7. Nie tylko najmłodsi dorastają

1.3K 84 3
                                    

Młody blondyn rzucił shurikenami w stronę celu, ale jedynie jeden z nich trafił i to ledwo w krawędź tarczy. Reszta poleciała daleko za drzewo. Lekko zirytowany chłopak zmarszczył brwi i podniósł rękę, aby spróbować ponownie. Nie jednak nie zrobił tego co zamierzał, bo zatrzymał go głos:
- Naruto, co robisz jeżeli nie trafisz do celu? - Zapytał, wpatrujący się w nierzucone ostrza, którymi nudzący się chłopak zaczął się bawić, Shisui.
- Eee - Niebieskooki na chwilę się zamyślił - Próbuję jeszcze raz?
- Nie dość, że odpowiedziałeś pytaniem na pytanie, to jeszcze twoja odpowiedź jest strasznie niepełna - Odparł z uśmiechem czarnooki, ale potem spoważniał - Po pierwsze, jeśli będziesz po prostu to powtarzał, to nauka zajmie ci całe lata. Przez to, że ciągle po prostu bezmyślnie wykonujesz rzut, uczysz się o wiele wolniej, a przecież tak nie można - Zaczerpnął powietrza i zaczął szukać odpowiednich słów - Po drugie, gdy nie trafiasz, używasz po prostu coraz więcej siły. To nie sprawi, że nagle trafisz w środek tarczy. Jesteś odpowiednio silny, ale powiedzmy sobie szczerze, twoja technika jest do bani.
- Czyli co powinienem robić? - Naruto przestał bawić się shurikenami w swoich rękach i spojrzał na Shisui'a.
- Musisz popracować nad techniką. Dotychczas najpewniej po prostu wzmacniałeś swoją siłę fizyczną, ale to nie wystarczy. Teraz będzie inaczej - Wskazał palcem na siebie i z uśmiechem rzekł - W końcu masz mnie! A więc musisz zmienić swoją podstawę...
Trening trwał aż do czasu, kiedy słońce zbliżało się ku zachodowi. Przez ten czas Izumi, mimo tego, że wcześniej starała się przekonać Naruto do tego, że jest idealną nauczycielką, siedziała z boku. Czasami odzywała się po to, żeby wspomóc chłopców dobrą radą, ale to nie był cel tego, że tutaj siedzi. Po prostu uznała, że najlepiej będzie powoli przyzwyczajać blondyna do swojej obecności. nawet jeśli Shisui'a polubił z dnia na dzień, to przyda mu się ktoś, z kim zaprzyjaźnienie zajmie mu więcej czasu. Pewnie bez problemów zaprzyjaźniła by się z nim, tak szybko jak Shisui, ale nie było potrzeby się śpieszyć. Jeszcze będą mieli czas na takie rzeczy, no chyba, że chłopak nie będzie chciał z nią zamieszkać, ale to będzie raczej niemożliwe. Był też inny powód tego, że nie chciała się wtrącać. Po prostu nie mogła się skupić. Myśli Izumi krążyły wokół innego tematu, który dotyczył jej samej, a nie Naruto. Lekko się zarumieniła, bo przypomniała sobie o tej sprawie. Była z tego powodu niezwykle szczęśliwa, ale nie chciała tego mocno okazywać... Naruto do jedno, ale był tu Shisui, który na pewno z chęcią porozmawiałby na ten temat:
- Kończymy na dzisiaj! - Zawołał czarnowłosy i poszedł do dziewczyny - Młodemu należy się ramen, może idziemy razem?
- Wybacz - Uśmiechnęła się przepraszająco i spojrzała gdzieś w bok, bojąc się, że przyjaciel wyczyta wszystko z jej oczu - Mam pewne plany.
Shisui na chwilę zaczął się jej przyglądać, zastanawiając się o co może chodzić, ale rozmyślenia przerwał na Naruto:
- Idziemy razem na ramen? Idziemy? - Spytał, cały podekscytowany nie zwracał uwagi na to, że wtrącił się do rozmowy.
- Jasne, ale twoja kochana Izumi nie idzie - Odparł i popatrzył na smutniejący wyraz twarzy chłopca.
Blondyn spojrzał zawiedzionym wzrokiem na dziewczynę. Nawet jeśli przez większość czasu był z Shisui'em, to w ciągu tego dnia dostał od niej wiele cennych rad. Chciał zacząć namawiać ją do dalszego wspólnego spędzania czasu, ale w ciągu ostatnich dni nauczył się czegoś ważnego. Teraz wiedział, że nawet jeśli w tej chwili się rozdzielą, to ta więź nie zniknie tak szybko. Nawet jeśli nie zjedzą dziś pierwszego wspólnego posiłku, to kiedyś na pewno nadejdzie ten dzień Zebrał w sobie odwagę i schował smutek w sobie, a jego zęby zalśniły w uśmiechu:
- Ale jeszcze się spotkamy, co nie? I zjemy razem ramen! - Głos miał tak radosny, że wręcz zarażał innych tym szczęściem.
- Jasne, z pewnością jeszcze się spotkamy, obiecuję - Odpowiedziała mu uśmiechem na uśmiech.
Shisui stał z boku i patrzył na tą scenę z niemałą dumą. W końcu sprawił, że blondyn zamiast narzekać na wszystko i wszystkich, zaczynał widzieć świat w jasnych kolorach.
Kilka kilometrów dalej w dzielnicy Uchiha, przy biurku siedział Itachi i wypełniał raporty dla Trzeciego. Nie była to ciężka praca, ale bardzo nużąca. Czasami jednak miał miłe odskocznie od papierkowej roboty, bo za nim, na jego posłaniu leżał Sasuke i próbował przeczytać jedną z książek starszego brata. Oczywiście nawet jeśli był geniuszem, to ktoś w jego wieku nie zrozumie wszystkich znaków kanji, więc co jakiś czas wstawał i prosił brata o wytłumaczenie znaczenia słów. W zasadzie nie rozumiał więcej, niż te które pokazywał, ale po prostu chciał pokazać się z jak najlepszej strony, a jakby o nic nie pytal, to jeszcze nabrałby jakiś podejrzeń. Nawet jeśli tak mocno się starał to ukryć, to Itachi doskonale wiedział, co chodziło po głowie jemu małemu braciszkowi, ale udawał, że nic nie wie. W końcu, gdyby się zdradził to Sasuke na pewno spędzałby jeszcze więcej czasu na treningach, a to byłoby przyczyną tego, że spędzałby jeszcze mniej czasu z rówieśnikami. Chociaż w zasadzie nie da się już mniej. Był strasznie aspołecznym dzieckiem i nie miał pojęcia jak go zachęcić do nawiązania z kimś przyjaźni.
Starszy Uchiha spojrzał przez okno i zobaczył, że do zachodu słońca zostało już niewiele czasu. Z uśmiechem spojrzał na zaczytanego chłopca i powiedział:
- Powinieneś pomóc mamie w kolacji Sasuke.
- Jasne - Odparł radośnie i szybko wstał i posłania- Ty też nam pomożesz?
- Niestety nie, zaraz wychodzę, więc nie będzie mnie na posiłku - Odpowiedział kierując się do wyjścia, ale obrócił się, gdy usłyszał głos brata.
- Gdzie idziesz? Na misję? - Był widocznie niezadowolony i nawet nie próbował tego ukrywać.
- Umówiłem się na kolację ze znajomą - Rzekł i popatrzył z zaciekawieniem na reakcję chłopca.
- Mogę pójść z tobą? Obiecuję, że nie będę przeszkadzać - W jego czarnych oczach było widoczne, jak bardzo chciał iść.
Choć Itachi chętnie by go wziął ze sobą, to raczej nie wypada mu tego robić. Mógł zrobić tylko jedno. Gestem pokazał, żeby podszedł do niego, a gdy młodszy braciszek przyszedł, delikatnie puknął go dwoma palcami w czoło:
- Wybacz Sasuke, innym razem.
Zostawił smutnego chłopaka samego. Przez to, że dzieliła ich ściana, nie mógł zobaczyć, jak Sasuke z wielkim uśmiechem dotyka miejsca, gdzie jeszcze niedawno były palce jego kochanego brata.
Pod drzwiami wejściowymi zauważył swoją matkę, która widocznie czekała na niego. Z zaskoczeniem stwierdził, że była niezwykle promienna:
- Coś się stało? - Spytał zaciekawiony.
- Nic takiego - Odparła tajemniczym tonem - Po prostu mój syn dorasta.
Itachi zarumienił się, ale może chodziło jej o coś innego, więc dzielnie starał się wybrać z tej sytuacji. Zaśmiał się delikatnie:
- Nawet ja chodzę na kolacje z przyjaciółmi.
- Ale nie z dziewczynami - Mikoto zauważyła, że jej syn zarumienił się jeszcze bardziej, więc uśmiechnęła się szerzej - Pamiętaj Itachi, nawet jeśli jesteś geniuszem i robiłeś wszystko żebym się nie dowiedziała, to nie wygrasz z instynktem matki... - Zrobiła krótką dramatyczną pauzę - Ani żony.
Itachi ciężko westchnął, czując, że tym razem nie wygra. Wolał się nie odzywać, bo czuł, że wszystko może obrócić się przeciwko niemu. Za to Mikoto w humorze który miała najlepszy od wielu dni, podeszła do niego bliżej i złożyła na czole pierworodnego pocałunek:
- Powodzenia synku.
- Dziękuję mamo - Pocałował ją szybko w policzek i wyszedł, zastanawiając się, jak skończy się ten dzień.
Kobieta stała tak jeszcze przez pewien czas, dopóki jakieś małe ciało nie objęło jej w pasie:
- Mamo, mogę cię o coś zapytać? - Spytał wtulając twarz w brzuch mamy.
- Jasne Sasuke - Odparła głaszcząc jego ciemną główkę.
- Czemu mówiłaś takie rzeczy dla braciszka? - Spytał z wyraźną ciekawością i spojrzał na jej twarz - Przecież to tylko jakaś dziewczyna.
- Nie wolno podsłuchiwać, malutki - Skarciła syna, ale potem odpowiedziała - To nie jest jakaś dziewczyna, to ktoś z kim Itachi chce spędzić resztę życia.
- Przecież ma mnie - Słodko się naburmuszył, nadymając policzki.
- Oczywiście, że teraz ma ciebie - Zdjęła rękę z jego głowy i delikatnie podniosła mu podbródek tak, żeby popatrzyć prosto w czarne oczy - Ale pewnego dnia ty też znajdziesz kogoś ważnego, kogoś kogo nie będziesz chciał opuścić. W dodatku słyszałam, że masz tam w szkole wiele adoratorek, nie podoba ci się jakaś?
-Mhm... - Sasuke odsunął się od mamy w zamyśleniu - Hinata ma bardzo ładne oczy.
- Ona jest Hyuugą, co nie? - Widząc, że chłopiec delikatnie kiwa głową, dodała - Wiesz, jej klan jest równie mocny jak nasz, moglibyście się stać naprawdę silną i miłą rodziną. Nie chciałbyś się z nią zaprzyjaźnić?
- Nie ma takiej potrzeby - Odwrócił wzrok, widać było, że czuł się nieswojo, więc Mikoto zaśmiała się.
- Chodź, zrobimy kolację zanim tatuś wróci - Popchnęła swojego małego synka w stronę kuchni i weszła do niej zaraz zanim, ale w jej umyśle, zamiast myśli o przepisach na potrawy, były wspomnienia jej początków miłości z Fugaku.

***
Koniec kolejnego rozdziału, miałam wstawić rozdział trochę wcześniej, ale mój brat nie dawał mi dojść do komputera :/ Ale jest dzisiaj, to najważniejsze :D

Saraba!

Saraba!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Więzi Ognia || NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz