5. Shinobi Piasku

1.7K 104 4
                                    

Dwójka młodych shinobi spoglądała na róg ulicy, gdzie zniknął ich przyjaciel:
- Sądzisz, że to może się kiedyś udać? - Spytał lekkim niepokojem Itachi.
- Kto wie? - Odparła z tajemniczym uśmiechem Izumi - Ja osobiście wierzę, że pomożemy naszemu małemu liskowi.
- Ty też zaczynasz go tak nazywać? - Pokręcił z niedowierzaniem i rozbawieniem głową - Nie powinniście się przyzwyczajać.
- Wiem... Ale to jest takie słodkie - Odpowiedziała, ale zaraz potem z jej twarzy zniknął uśmiech. Przez chwilę popatrzyła w oczy rozmówcy, ale szybko opuściła wzrok. Zaczęła nieśmiało mówić - Wiesz Itachi...
Minęło kilka sekund ciszy, więc odezwał się czarnowłosy:
- Co takiego? - Spytał z zaciekawieniem.
- Nie mogę uwierzyć, że Trzeci tak po prostu go zostawił - Przestraszyła się, że właśnie obraziła samego Hokage, więc szybko dodała - Oczywiście wiem, że jako przywódca wioski ma bardzo dużo na swojej głowie, a Naruto to tylko jeden z jego problemów - Jej głos lekko się załamał - Ale zostawić tak małe dziecko, żeby samo sobie radziło... To okrutne.
- Masz rację, popełnił tu błąd, ale pamiętaj, że cierpienie Naruto jest spowodowane przede wszystkim mieszkańcami - Umilkł na chwilę myśląc nad tym co powiedzieć, a potem zaczął kontynuować - Nawet on, nie może tak po prostu zmienić ich nastawienia. W końcu nawet ja, przez chwilę obawiałem się tego, że ten chłopak będzie chodził do klasy z Sasuke.
- Ale już się nie boisz? - Spytała, delikatnie spoglądając w czarne oczy.
- Bałem się, bo go nie znałem. W tej chwili nawet sądzę, że byłoby fajnie gdyby zaprzyjaźnił się z Sasuke - Odpowiedział z uśmiechem.
- Czemu ludzie nie widzą, że to nie jest potwór? Skoro ty to zauważyłeś to...
- Izumi - Przerwał, patrząc prosto w jej oczy - Ja jestem shinobim, często ryzykuję, jestem przyzwyczajony do niebezpieczeństwa. Cywile nie umieją ocenić zagrożenia i nie wiedzą jak to jest być blisko wroga.
Znowu nadeszła chwila milczenia, ale w końcu odezwała się brązowowłosa:
- Czasem ci zazdroszczę... - Powiedziała cicho z rumieńcem na policzkach.
- Czego? - Na jego twarzy widać było czyste zdziwienie - Przecież...
- Bo ty wszystko rozumiesz! - Odparła i zganiła się w myślach za zbyt głośny głos, więc kontynuowała ciszej - Jesteś geniuszem, umiesz na wszystko patrzeć z większej perspektywy... ja tak nie umiem - Zebrała w sobie odwagę i spojrzała w czarne oczy - Mimo, że się staram, to ciągle mówię zupełnie nie mające sensu, głupie rzeczy
- To nie są głupie rzeczy - Odparł z lekkim uśmiechem - Izumi, jesteś kimś, kto może i czasami upada, ale zawsze wstaje i idzie dalej. Tak samo jest z tym, co mówisz. Nawet jeżeli czasami palniesz coś nieprzemyślanego, to nie oznacza, że to jest głupie. To co mówisz, to twój punkt widzenia, głupie byłoby to, że przez cały czas tylko się zgadzasz. Ty jednak masz kręgosłup i umiesz się postawić. Nie jesteś też głupio uparta, więc uzyskałaś taki złoty środek - Podszedł do niej bliżej i delikatnie swoją dłonią podniósł jej podbródek tak, aby patrzyła mu prosto w oczy - Izumi... jesteś mądra, bystra i piękna. Nie daj ani sobie, ani nikomu innemu wmówić, że jest inaczej.
Powiedział te słowa cicho i lekko chrapliwym głosem. Było w nich słychać głębokie uczucie, które chciał jej przekazać. Izumi lekko zadrżała, ale nie odwróciła głowy. Patrzyła wprost w czerń jego oczu i marzyła o tym, aby ta chwila trwała przez długi czas.
Niestety Itachi szybko odwrócił wzrok i odsunął się od dziewczyny. Mimo tego, że chciał to ukryć, to jej oczom nie mógł umknąć rumieniec na jego policzkach:
- Przepraszam, trochę za blisko podszedłem - Rzekł z lekko drżącym głosem.
- Nic się nie stało - Ona również lekko obróciła głowę, tak by nie musieć patrzeć na wprost niego - Powinnam już iść, mam jeszcze kilka spraw do załatwienia, do następnego razu! - Szybko pożegnała się i zaczęła iść w stronę centrum wioski.
- Czekaj! - Itachi delikatnie chwycił jej rękę, zatrzymując ją. Dziewczyna popatrzyła na niego z lekkim zdziwienie. A jej źrenice lekko się rozszerzyły, gdy usłyszała następne słowa - Co robisz jutro wieczorem?
Następny dzień dla Naruto skończył się źle. Nauczyciel urządził na lekcji sparing i jako przeciwnik wypadł mu Sasuke. Blondyn oczywiście od razu przegrał, ale bardziej niż ciało ucierpiała jego duma. W końcu zawsze chciał pokazać, że jest lepszy od tego gnojka Uchihy. Na dodatek nie spotkał dzisiaj Shisui'a. Może jednak starszy kolega robił sobie z niego żarty? To nie byłoby dziwne, w końcu jaki mógł być inny cel? To na pewno...:
- Nad czym tak myślisz młody?
Usłyszał głos z tyłu, więc obrócił się powoli i ujrzał twarz Shisui'a:
- Shisui! - Uśmiechnął się szeroko i z radosnymi iskierkami w oczach spojrzał na czarnowłosego.
- Coś się stało? Wyglądałeś na lekko zdołowanego - Spytał targając blond włosy młodszego kolegi.
- Sasuke mnie zdenerwował - Odparł, a jego niebieskie oczy stały się smutne - Przegrałem z nim pojedynek.
- Można było się tego spodziewać po bracie Itachiego - Odparł z uśmiechem - Nie martw się, następnym razem pójdzie ci lepiej.
- Czemu on taki jest? - Zapytał smutno Naruto nie zważając na słowa Shisui'a.
- Jaki?
- Idealny - Po chwili milczenia dodał - We w wszystkim jest najlepszy, najsilniejszy, najmądrzejszy, każdy go lubi, ale nawet jeśli ma wszystko to ma wszystkich w nosie.
- Sasuke nie jest idealny - Odpowiedział Shisui - Z całą pewnością jest uzdolniony, ale to nie jest tego wina. Jego po prostu obchodzi uwaga tylko jednej osoby, chce jej udowodnić, że jest silny.
- On nie musi nic udowadniać, przecież to widać od razu. Każdy wie, że Sasuke jest geniuszem - Odparł naburmuszony.
- Dla ciebie tak jest, ale dla mnie jest on nie lepszy od ciebie - Rzekł z uśmiechem - Muszę przyznać, że go lubię, ale też nie uważam go za najlepszego we wszystkim. W dodatku to, jakie masz umiejętności, nie powinno być wyznacznikiem tego, czy ludzie cię lubią. Sasuke jeszcze tego nie rozumie. Po prostu próbuje być najlepszym, nie zważając na innych ludzi.
- Sądzisz, że kiedyś się zmieni?
- Nie mam pojęcia - Powiedział i ponownie położył dłoń na blond głowie - Spróbuj go doścignąć i wtedy spytaj.
Stali w milczeniu tak, aby Naruto przemyślał wszystko, czego się dowiedział. Mimo tego, w głowie Shisui'a błądziły inne myśli. Już podczas początku rozmowy wyczuł, że ktoś ich obserwuje. Zachował jednak spokój i nie dał po sobie poznać, że coś zauważył. W jego głowie pojawiło się pytanie, czy to on sam jest śledziony, czy może Naruto? Jedno jest pewne, musiał go zneutralizować tak, aby i blondyn i szpieg nic nie zauważyli. Zapewne najlepiej będzie udać się w inną stronę niż chłopiec, wtedy będzie wiadomo, kto jest celem. W zależności od tego, będzie musiał sporządzić inny plan działania. Dopóki nie spotkał się z Naruto, to nikogo nie wyczuwał, więc rozwiązanie nasuwa się samo, ale w jego zawodzie nie można nic brać za pewność:
- Wybacz Naruto - Powiedział z przepraszającym uśmiechem Shisui - Obiecałem coś przyjacielowi, więc nie mogę dzisiaj z tobą porozmawiać. Pomyślałem, że przyjdę i tylko się przywitam.
Oczywiście, to co powiedział było kłamstwem. Uznał, że to będzie dobra wymówka, ale widząc zawiedziony wzrok chłopca, poczuł wyrzuty sumienia:
- Hej, nie martw się - Kucnął tak, żeby jego czarne oczy były na wysokości niebieskich oczu - Przecież jeszcze kiedyś się zobaczymy.
- Nie jestem smutny, przecież umiem sobie radzić sam! - Powiedział to takim żałosnym głosem, że bez wątpienia było to kłamstwo.
- To spotkamy się jutro i pomogę ci zdobyć twój cel - Rzekł od razu, nie zwracając uwagi na słowa Naruto.
- Czyli co? - Spytał z dużym zaciekawieniem.
- Czyli pójdziemy potrenować - Odparł z jeszcze szerszym użmiechem, ukazując szereg białych zębów.
Oczy chłopca od razu zabłysnęły radością. Pierwszy raz ktoś zaproponował mu wspólny trening. Pierwszy raz ktoś zainteresował się jego życiem. Pierwszy raz ma kogoś, z kim może spędzać czas. Dzięki tym dobrym wiadomościom, Naruto pożegnał się z Shisui'em w świetnym humorze, więc czarnowłosy również był zadowolony. Po rozstaniu mógł zająć się swoim celem. Tak jak przewidział, szpieg podążał za Naruto. Krótką chwilę zajęło mu odnalezienie jego dokładnej lokalizacji. Oczywiście, mógł po prostu zacząć się skradać, by obezwładnić wroga, ale po co się wysilać? Przecież to było męczące i istniało duże prawdopodobieństwo, że zostanie wykryty.
Za pomocą sharingana i techniki teleportacji w ułamku sekundy znalazł się za prześladowcą. Przystawił mu kunai do szyi i szepnął:
- Jeden nieprzemyślany ruch, a cię zabiję.
Obcy ninja lekko zadrżał ze strachu, bo nie zauważył, że ktoś się do niego zbliża. Shisui nie mógł go za to winić gdyż to była naturalna reakcja organizmu. Przez chwilę stał tak, czekając aż Naruto się oddali i w końcu zaczął się przyglądać wrogowi:
- Patrząc po ochraniaczu pochodzisz z Wioski Ukrytej w Piasku, Hokage nie spodoba się, że nasz sojusznik zrobił coś takiego.
- Zastanów się, czy my naprawdę jesteśmy waszymi sojusznikami. Nic o nas nie wiecie - Warknął obcy ninja
- W tej chwili mało mnie obchodzą stosunki między naszymi krajami, chociaż pewnie gdyby nie one, to bez wyrzutów sumienia mógłbym cię zabić - Następnie spytał - Co chciałeś zrobić?
- Naprawdę sądzisz, że ci powiem?

Shisui westchnął cicho, nie robił sobie nadziei, że czegoś się dowie po tak banalnym pytaniu. Oczywiście, mógł użyć sharingana aby zdobyć odpowiedź, ale uznał, że jest to zbędne. Najlepiej będzie przekazać go Ibikiemu. Szybkim uderzeniem w kark pozbawił wroga przytomności i skierował się w stronę wydziału w którym wyciągnął z wroga wszelkie potrzebne informacje. Przekazanie więźnia nie zabrało mu dużo czasu. Jednak powinien jeszcze złożyć raport Trzeciemu, a to już nie pójdzie tak łatwo. W końcu zamierzał jeszcze przez pewien czas utrzymać w tajemnicy swoje spotkania z Naruto. Kierując się w stronę biura Hokage, zaczął myśleć nad wymówką.

***
Piąty rozdział w końcu za mną :)
Większość z tego pisałam w szkole i dzięki niej napisałam, jak na razie najdłuższy rozdział (chwała nudnym lekcjom). Oczywiście będę przez to cierpieć na koniec semestru, ale nie wybiegajmy tak w przyszłość :P
Dziękuje za przeczytanie i zachęcam do dalszego śledzenia losów Naruto i Shisui'a... W zasadzie zaczynam myśleć, że częściej występuje Uchiha, a nie Naruto. W przyszłości to zmienię, ale na razie nasz blondyn po prostu chodzi do szkoły, nic ciekawego.

Saraba!

Ps. Najmilej było mi pisać scenę z Izumi i Itachim, to nie ma był opowiadanie romantyczne, ale przy tej dwójce nie mogę się oprzeć <3


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Więzi Ognia || NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz