta. Mogłam tylko obserwować życie innych z ukrycia, co tylko mnie dobijało. Mimo to robiłam to każdej nocy, a nawet w dzień.

Po jakimś czasie byłam już tak zmęczona, że w końcu zasnęłam.

Rano obudziło mnie światło słońca, przedostające się do pokoju przez odsłonięte okno. Leżałam chwilę w łóżku, po czym usłyszałam dźwięk oznajmiający przychodzącą wiadomość. Chwiciłam telefon z szafki nocnej i otworzyłam Messengera. Wiedziałam, że to Michael napisał, bo nikt inny nie zrobiłby tego.

Michael: Hej, jak się spało?

Uśmiech mimowolnie pojawił się na mojej twarzy. Po raz pierwszy od tak dawna.

Lena: Nie wyspałam się.

Michael: Dlaczego?

Lena: Zły sen. Nie mogłam spać.

Michael: Często je masz?

Nie wiedziałam czemu miałam wrażenie, że mogłam mu o tym powiedzieć. Słowa same płynęły spod moich palców. Tak po prostu.

Lena: Ostatnio coraz częściej.

Lena: Prawie codziennie.

Michael: Ja też mam problemy ze spaniem.

Lena: Masz koszmary?

Michael: Nie, po prostu przytłacza mnie to wszystko i skutecznie utrudnia zasypianie.

Lena: Ja nie mogę zasnąć, bo boję się, że znowu mi się coś przyśni.

Lena: Woah...

Michael: Co?

Lena: Nikomu jeszcze o tym nie mówiłam.

Michael: Mam się czuć zaszczycony?

Lena: Na to wygląda.

Michael: Dobrze, że się przed kimś otworzyłaś.

Michael: Ja też nie gadałem z nikim od bardzo dawna.

Lena: Nawet we własnym domu nie czuję się bezpieczna.

Po prostu bałam się ojca. I chociaż mówił mi, że to wszystko dla mojego dobra i że byłam jego córką, ośmielałam się w to wątpić.

Michael: No widzisz, przynajmniej masz dom.

Lena: Ty nie masz?

Michael: Teoretycznie, mam.

Michael: Ale nawet nie przychodzi mi na myśl, żeby nazwać to domem.

Lena: Dlaczego?

Michael: Powinnaś się domyślić. Wiesz, że moje życie dawno legło w gruzach.

Lena: Chodzi o rodziców?

Nie myślałam wcale o tym, żeby podejść do tego taktownie. Do mnie nikt tak nie podchodził, więc dlaczego ja nie mogłam? Jego życie i tak nic już nie znaczyło, tak jak moje.

Michael: Między innymi.

Lena: Co się stało?

Michael: Musisz wiedzieć wszystko, co?

Lena: Skoro mam ci zaufać.

Michael: A ty byś odpowiedziała?

Lena: Ja zadałam pytanie.

Michael: Po prostu.

Michael: Historia, w której matka ginie w wypadku samochodowym, a ojciec strzela sobie w łeb.

Nie było mi przykro. Nie pomyślałam nawet, że tak mogłoby być, bo przecież poza bólem i żalem byłam pozbawiona ludzkich uczuć.

Lena: Mieszkasz sam?

Michael: Miałem starszego brata, ale się wyprowadził. Zawsze odnosiłem wrażenie, że nic dla niego nie znaczyłem.

Lena: Skąd wiesz?

Michael: Zostawiłabyś szesnastolatka samego po śmierci rodziców?

Lena: Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie.

Michael: Nie zmieniaj tematu.

Lena: Dobra, skończ.

Miałam nadzieję, że coś jeszcze napisze, ale pod jego nazwiskiem pojawił się tylko komunikat: Aktywny(a) 1 min. temu.

Lost in Reality // Michael CliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz