Rozdział 24

130 10 3
                                    

- To jedna z tych piosenek, które napisałem po tym, jak mój brat wyjechał i zostałem sam - powiedział Michael i osunął się w dół po pniu rozłożystego drzewa - Nazywa się Broken Home.

Usiadłam obok niego i kiwając głową z zaciekawieniem, dałam mu znak, żeby kontynuował.

- Nie jest do końca o mnie. To nie tak, że słowa zawsze zgadzają się z tym, co czuję, ale co chcę napisać. Ktoś opowiedział mi historię, a ja dodałem tam swoje detale i swój tytuł.

- Zaśpiewasz mi? - zapytałam z nadzieją.

- Nie mamy żadnych instrumentów - stwierdził - Będziemy musieli śpiewać a capella.

Wzruszyłam ramionami, zgadzając się z tym pomysłem.

Chłopak popatrzył na mnie, a ja spojrzeniem ponagliłam go, by zaczął śpiewać.

- They would yell, they would scream, they were fighting it out - śpiewał naprawdę pięknie.

They would yell, they would scream, they were fighting it out - powtórzyłam w myślach.

- She would hope, she would pray, she was waiting it out.

She would hope, she would pray, she was waiting it out - powtórzyłam.

- Holding onto a dream, while she watches these walls fall down.

Te słowa już na samym początku wydały mi się takie prawdziwe. Mówiły o jakiejś niej, która nie była dla mnie obca. Była jakby znajoma. Michael nie znał mnie, kiedy je napisał, ale miałam nieodparte wrażenie, że słowa mówiły o mnie.

- Sharp words like knives, they were cutting her down. Shattered glass like the past, it's a memory now.

To wszystko było takie realne. Takie prawdziwe, jakby Michael umiał odczytać moje myśli, moje uczucia i wspomnienia. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w dalszą część piosenki, starając się zapamiętać jak najwięcej słów i dźwięków.

Gdy piosenka dobiegła końca, wstrzymałam oddech, jakbym dopiero teraz miała wybuchnąć płaczem.

- Dlaczego wybrałeś akurat tę? - spytałam.

- Wolałabyś inną? - przestraszył się - Mogę pokazać ci na przykład Over and Out, albo Permanent Vocation. Pisałem je z Luke'iem - przez ułamek sekundy wyglądał, jakby też zbierało mu się na płacz. Ugryzł się w język.

- Nie - powiedziałam szybko - Nie, jest cudowna. Taka... Prawdziwa.

- Czyli nie tylko ja mam takie wrażenie - uśmiechnął się promiennie.

Poczułam nagle, że łączyło nas o wiele więcej. Nie tylko słowa i sytuacje rodzinne. Po prostu w ciągu trzech dni zbliżyliśmy się do siebie o wiele bardziej, niż ja kiedykolwiek z kimkolwiek. Michael był taki jak ja.

- Pamiętasz szopę, którą mijaliśmy? - Michael zbił mnie z tropu tym pytaniem.

Zaskoczona przez chwilę milczałam, jednak przypomniałam sobie: kiedy spacerowaliśmy po polu, widzieliśmy z daleka zarys jakiegoś budynku. Nie zwróciłam na niego zbytniej uwagi, ale było jasne, że to czyjaś szopa na narzędzia, albo coś podobnego.

Nagle mnie oświeciło i wiedziałam już, o czym myślał Michael.

- Chcesz... Włamać się? - uniosłam brwi.

- Tylko na jedną noc, góra dwie. Zobaczyć, czy ktoś w ogóle tam zagląda. Dopóki nie zbierzemy wystarczająco pieniędzy na chociaż jedną noc w jakimś obskurnym, przydrożnym motelu.

- Proszę, niech mają tam prysznic - z tą prośbą zwróciłam się do nieba, jakby ktoś tam był i tylko czekał, aby spełniać moje zachcianki. Niestety życie nauczyło mnie, że dobre wróżki nie istnieją, a giny dawno wymarły, zostawiając niespełnione trzy życzenia.

Michael zaśmiał się krótko.

- To jak? Będziemy śpiewać?

Coś jakby uderzyło mnie w klatkę piersiową. Nie miałam styczności z muzyką od bardzo, bardzo dawna. To miał być mój pierwszy raz.

- Będziemy - uśmiechnęłam się blado.

- Powtarzaj słowa za mną - nakazał chłopak.

Kiwnęłam głową.

- They would yell, they would scream, they were fighting it out - zaśpiewał.

Bałam się wydobyć z siebie nawet urywek zaśpiewanego tekstu. Bałam się znowu posklejać dźwięki w melodię, tak jak robiłam to kiedyś.

- They would yell, they would scream, they were fighting it out - zaśpiewałam cicho.

Michael zaniemówił. Szeroki uśmiech wpłynął na jego twarz.

- Pięknie śpiewasz - powiedział zaskoczony.

- Dawno tego nie robiłam - przyznałam.

- Dziewczyny z takim głosem tylko ze świecą szukać.

- Możemy dalej? - chciałam jak najszybciej skończyć temat śpiewania.

- She would hope, she would pray, she was waiting it out.

- She would hope, she would pray, she was waiting it out - powtórzyłam.

- Holding onto a dream, while she watches these walls fall down.

- Holding onto a dream, while she watches these walls fall down.

Śpiewaliśmy długo, najpierw powtarzałam za Michaelem, a potem robiliśmy to razem. Nasze głosy wydawały się być takie zgrane. Tak dopasowane. Minęło trochę czasu, zanim nauczyłam się całego tekstu. Od dawna było już ciemno, ale miasto wciąż tętniło życiem. Nie brakowało więc odbiorców naszego małego show. Pozostawało więc tylko wyjść na ulicę i zaśpiewać, tak jak robiłam to kiedyś.

Bałam się. Cholernie się bałam.

Stanęliśmy pod jakimś budynkiem. Zwykle w takich miejscach wprost roiło się od takich jak my. Spojrzałam niepewnie na Michaela. On chwycił moją rękę i uśmiechnął się ciepło.

- Masz w sobie siłę, Lynn - szepnął - Pamiętaj o tym.

Lost in Reality // Michael CliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz