Znacie te uczucie, że każdy dzień jest taki sam? Że każda uliczka wygląda tak samo? Że każdy powiew wiatru nie różni się od tego poprzedniego? On znał. Uzumaki Naruto przez całe życie walczył z tym uczuciem... nie, nie przez całe. Kiedyś trzymał w sobie nadzieję na lepsze jutro, ale minęło już kilka lat, odkąd ostatnio ktoś zainteresował się jego wybrykami. Cała wioska zaczęła go po prostu ignorować, zupełnie jakby był nic nieznaczącym śmieciem. Na lekcjach w akademii nie jest już nawet pytany, wychowawca nieraz pomija go przy testach praktycznych, bo nie chce się męczyć z takim beznadziejnym przypadkiem. Całe jego życie wydaje się jednym wielkim żartem. Jedynym plusem tej ignorancji było to, że mógł sobie spokojnie siedzieć i wyglądać przez okno. Na dachu niedaleko szkoły zauważył dwie ciemne sylwetki, jedna z nich chyba coś tłumaczyła, bo mocno gestykulowała, a druga ze spokojem się wsłuchiwała w jego słowa. Naruto mógł tylko sobie pomarzyć o takiej więzi. Już nie pamiętał, kiedy ostatnio rozmawiał z kimś o czymkolwiek. Zniechęcony położył głowę na ławce i próbował znaleźć sposobu na wytrwanie do końca lekcji:
- Gdybyś więcej rozmawiał z rówieśnikami, to na pewno twoje wspomnienia z akademii byłyby lepsze Itachi - Czarnowłosy chłopak z uśmiechem zaczął się wpatrywać w okna budynku - Tam jest nawet zabawnie.
- Czy to nie ty uważasz, że ochrona wioski jest najważniejsza Shisui? Siedząc wciąż w akademii nie mógłbym jej chronić - Odparł radośnie.
- Powiedział człowiek który przyszedł tutaj tylko po to, by prześladować braciszka - Zaśmiał się starszy Uchiha.
- Po pierwsze to ty mnie tutaj przyprowadziłeś, a po drugie nikogo nie prześladuję, po prostu martwię się o Sasuke, bo...
- Bo zamiast znaleźć przyjaciela to trenuje? - Przerwał mu rozbawiony - Gdzieś słyszałem o podobnym przypadku... hmm... ciekawe gdzie?
- Ja to co innego - Westchnął cicho, przypominając sobie, jak on sam zachowywał się w wieku Sasuke - W końcu miałem ciebie, to mi wystarczało.
- Hmm - Mruknął nieprzekonany w odpowiedzi - No, ale nie przyszliśmy tu, aby podziwiać twojego słodkiego braciszka.
- Nie? Przecież sam powiedziałeś, że idziemy podziwiać nowe pokolenie który zmieni nasz świat.
- Jestem pewien, że Sasuke będzie kimś ważnym, ale interesuje mnie ktoś inny - Itachi zerknął na niego zdziwiony, ale nic nie powiedział - Kojarzysz syna Czwartego?
- Naruto? Jasne, w końcu chodzi z Sasuke do klasy - Odparł z ciekawością - O co ci chodzi w związku z nim?
- Martwię się o niego, jeżeli nic się nie zmieni, to nasz klan może chcieć, przejąć nad nim kontrolę - Przerwał na chwilę, zastanawiając się, co powiedzieć - Od kiedy zaczął się błąkać po ulicach Konohy, obserwowałem go. Był strasznie energiczny, więc zabawnie było go obserwować - Uśmiechnął się na to wspomnienie, a następnie westchnął - Miła odmiana, w końcu po ataku Lisa dzielnica naszego klanu stała się strasznie ponura. Nieraz chciałem do niego podbiec i potargać mu włosy, ale ludzie pewnie jeszcze bardziej by go odrzucili, w końcu jestem Uchihą. Gdybym był tak jak Sasuke w jego wieku, to nie byłoby problemu, przecież to tylko dziecko. Może nie byłem dorosły, ale wolałem nie ryzykować. Uznałem, że ktoś taki jak on szybko znajdzie bratnią duszę i jego sytuacja się polepszy. Stało się jednak odwrotnie, teraz blondas ciągle chodzi przygnębiony, a to jest niebezpiecznie, bo...
- Dziewięcioogoniasty łatwiej może przekonać go by stanął po jego stronie - Dokończył za niego Itachi - Co proponujesz?
- Chcę poprosić Trzeciego, by dał mi go pod opiekę - Odparł mu dziarsko Shisui.
- Moja mama tuż po śmierci Czwartego chciała go adoptować, ale Hokage uznał, że mieszkańcy mogą czuć się zagrożeni. W końcu z Sharinganem można kontrolować Lisa - Zauważył mrużąc oczy.
- Jeśli nic nie zrobi, to będzie miał kłopoty z szalejącym demonem nad którym nikt nie sprawuje kontroli - Popatrzył zamyślony na budynek w którym urzędował Hokage - Muszę iść i z nim porozmawiać. Klan jest w tej chwili bardzo jemu nieprzychylny, ale jeśli zauważą, że zgadza się na to, bym by jakiś Uchiha opiekował Jinchuurikim to na pewno, choć trochę się uspokoją. Mieszkańcy wioski zapewne nie będą zadowoleni, ale jeśli masz klan stanie się spokojniejszy, to może oni też będą chętniejsi w kontaktach z nami.
- A więc idziesz teraz na spotkanie z Sarutobim?
- Podobno jesteś geniuszem, a nie wiesz co jest ważniejsze niż rozmowa z głową wioski?
Itachi stał i ze zdziwieniem patrzył na iskierki radości w czarnych oczach przyjaciela. Nigdy nie rozumiał skąd brał on tą całą energię. Ktoś kto jest tak wielkim geniuszem zazwyczaj jest poważny, bo widzi dokładnie zło tego świata. Jednak on umiał zobaczyć jasną przyszłość i mimo tego, że widział okrucieństwo wojny oraz stracił w niej rodziców, to wciąż mknął ku lepszej przyszłości.Shisui roześmiał się widząc jego reakcję i wskazał ręką na akademię:
- Najpierw muszę pogadać z pewnym małym liskiem, jeśli mnie nie polubi, to wycieczka do Trzeciego nie ma sensu - Widząc, że Itachi zrozumiał, o co chodzi dodał - Poczekasz ze mną na koniec lekcji?
- Wybacz - Odparł z przepraszającym uśmiechem - Muszę się spotkać z kapitanem Kakashim, obowiązki wzywają.
- A idź ty do tego swojego ANBU i żałuj, że ominie cię zabawna rozmowa.
Młodszy Uchiha tylkozaśmiał się cicho w odpowiedzi i w dobrym humorze pobiegł spotkać się ze swoim przełożonym. Za to starszy położył się na dachu i korzystając z wolnego dnia, uciął sobie drzemkę. Nie spodziewał się, że obudzi się dopiero gdy słońce zacznie zachodzić.
Niebieskooki blondyn wybiegł z klasy gdy tylko zadzwonił ostatni dzwonek. W zasadzie nigdzie mu się nie spieszyło, ale każda sekunda w towarzystwie tak radosnych osób była męcząca. Gdyby dzielili się z nim tą radością to na pewno, czułby się inaczej, ale zawsze gdy tylko podszedł do jakiejś grupki ludzi to natychmiast zaczynała panować cisza.
Oczywiście było kilka wyjątków, na przykład Shikamaru, który mimo nieprzychylnego wzroku innych zawsze się z nim witał, a jego najlepszy przyjaciel Chouji czasami częstował go chipsami. Była jeszcze Hinata, która mimo ciągłego rumieńca, czasami patrzyła na niego kątem oka z delikatnym uśmiechem. No i Sasuke, ale on po prostu poziom w sztuce ignorowania go osiągnął do perfekcji... W zasadzie to ignorował wszystkich, lecz mimo wszystko traktował go na równi z klasą. Ten ostatni irytował go najbardziej, znalazł się wielki pan Uchiha, więc miał wszystkich w czterech literach. Wybiegając zza bramy akademii przez przypadek wpadł na kogoś, spojrzał więc w górę aby sprawdzić w kogo uderzył:
- O, duża wersja Shikamaru - Wymknęło mu się.
- To było niemile dzieciaku - Rzekł Shikaku i spojrzał w niebieskie oczy chłopca, zdziwił się gdy zobaczył w nich strach - Nie bój się młody, obrażano mnie w gorszy sposób.
- Prze... przepraszam - Odparł cicho Naruto.
- Kogo jak kogo, ale mnie się nie bój. - Położył delikatnie rękę na blond głowie - Nawet jeżeli byłbym na ciebie zły, to ukaranie ciebie byłoby zbyt męczące.
Westchnął cicho, bo chłopak wciąż się bał. Nie mógł zrozumieć, jakim cudem mieszkańcy doprowadzili do takiego stanu, tak dobrego chłopaka. To wygląda jakby dziesięciolatek przeżywa kryzys wieku średniego:
- Trzymaj się młody.
Skrył się za bramą akademii, ale po chwili wyszedł i spojrzał w ślad za synem dawnego przyjaciela. Widok małych pleców, które nosiły tak wielkie brzemię, łamał mu serce.
Po pięciu minutach marszu Naruto stanął i odetchnął z ulgą. Na szczęście ojciec Shikamaru nie wymierzył mu kary. Zazwyczaj po takich sytuacjach kończył z co najmniej kilkoma siniakami. Tym razem udało mu się, ale wolał uniknąć podobnych sytuacji, więc wszedł na dach biblioteki. Z jej szczytu był idealny widok na ścianę z twarzami Hokage i ogólnie na całą wioskę. Lubił to miejsce też z innego prostego powodu, po prostu nikt tu nie zagląda, a więc nikt nie wymierzy mu kary. W zasadzie w domu robiłby dokładnie to samo co tutaj, ale nie mógł znieść pustki swojego mieszkania. Nikt tam na niego nie czekał, więc byłoby to bez sensu. O wiele lepiej jest posiedzieć tutaj i pogrążyć się w marzeniach o lepszej przyszłości.***
Pierwszy rozdział za mną, więc proszę o krytykę, chciałabym wiedzieć co mogę jeszcze zmienić.
Dziękuję za przeczytanie rozdziału do końca.Ps. Przepraszam za błędy, brak znaków interpunkcyjnych itp. Czytałam to kilka razy, ale mogłam czegoś nie wyłapać :)
CZYTASZ
Więzi Ognia || Naruto
FanfictionA co jeśli Naruto nie poznałby Iruki? Co jeśli nie stworzyłby tej pierwszej więzi? Co jeżeli powstanie efekt motyla który sprawi, że wszystko będzie wyglądać inaczej? Zapraszam do czytania