27. Wizyta u Hokage

791 55 18
                                    

- Keke!
Na twarzy Nozomi pojawił się szczery uśmiech. Już chciała podbiec, ale wyraz twarzy Sasuke sprawił, że zatrzymała się.
- W poszątku wszystko Keke? - Spytała robiąc zdziwioną minę.
- Wszytko w porządku - Mruknął i podszedł do siostry - A ty jak? Dobrze się czujesz?
- Yhym! - Energicznie kiwnęła główką - Keke, popawisz się ze mną?
- Nie, mam zaraz egzaminy, muszę się uczyć.
- Nic... - Siadła znowu przy stoliku do rysowania, chociaż nie miała ochoty na kredki.
- Co jest Nozomi? - Chłopak usiadł koło naburmuszonej siostry - Przecież wiesz, że nie mam czasu na takie rzeczy.
- Ale Itaś miał czas i mnie odwiecził, ty nie - Zmartwiona położyła czoło na ławce - Nenawicziś mnie, co nie?
Sasuke drgnął zaskoczony, jeszcze nie tak dawno to on zadawał takie pytania. Przez długi czas martwił się o to, czy Itachi ciągle o nim pamięta. Jednak nigdy by nie pomyślał, że w niedalekiej przyszłości, ktoś będzie przez niego cierpiał w taki sposób.
- Naprawdę muszę się uczyć, Nozomi - Pogłaskał czarne włosy dziewczynki - Nigdy nie mógł bym cię znienawidzić, pamiętaj o tym.
- Cili ropiłeś wszystko, szeby się ze mną spotkać? - Spojrzała w czarne oczy brata.
- Tak, jasne, że tak - Odparł szybko.
- Kłamca!
Błyskawicznie odwróciła się plecami do starszego brata.
Sasuke westchnął ze znużeniem. Przecież nie może jej powiedzieć, że przyszedł z obowiązku, a nie z własnej woli. Jeżeli to powie, to nie dość, że Nozomi obrazi się na niego po wsze czasy, to jeszcze spotka się z gniewem matki. Dziewczyny są takie upierdliwe... Nigdy, ale to nigdy nie będzie miał córki.

- Zamiast leniuchować, lepiej zajrzyj do książek, Naruto! - Shisui stanął nad rozleniwionym chłopcem - Jeżeli zawalisz teorię, to praktyka nic ci nie da.
- Wiem, wiem - Mruknął i zamknął oczy, by nie widzieć stanowczego wzroku przyjaciela - Kiedyś tak nie zrzędziłeś.
- Bo kiedyś, pewien Ojciec Boruto lepiej przykładał się do swojej pracy! Co się stało z twoimi chęciami?
- Noo, bo i tak jest już za późno - Blondyn usiadł, a następnie mocno się przeciągnął - Test mam jutro, nie ma sensu więcej czytać. Lepiej poleżmy na tej zielonej, wiosennej trawce i zapomnijmy o problemach.
Shisui zastanowił się, szczerze mówiąc, to jemu również nie chciało się robić nic umysłowego, mając tak piękny dzień nad głową. Jednak jeżeli teraz mu popuści, to okaże pewną słabość i potem będzie jeszcze bardziej uparty. Chociaż, jeżeli egzaminy pójdą dobrze, to o trening będzie się martwił jego Jonin nadzorujący.
- Niech ci będzie - Rzekł kładąc się obok Naruto - Ale jeżeli nie zdasz, to będziesz miał przechlapane, młody.
- Zdam, zdam, o nic się nie martw - Zapewnił go - Może nie widać po mnie, ale jestem niesamowicie inteligentny. Takie egzaminy, to dla mnie pestka.
- Mam nadzieję, że tak będzie - Shisui nadal był lekko nieprzekonany - Jeżeli nie zdasz, to nie uda ci się zostać Hokage, a to nie byłoby dobre.
- Zrobię wszystko, żeby mi się udało dattebayo!
- A więc otwórz książkę i się ucz
- Nie... - Zapał Naruto natychmiastowo zniknął - Aż tak dużo, to ja nie zrobię.

Jednak zgodnie z tym, na co liczył blondyn, egzaminy poszły mu dobrze. Oczywiście nie był najlepszy w klasie, ale z całą pewnością zdał. Podczas praktyki wziął sobie do serca słowa Shisui'a i nie chwalił się tym, że jego klony są prawdziwe, a nie jedynie ulotną iluzją. Pewnie jeżeli miałby go stworzyć na oczach całej klasy, a w tym i Sasuke, to pokazałby swoją wyższość nad tym szczurkowatym Uchihą. Jednak nie potrzebował tych dziecięcych przepychanek i z niemałą dumą, wyszedł z akademii niosąc zasłużony ochraniacz na czole.
Po przejściu przez grupę dumnych mam, chwalących swoje dzieci, spostrzegł dwójkę, z którą najchętniej spędziłby długi czas tej radości. Izumi i Shisui stali, uśmiechając się od ucha do ucha. Bez dłuższego namysłu podbiegł do nich krzycząc:
- Udało mi się dattebayo! Jestem ninją!
- Jasne, że tak, moje gratulacje Naruto - Dziewczyna mocno przytuliła swojego podopiecznego - Jestem z ciebie dumna.
- Hmm - Mruknął niezdecydowany Shisui - Jeżelibyś się postarał, to może byś przegonił Sasuke - Westchnął teatralnie - No cóż, ale jeżeli, to jest szczyt twoich umiejętności, to pewnie nie jest źle.
- Cicho bądź Shisui! Złe oceny ucznia to przede wszystkim wina nauczyciela!
- Teraz całą winę zwalasz na mnie, ty mały niewdzięczny chłopaczku - Czarnowłosy pokręcił głową z niedowierzaniem - Izumi, jak ty go wychowałaś?
- A teraz cała wina spada na mnie, co? - Popatrzyła w czarne oczy przyjaciół i od razu poznała odpowiedź - Mój boże, co ja z wami mam? - Zwiesiła głowę, zastanawiając się nad sensem wszechświata

Biuro Hokage było raczej skromnym miejscem. Jak na najważniejszą osobę w wiosce, to nawet za skromnym. Decydując się na to stanowisko trzeba się zgadzać na wiele niepotrzebnych rzeczy. Cóż, na szczęście ten problem go nie dotyczył. Póki stoi po tej stronie biurka, to może wytrzymać całkiem długo.
- Wzywałeś mnie, Najczcigodniejszy Hokage? - Spytał oficjalnym tonem.
- Tak Kakashi, dobrze cię widzieć - Trzeci odparł mu ze swoim zwykłym, tajemniczym uśmiechem na ustach - Od jutra zaczynasz ciężką pracę, więc uznałem, że chciałbyś dostać jakieś wskazówki.
Białowłosy mężczyzna drgnął zaskoczony.
- Od jutra? - Spytał z niedowierzaniem - Chyba nie chodzi o...
- Chodzi dokładnie o tę sprawę, o której myślisz. Od jutra będziesz dowodził nową drużyną.
- Czcigodny Hokage - Kakashi próbował starannie dobierać słowa - Byłem pewien, że już dawno uzgodniliśmy to, że trenowanie młodych shinobich, nie jest moim przeznaczeniem.
- Bzdury - Trzeci z pogardą machnął ręką - To, że oblałeś kilka drużyn jeszcze o niczym nie świadczy. Jestem pewien, że tym razem świetnie sobie poradzisz.
- Co rok, mówi Pan to samo i wszytko kończy się tak samo. Nie ma sensu, żebym to robił, skoro lepiej bym się sprawdził w ANBU.
- ANBU, co? - Westchnął, zastanawiając się nad odpowiedzią - Z całą pewnością, twoje zasługi w szeregach skrytobójców są wielkie. Jednak teraz musisz popracować nad innymi zdobytymi chwałami, osiągniętymi nie w mroku nocy, a świetle dnia.
Poddenerwowany Kakashi zmarszczył brwi, jednak ciągle próbował zachować spokojny ton:
- Skoro mam tam iść, to całą trójkę można od razu zwolnić. Już teraz mogę powiedzieć, że nie uda im się zdać mojego testu. Nie ma sensu ich męczyć.
- Przykro mi Kakashi, ale nie mogę tego zrobić - Hokage postawił na swoim - Jako ninja powinieneś zawsze spodziewać się czegoś nieoczekiwanego, może jutro coś cię zaskoczy - W oku Kakashiego zobaczył, że udało mu się namówić go do bycia nauczycielem. Widząc jak białowłosy wychodzi z cichym pożegnaniem, zawołał za nim - I na boga, Kakashi, nie spóźnij się do nich. Jeżeli ci znudzone uciekną, to ty będziesz musiał ich szukać po całej wiosce!

***
Nie spodziewałam się, że napiszę dzisiaj rozdział, ale skoro jest, to macie :)

Saraba!

Saraba!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Więzi Ognia || NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz