25. Okrutny los bliźniąt

766 50 1
                                    

- Czyli po prostu sobie poszedł... - Shisui wpatrywał się w zapisaną koślawymi literami kartkę.
- Tak, właśnie tak zrobił - Odparła mu lekko zirytowana Izumi.
Już czwarty raz wymienili te same zdania, a patrząc na zamyślonego Shisui'a, to nie był ostatni. Czarnowłosy właśnie wrócił ze swojej misji i swe kroki od razu skierował do domu Naruto. Miał nadzieję, że jeszcze uda się go zmusić, do przeczytania choć jednej strony. Jednak po dodarciu do celu zrozumiał, że nie będzie dzisiaj nauki.
- Więc...
- Shisui! - Stanowczy wzrok sprawił, że chłopak w końcu spojrzał na nią - Ile jeszcze będziesz zaskoczony?
- Nie jestem zaskoczony - Gestem powstrzymał brązowowłosą, która chciała wyrazić swoją opinię na ten temat - Kiedyś musiało się tak stać.
- Bo każdy chłopak w jego wieku ucieka z domu?!
- Nie rozumiesz? - Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech - Uciekł, ale zostawił list, wiesz jak trudno go zmusić do napisania czegokolwiek.
Izumi zaczęła wypatrywać w mimice chłopaka choćby cienia sarkazmu. Nie znalazła nic. Jego spokojny, a nawet lekko dumny głos był szczery. To nie ma sensu. I zachowanie Naruto, i zachowanie Shisui'a było tak samo dziwne.
- W ogóle nie przejmujesz się tym, że zniknął? - Spytała cicho, patrząc gdzieś indziej.
- Da sobie radę, jest samodzielny. W dodatku na pewno nie zrobił tego bez powodu. Zaufaj mu.
- Przecież mu zaufałam - Westchnęła głośno i zmusiła się, by spojrzeć w czarne oczy - Masz pojęcie, jak trudno było mi się powstrzymać przed wyruszeniem za nim? Ale im dłużej go nie ma, tym bardziej jestem niepewna.
- Wróci za nim się obejrzysz - Machnął ręką, a następnie zmienił temat - A tak w ogóle, to słyszałem, że jest coś nie tak z Nozomi.
- Wylądowała w szpitalu i podejrzewają u niej chorobę chakry - Zobaczyła, że chłopak lekko drgnął, ale nie przerwał jej - Podobna sama Księżniczka Tsunade do niej przyszła, ale jeszcze nic nie wiadomo. Nawet pani Mikoto nie może wejść do sali, kiedy ona będzie ją badać. Miejmy nadzieję, że to nie jest to.

Tsunade głośno ziewnęła i przeciągnęła się. W końcu koniec roboty, nie mogło być nic lepszego. Wystarczy wytłumaczyć o co chodzi, a potem można iść pić i grać w po...
- Pani Tsunade, co z nią? - Rozmyślenia blondynki przerwała Shizune - Co jej jest?
- Hmm - Brązowe oczy popatrzyły na swoją uczennice - Postawiłaś dobrą diagnozę. To choroba chakry.
- Ale...
- Tak, tak, zaraz wszystko powiem - Od niechcenia machnęła ręką, wskazując na drzwi - Najpierw przynieś mi kawy, a potem zaproś Mikoto do mojego biura... - Zawahała się - Ciągle mam tutaj biuro, co nie?
- Oczywiście pani Tsunade, Czcigodny Hokage nie tracił nadziei, że pani wróci.
- Przestań mówić o tym staruszku, jego nadzieje mało mnie obchodzą - Mruknęła i wyszła z sali.

Shizune i Mikoto cierpliwie czekały, aż Tsunade wypije gorący napój. Obie wiedziały, że przeszkadzanie jej, tylko pogorszy sprawę, a nie chciałyby przeżyć jej ataku złości.
Siedziały właśnie w całkiem dużym gabinecie z jasnobeżowymi ścianami. Na jego środku stało potężne, dębowe biurko, za którym były półki z mnóstwem książek o medycynie. W rogu przy drzwiach stała kontrastująca ze ścianami brązowa narożna kanapa. To właśnie na niej siedziały i ćwiczyły swoją cierpliwość, wpatrując się w jej długie nogi założone na ciemną ławę. Po kilkunastu minutach Tsunade w końcu przerwała ciszę:
- Tak jak już mówiłam Shizune, to jest choroba chakry - Powiedziała, a następnie zamilkła, czekając na reakcję. Nie musiała długo czekać na słowa Mikoto:
- Jakim cudem? - Spytała cicho - Przecież to jest niemożliwe. Jest jeszcze za malutka.
- Najpierw mi powiedz, czy przypadkiem już wcześniej nie zauważyłaś u niej czegoś dziwnego? Wychowałaś dwóch synów, więc masz jakieś porównanie.
- Hmm, była o wiele bardziej ruchliwa niż Itachi i Sasuke, nie słuchała się poleceń tak jak oni... Jeśli powiedziałabym do Itachiego, żeby stał dopóki do niego nie przyjdę, to stałby choćby wieczność. Zomi za to kochała uciekać z domu. Nie mam pojęcia jak to robi, ale nikt nie jest w stanie jej upilnować.
- I właśnie o to chodzi - Tsunade klasnęła z zadowoleniem - Ucieczki to jej problem.
- Ale przecież... - Zaczęła zdziwiona Shizune.
- To nie są po prostu ucieczki tylko technika - Blondynka założyła ręce na piersiach - Może ma trzy latka, ale zna się świetnie na teleportacji.
Mikoto chciała coś powiedzieć, ale się wstrzymała. To o czym właśnie powiedziała Tsunade miało sens. Już nie jedna osoba mówiła jej, że te ucieczki to nie jest coś normalnego. Jej też kilka razy przeszło przez głowę, że jej córka opanowała jakąś tajemniczą sztukę. Jednak nigdy nie brała tego na serio, dzieci w wieku Zomi nie umieją takich rzeczy.
- Przecież nigdy nie była tego nauczana - Szepnęła - Rozumiem, że niektórzy sami z siebie wykonują technikę o której nigdy nie słyszeli, ale to nie są trzylatkowie. To ludzie po akademii, po poznaniu chociaż podstawowych rzeczy. Ona mogła jedynie słuchać jakieś opowieści, nic więcej.
- Masz rację, to wszystko ma jeszcze głębszą przyczynę - Zgodziła się Tsunade, poważniejąc - Pomyśl o tym, Nozomi miała brata bliźniaka, który nie przeżył. Ale co jeśli bezpośrednią przyczyną jego śmierci nie była twoja rana? - Spytała, ale nie dała czasu na odpowiedź - Co jeśli jedno z bliźniąt, w desperackiej walce o życie, wchłonęło chakrę swojego brata? Mając dodatkową siłę, mogła spokojnie dotrwać do porodu. Jej narodziny były uważane za cud, ale ona po prostu wywalczyła to. Dwójka nie dałaby rady przetrwać, więc tylko jedno ujrzało ten świat - Przerwała na chwilę, lekko zmieniając pozycję na kanapie - W ten sposób zyskała chakrę dwa razy większą niż powinna posiadać.
Z jednej strony spowodowało to, że niesamowicie szybko nauczyła się skomplikowanych technik. Za to patrząc z innej strony... jej ciało jest za słabe, na radzenie sobie z taką jej ilością. Przez trzy lata udawało jej się to, teleportacja jej w tym pomagała, bo zabierała jej zbędą chakrę, ale w końcu doszła do swojego limitu. I w tym miejscu jesteśmy teraz.

Zapadła cisza, podczas której przez głowę Mikoto przeszło tysiące myśli. Nie wiedziała co powiedzieć, ale w końcu spytała o to, co ją najbardziej martwiło:
- Nie da się jej jakoś pomóc?
- To dobre pytanie - Tsunade uśmiechnęła się z uznaniem - Żeby ją wybudzić, mogłabym pomóc jej kontrolować chakrę. Ona sama jeszcze tego dobrze nie zrobi, ale z pomocą innych powoli się do tego przystosuje. Gdy już wyjdzie... nie, gdy tylko się przebudzi trzeba będzie ją poddać treningowi kontroli chakry. Nie ma sensu się z tym jakoś bardzo miotać. Spędzę w wiosce trochę więcej czasu i nauczęją podstaw sztuk medycznych i pieczętowania. Sądzę, że to da dobre efekty.
- Czyli wystarczy trochę treningu i będzie zdrowa? - Spytała z nadzieją Mikoto.
- Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to już zaraz wróci do domu.
- Dziękuję, tak bardzo dziękuję.
Chwilę później Tsunade musiała się podnieść ze swojego wygodnego miejsca, by przytulić płaczącą ze szczęścia kobietę.

***
I koniec historii o chorobie Nozomi :D
Już za niedługo zobaczymy ją latającą po całej w wiosce, więc mam nadzieję, że się ucieszycie.
Końcowe obrazki będą czasami z innych anime, razem z podpisem z czego pochodzą, więc może skusicie się na obejrzenie paru z nich :)

Saraba!

(pod spodem Kagura i Sougo z Gintamy)

(pod spodem Kagura i Sougo z Gintamy)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Więzi Ognia || NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz