Wracając do domu Naruto uznał, że nie pójdzie bezpośrednio do mieszkania Sasuke. Po pierwsze nie wiedział, gdzie ono jest, a po drugie i Izumi, i Shisui ostrzegali go, przed samotnymi spacerami po dzielnicy Uchiha. Szczerze mówiąc, to były wymówki. Prawdziwym powodem była niechęć do tego domu. W końcu mieszkał tam chyba najbardziej znienawidzony przez niego człowiek.
Wrócił więc do swojego własnego domu, a potem uśmiechnął się czując smaczny zapach śniadania. Podążył za nim i trafił na Izumi i Kagome, które kończyły już jeść:
- Wiem, że żegnałeś Shisui'a, ale to nie zmienia faktu, że się spóźniłeś - Izumi wycelowała w Naruto pałeczkami - Mam nadzieję, że masz jakieś dobre wytłumaczenie.
- Spotkałem Nozomi i musiałem zanieść ją do szpitala - Wzruszył ramionami siadając przy stole.
- Coś się stało dla Zomi? - Odezwała się zaniepokojona Kagome.
- Miała gorączkę, to wszystko - Zamyślił się - Jedna lekarka kazała powiadomić jej mamę, ale uznałem, że bezpiecznej będzie jeśli ktoś inny to zrobi.
- Dobrze zrobiłeś, ja pójdę powiedzieć Mikoto - Kagome zaczęła zbierać puste naczynia po niej i Izumi - Ty lepiej spiesz się do akademii.
- Jasne!
Poczuł ulgę wiedząc, że nie musiał tam iść. Teraz po prostu pójdzie do szkoły i będzie udawać, że Sasuke nie istnieje... Chociaż przez dziewczyny z klasy było to trudne.
Szybko skoczył jeść i wybiegł z domu. Przed przeprowadzką miał tam dosyć blisko, ale teraz odległość się zwiększyła. W zasadzie to już za miesiąc będzie mógł już zapomnieć o lekcjach. Będzie shinobim, a to oznacza bycie o krok bliżej do bycia Hokage.Wracał do domu w o wiele gorszym humorze. Jak zwykle okazał się najgorszy w technice klonowania. Stał się pośmiewiskiem całej klasy. Zawsze tak samo, nawet jeśli Shisui go trenował, to ta technika była dla niego niemożliwa do wykonania.
Nie chciał jeszcze wracać do domu. To nie był dobry moment. Swe kroki skierował w stronę polanki na której po raz pierwszy trenował z Shisui'em. Miał nadzieje, że tamta okolica go choć trochę uspokoi.
Polana jak zwykle była cała w zieleni. Było w niej coś, co koiło wszelkie zmysły. Zapewne były tak dzięki wysokim drzewom które rosły dookoła z pniami tak grubymi, że kilka osób nie mogłoby ich objąć. Wyglądały naprawdę majestatycznie.
Naruto stanął po środku i kilka razy zrobił głęboki wdech. Uspokoił się, a następnie złożył ręce w pieczęć i głośno wymówił jej nazwę:
- Bunshin no jutsu!
Pojawiła się druga postać w pomarańczowym dresie, ale była o wiele za blada. Choć przez sekundę stała, to zaraz potem jakby uleciało z niej powietrze i zniknęła. Chłopak przeklął pod nosem, a następnie znowu spróbował techniki. Wynik był ponownie marny. Zrezygnowany chciał już wracać, kiedy usłyszał za sobą głośny śmiech:
- To na być klon? Chyba nie nadajesz się do tego chłopcze.
Zaskoczony Naruto spojrzał w lewo i zamrugał kilka razy, nie wiedząc czy dobrze widzi. O stary dąb opierał się potężny mężczyzna z burzą białych włosów na głowie. Na jego twarzy tkwił drwiący uśmiech, a nad oczami miał dziwny ochraniacz, który nie był podobny do żadnego innego ochraniacza z wioski. Nawet napis był inny.
Blondyn nie mógł zrozumieć jakim cudem nie zauważył, że obserwuje go taki dziwak:
- Kim... Kim ty jesteś? - Wydukał i przełknął głośno ślinę - Co tu robisz?
- Kim ja jestem?! Phi! - Podniósł dumnie głowę - Nie mów, że nie was słyszałeś o legendarnym sanninie, żabim mędrcu Jiraiyi!
- Nie słyszałem - Odparł, równocześnie szukając jakiejś dobrej drogi ucieczki.
- Co za dzisiejszą młodzież - Jiraiya wyglądał na mocno niezadowolonego - Z moją mocą mógłbym równać się z Hokage, ale i tak nikt o mnie nie słyszy.
- Nie ma nikogo tak silnego jak Hokage!- Naruto odpowiedział mu twardo - Nie myśl, że ci uwierzę.
- Phi! Mało wiesz o świecie chłopcze - Założył ręce na swojej piersi - W tym świecie zawsze trzeba zakładać, że istnieje ktoś silniejszy. Jeśli tego nie zrobisz, to nigdy nie staniesz się silniejszy.
Naruto zmarszczył brwi na te słowa, ale zamiast coś odpowiedzieć po prostu prychnął i się odwrócił. Chciał iść do domu, ale głos dziwnego mężczyzny znowu go zatrzymał:
- Czy przypadkiem nie przyszedłeś tu trenować? Jeszcze niczego się nie nauczyłeś.
- Trudno się skupić mając takiego starego dziwaka w pobliżu. W dodatku ktoś, kto mnie uczył jest poza wioską. To nie ma sensu.
- I pewnie ten twój mistrz jest jedyną osobą w całej wiosce która umie podział cienia?
- Znasz tą technikę? - Naruto spojrzał na niego z zaciekawieniem.
- Znam, nie znam, co za różnica? Nie mam czasu na zadawanie się z dzieciakami, żegnaj - I zniknął.
Naruto wpatrywał się w miejsce, gdzie jeszcze niedawno stał ten dziwny starzec. Nie miał pojęcia, o co mu chodziło. Przez chwilę myślał intensywnie, ale jako, że myślenie szybko go męczyło, to zaraz wzruszył ramionami. Ostatecznie uznał go za zwykłego szaleńca.
Będąc już w uliczce koło domu spotkał idącą w przeciwną stronę Kagome:
- Witaj Naruto, trenowałeś? - Spytała z uśmiechem.
- Tak, ale bez Shisui'a to nie to samo - Odparł smętnie i szybko zmienił temat - Gdzie idziesz?
- Do szpitala - Widząc pytający wzrok dodała - Mikoto ciągle siedzi w szpitalu, uznałam, że miło będzie jeśli z nią pobędę.
- Ale przecież ma tam Nozomi.
Czarne oczy kobiety stały się zatroskane:
- Z tego co słyszałam, Zomi ciągle się nie obudziła - Zrobiła krótką przerwę, a następnie zapytała - Pójdziesz ze mną? I Mikoto, i Nozomi byłyby szczęśliwe gdybyś przyszedł.Przez chwilę stał i zastanawiał się co robić. W końcu zgodził się. Zrobiło tak przede wszystkim dlatego, że Kagome wyglądała na smutną, a Shisui często wpajał mu, jak się zachowywać przy smutnych osobach. Jedną z tych rad było bycie przy nich. Jeżeli Shisui miał rację to sama jego obecność miała pocieszać innych, brzmi to głupio, ale podobno działa.
Gdy wszedł do szpitala, znowu poczuł na sobie wściekły wzrok innych, ale nie zwrócił na to uwagi. Po prostu podążył za kobietą, na razie tylko to było ważne. Nozomi nie było w pokoju w którym ją zostawił, znajdowała się w głębi szpitala. Te pomieszczenie miało wykorzystane bardziej zaawansowane urządzenia niż poprzednie. Dziewczynka była podłączona do wielu urządzeń, a koło niej siedziała zmartwiona Mikoto:
- Żadnej poprawy? - Zapytala Kagome po szybkim przywitaniu.
- Nic... Doktor Shizune powiedziała, że to jest związane z jej chakrą.
Wśród shinobich choroby związane z chakrą nie były rzadkością. Jednak dotykały one tych, którzy od lat używali technik ninja. Dotykała ona osoby po trzydziestym roku, a nie trzyletnią dziewczynkę... To było niemożliwe:
- Jakim cudem? - Wyszeptała przerażona Kagome.
- Nie ma pojęcia, nikt nie ma - Mikoto spuściła wzrok i pogłaskała dłoń Nozomi - Shizune boi się zaczynać jej leczyć, bo jeśli coś pójdzie nie tak, to Zomi nigdy nie będzie mogła zostać ninją.
- Ona przypadkiem nie jest uczennicą Tsunade? Nie może się z nią skontaktować?
- Tsunade wciąż unika wioski i nawet jej uczennica nie wie, gdzie podróżuje. Podobno jedyną osobą która jest w stanie znaleźć, jest inna osoba której nikt nie może znaleźć.
- Jiraiya?
Mikoto w odpowiedzi pokiwała głową. Obie kobiety zamilkły myśląc nad najlepszym rozwiązaniem. Za to stojący z boku Naruto poczuł, że już słyszał te imię. Jeszcze całkiem niedawno je słyszał. Tylko kiedy? Wytężył swój umysł i nagle zrozumiał:
- Przepraszam, ale mam coś to zrobienia!
Wybiegł nie zwracając uwagi na zdziwiony wzrok dwóch osób. Nie wiedział dokładnie, gdzie może być ten dziwny starzec. Jednak musiał go odnaleźć. Jeżeli wie on, gdzie znajduje się ta cała Tsunade, to może uda się pomóc Nozomi. Nawet jeśli jest ona Uchihą, to życie bez tego małego potworka byłoby dziwne. W dodatku być może, nauczy go tej okrutnej techniki klonowania. Jeśli spełni te dwa cele, będzie o krok bliżej by zostać Hokage.***
Chciałabym Was o coś poprosić, mianowicie jestem amatorem i najpewniej mój styl pisania nie jest jakiś miły dla oka. Tak jak i to, czy to co piszę ma sens i logikę. Chciałabym to zmienić. Chcę stać się lepszą, więc proszę o waszą pomoc. Piszcie mi jak najwięcej krytyki, żebym poznała swoje błędy, to jest dla mnie ważne. Z pewnością nie jestem w tym zła, ale chcę się stać lepszą, mając Was za nauczycieli, z pewnością będzie mi łatwiej :)
Z góry dziękuję za każde słowo które napiszecie ;)Saraba!
CZYTASZ
Więzi Ognia || Naruto
FanfictionA co jeśli Naruto nie poznałby Iruki? Co jeśli nie stworzyłby tej pierwszej więzi? Co jeżeli powstanie efekt motyla który sprawi, że wszystko będzie wyglądać inaczej? Zapraszam do czytania