- Naruto! Wstawaj!
Otworzył delikatnie swoje oczy i mruknął coś niewyraźnie. Głos dobiegał z dolnego piętra, ale słyszał go wyraźnie. Odkrzyknął coś krótko i niechętnie zwlókł się z łóżka, a następnie zaspany skierował się na dół.
Minęło już pół roku odkąd wprowadził się do domu Izumi. Na początku nie było łatwo, ale z czasem zdążył się przyzwyczaić do tego miejsca. Było tu dziwnie ciepło i miło, a Naruto nie znał tego uczucia u siebie w dawnym mieszkaniu. Tam zawsze był samotny, a tutaj wiedział, że jak zejdzie ze schodów, to spotka Kagome - mamę Izumi, która będzie stawiać naczynia ze śniadaniem na stole. Sama Izumi najpewniej jeszcze siedzi w łazience. Shisui powiedział kiedyś, coś w stylu tego, że prawdziwa kobieta musi spędzić cały ranek w tym pomieszczeniu. Blondyn zasmucił się, gdy przypomniał mu się przyjaciel. Minęło już sześć długich miesięcy odkąd, go ostatnio widział. Izumi twierdzi, że za niedługo znowu się spotkają, ale trudno było mu w to wierzyć.
Wchodząc do salonu na ścianie zauważył zdjęcie Kagome i jej zmarłego męża. Dobrze pamiętał, gdy pierwszego dnia spytał się:
- Pani Kagome?
- Co takiego Naruto? - Miała zawsze niezwykle ciepły głos
- Czy przypadkiem Uchiha nie mają ciemnych włosów? - Kobieta potwierdzająco pokiwała głową w odpowiedzi, więc dopytał - To czemu pani mąż ma rude włosy?
- Bo nie jest Uchihą - Odparła mu, lejąc zieloną herbatę do szklanki.
- Nie? - Był zaskoczony - To czemu nazywacie się Uchiha?
- Yosuke, czyli mój mąż, pochodził z mało znanej rodziny. Wiedział, że mój klan znaczy dla mnie wiele, więc zostaliśmy przy moim nazwisku. W dodatku, krew mojej rodziny w większości przypadków przeważa, więc dzieci rodzą się podobne do członków klanu Uchiha. Z Izumi jest tak samo.
Ostatnie zdanie było trafne, bo Kagome wyglądała na starszą wersję Izumi. Miały te same brązowe włosy i ciemne oczy. Również obie były smukłe i jak uznał Naruto, bardzo ładne. Po chwili dodał:
- Mogę o coś jeszcze spytać?
- Jasne - Odparła i podniosła kubki zbliżając się do stołu przy którym siedział chłopiec.
- Jak zginą pani mąż? - Miał niepewny głos, bo nie był pewien, czy wypada o to pytać.
Kagome lekko drgnęła i milcząc postawiła gorącą herbatę przed blondynem, a następnie usiadła przy nim:
- Zginął podczas ataku Dziewięcioogoniastego.
Naruto spojrzał na nią z zaskoczeniem, ale zaraz opuścił wzrok. Nie wiedział, jak powinien odpowiedzieć, same "przykro mi" nie wystarczy. Ku jego zaskoczeniu, mama Izumi położyła swoją dłoń na jego głowie i delikatnie przytuliła go do siebie:
- Naruto, pamiętaj, nie jesteś Lisem - Mówiła cicho, ale bez problemu wyczuł w jej słowach delikatność i miłość - Nic co się wydarzyło tamtego dnia nie było twoją winą. Pamiętaj o tym.Dzisiaj miała na sobie jej zwykłe czarną bluzkę i spodnie zasłonięte białym fartuchem, który zakładała do przygotowania posiłków:
- Siadaj i jedz Naruto - Odezwała się jeszcze zanim chłopiec pojawił się w drzwiach.
- Jasne pani Kagome! - Odparł z uśmiechem.
Kobieta westchnęła, położyła ostatnią miskę na stole i wyprostowała się kręcąc głową:
- Ile razy mam ci mówić, że Kagome wystarczy? - Skarciła go lekko, ale ton jej głos nie pasował oczu, które były niezwykle spokojne i radosne.
- Shisui mówił, że...
- Trzeba być miłym dla innych? - Blondyn pokiwał blond głową w odpowiedzi - Jeśli ktoś prosi cię, żebyś nazywał go inaczej, to niegrzecznie jest nie słuchać się tej osoby.
- Naprawdę?
- Naprawdę.
- Okej, dzięki za wytłumaczenie, pa... Kagome
Uśmiechnął się słodko, co sprawiło, że kobieta poczuła ciepło w sercu. Zresztą to nie był pierwszy raz, gdy tak się stało, bo pojawienie się w domu Naruto było niezwykle dobre. Dzięki niemu cały dom wydawał się cieplejszy i radośniejszy:
- Hej Naruto - Do pomieszczenia weszła ziewająca Izumi - Pomożesz mi dzisiaj?
- W czym? - Spojrzał na dziewczynę.
- Po twoich zajęciach pójdziemy do magazynu z bronią - Odparła siadając przy stole - Muszę przenieść trochę ostrzy do miejsc treningowych. Jeśli pójdę sama, to będę musiała iść dwa razy, a z tobą podzielimy towar na dwa. Co ty na to?
- Idę z tobą!
Lekcje w akademii nie zmieniły się. Ciągle był ignorowany przez większość osób, ale nie przeszkadzało mu to. Świadomość, że kogoś obchodzi jego los, sprawiała, że przestawał się martwić błahymi sprawami. Oczywiście Izumi często mu mówiła, żeby znalazł jakiegoś przyjaciela, ale w tej chwili nie czuł takiej potrzeby. Chciał po prostu znowu spotkać się z Shisui'em, który podobno już za niedługo miał wyjść na wolność. Izumi nie mówiła mu za dużo, bo nie chciała, żeby się rozczarował, jeśli termin który poda okaże się niewłaściwy. Itachi ma najpewniejsze informacje, ale odkąd został kapitanem, nie miał czasu na spotkanie się z brązowowłosą. Izumi z radością wspominała ich wspólną kolację, ale niestety nigdy nie udało się jej powtórzyć.
CZYTASZ
Więzi Ognia || Naruto
FanfictionA co jeśli Naruto nie poznałby Iruki? Co jeśli nie stworzyłby tej pierwszej więzi? Co jeżeli powstanie efekt motyla który sprawi, że wszystko będzie wyglądać inaczej? Zapraszam do czytania