Dla Naruto, ton blondynki był o wiele za bardzo zuchwały. Na pewno nie miała jeszcze trzydziestki, a zachowuje się tak, jakby żyła co najmniej dwa razy więcej. W dodatku zamiast odpowiedzieć na pytanie, to zadała swoje własne! Naruto dumnie podniósł głowę i wyższością odpowiedział na nie:
- Jestem przyszłym Hokage, Uzumaki Naruto!
Tsunade zmarszczyła brwi i bez słowa przyjrzała się chłopcu. Powinna się tego domyślić, w końcu te blond włosy i niebieskie oczy mogą pochodzić tylko od Minato. Jednak mówić o zostaniu Hokage mając w sobie demona? Co za lekkomyślność! W zasadzie to każde marzenie związane z Hokage jest głupie. Zignorowała, więc wyzywający ton Naruto i zwróciła się do starego towarzysza:
- Jiraiya, po co wziąłeś tego dzieciaka ze sobą? - Oparła swoje dłonie na biodrach - Nie mam ani czasu ani ochoty na zadawanie się i z tobą i z nim.
- Hmm - Zamyślił się z uśmiechem na ustach - Jakoś nie widzę, żeby ci brakowało czasu Tsunade. Wyglądasz na całkiem wypoczętą.
- Co ty tam wiesz, przez cały czas podróżujesz i piszesz te swoje zboczone książki. Ja chociaż czasami robię coś pożytecznego.
- I właśnie w takiej pożytecznej sprawie do ciebie przyszedłem - Przerwał, ale widząc, że Tsunade patrzy na niego wyczekująco, kontynuował - Pamiętasz może córkę Mikoto?
- Jeżeli tą która urodziła się w dzień zamachu, to tak - Brązowe oczy wyraziły zaciekawienie. Zawsze lubiła słuchać o dzieciach których porody przyjmowała.
- Wygląda na to, że nabawiła się choroby chakry.
- O czym ty mówisz? Takie małe dziecko nie mogłoby na to chorować - Wzruszyła ramionami - To pewnie coś błahego, Shizune jest w szpitalu, więc daj jej postawić diagnozę.
- To właśnie ona uznała, że to jest to coś - Wtrącił się niezadowolony Naruto.
- Jesteś pewien, że to ona tak powiedziała?
- Z tego co słyszałem to tak - Odparł nie patrząc na swoją rozmówczynię.
To było co najmniej dziwne. Skoro Shizune tak twierdziła to może... Nie, przecież ona ma dopiero trzy lata. Za mało czasu by choroba się rozwinęła. Nawet jeśli tak się stało, to jakim cudem używała skomplikowanych technik w tym wieku?- Jak się czuje?
- Nie wiem, straciła przytomność i chyba jeszcze jej nie odzyskała - Naruto zastygł przypominając sobie szczegóły - A, i miała gorączkę.
- Gorączkę... - Szepnęła i przygryzła wargę.
Z tego co mówi blondyn, to mogłaby być zwykła grypa. To chyba nie może być chakra. Coś tu zupełnie nie pasuje.
- Co zamierzasz zrobić Tsunade?
Blondynka drgnęła słysząc głos Jiraiyi. Spojrzała na niego nieco nieprzytomnie swoimi brązowymi oczami. Co jeśli został wysłany przez Trzeciego? Przecież równie dobrze to może być pułapka. Naruto wyglądał jakby naprawdę nie wiedział nic o tych planach, ale w końcu to tylko dzieciak...
- W zasadzie to jak zareagował Trzeci, gdy dowiedział się, że uczeń akademii gdzieś sobie idzie?
- Staruszek Trzeci? Po prostu mu o tym nie powiedziałem.
- Hmm - Tsunada z zaciekawieniem uniosła brew - A wie o tym, że Jiraiya był w wiosce?
- Eee, nie wiem - Zawahał się - W zasadzie, to nie widziałem go w wiosce.
- Rozumiem.
Jiraiya westchnął, od jakiegoś czasu trzymał się z boku, a teraz mówią o nim zamiast po prostu zadać mu pytanie. Zdawał sobie sprawę z tego, że Tsunade będzie nieufna, ale w głębi serca, miał nadzieję na szybkie załatwienie sprawy. W tej chwili wszystko szło prosto, może i nie będzie aż tak źle.
- A tak w ogóle pani Tsunade, mogę o coś zapytać?
- Jasne, o co chodzi? - Głos Naruto wyrwał ją z zamyślenia, ale już zdążyła go polubić, więc nie przeszkadzały jej, jego pytania.
- Po co robiłaś sobie sztuczny biust? Przecież musi być cię...
Nie zdążył dokończyć zdania, bo pięść Tsunade uderzyła go prosto w czoło. Biedny chłopak przeleciał wiele metrów w tył, w końcu kończąc swoją podróż na drzewie. W głowie wciąż brzmiały mu słowa, które wypowiedziała przy uderzeniu:
- Są prawdziwe, po prostu zostałam obdarowana przez matkę naturę!
Jiraiya spokojnie podszedł do oszołomionego Naruto i z wyraźnym współczuciem mu powiedział:
- A mówiłem żebyś uważał na to co mówisz...Izumi stała w drzwiach patrząc do wnętrza szpitalnej sali. Pani Mikoto zasnęła, trzymając głowę koło swojej córki. Wyglądała na wyczerpaną, więc nie chciała jej budzić. A może po prostu nie odważyła się tam wejść? Nawet z tej odległości widok Nozomi podłączonej do aparatury, która pomagała jej oddychać, łamał serce Izumi. Itachi miał rację, pani Mikoto była naprawdę silna.
Przed wejściem tutaj widziała się z doktor Shizune, która powiedziała, że nie ma żadnej poprawy. Dziewczynka przez cały czas jest nieprzytomna, ale na szczęście jej stan był stabilny. Tylko przez ile czasu tak jeszcze będzie? Nawet Izumi, która miała niskie umiejętności sensora czuła zakłócenia w chakrze małej. Wczoraj jeszcze tego nie było tak czuć, ale jak widać choroba postępuje. To wszystko jest zbyt nieprawdopodobne, żeby było prawdziwe.
Stojąc tak i rozmyślając nie zauważyła stojącego na początku korytarza Itachiego. Zamierzał po prostu odwiedzić siostrę, ale zawahał się widząc Izumi w drzwiach. W głowie ciągle krążyła mu rozmowa z Isao, to przez nią nie wiedział, jak teraz postąpić. Jednak widząc jej przygarbioną sylwetkę zrozumiał jedno: Chęć bycia drugiej osobie nie jest zła, nawet jeśli przyszłość ich rozdzieli, to potem przez całe życie będzie żałował, że tak po prostu uciekł.
- Witaj Izumi - Powiedział cicho po podejściu do niej.
- Itachi... - Na jej policzkach pojawił się lekki rumieniec - Myślałam, że dzisiaj jest jakieś zebranie klanu.
- Było, ale na szczęście szybko się skończyło - Oparł się o ścianę naprzeciwko niej i zamknął oczy - To wszystko mnie powoli przerasta.
- Głowa klanu Uchiha ma chyba przechlapane - Odparła mu patrząc w sufit.
Itachi uśmiechnął się nie otwierając oczu.
- Moja mama śpi, może byśmy się gdzieś przeszli, żeby jej nie obudzić - Zaproponował cicho.
- A nasza głowa klanu znajdzie na to czas?
Rozchylił delikatnie oczy, przypatrując się brązowowłosej.
- Sądzę, że ma.Przez pewien czas szli w milczeniu. To nie było tak, że Itachi nie miał tematu do rozmowy, po prostu bał się go zacząć. Minęły już prawie cztery lata, odkąd musiał zrezygnować z większości czasu spędzanego przy przyjaciołach. Gdyby nie to, z pewnością ta rozmowa byłaby łatwiejsza.
- Nad czym myślisz Itachi? - Cichy głos dziewczyny wyrwał go z zamyślenia.
- Wczoraj... - Zawahał się, nie wiedząc co powiedzieć - Wczoraj po tym, jak od ciebie wyszedłem, spotkałem Isao.
Ciemne oczy spojrzały na niego z ciekawością.
- Czekał na ciebie?
Itachi kiwnął głową w odpowiedzi i delikatnie potarł kark.
- Jest lekko zaniepokojony o ciebie... - Spuścił wzrok - A raczej o nas.
Izumi zarumieniła się, przez całą noc przetwarzała w pamięci jej pocałunek z Itachim. Jednak nadal nie czuła się pewnie, jeśli chodzi o rozmowę o tym. Szczególnie, że wplatał się w to Isao.
- Był zaniepokojony... czy zazdrosny? - Spytała badając reakcję Itachiego.
- Naprawdę się o ciebie martwił - Odparł jej, a następnie stanął - Boi się, że i ty i ja będziemy cierpieć przez to, że się do siebie zbliżymy.
- A ty co uważasz? - Stanęła przy nim i zaczęła wpatrywać się w czarne oczy.
- Przez długi czas się nad tym zastanawiałem... i chyba już wiem - Zachęcający wzrok Izumi sprawił, że nabrał odwagi - Odkąd mój ojciec umarł, stawiałem klan na pierwszym miejscu. Robiłem to, chociaż w głębi serca nie zgadzałem się z tym. Chcę zmienić mój klan, chcę żebyśmy byli częścią wioski, a nie jakąś odległą dzielnicą - Uśmiechnął się ciepło i delikatnie chwycił dłoń dziewczyny - Przy tym co chcę zrobić, bycie przy tobie chyba nie będzie jakieś naganne. W końcu ty również jesteś Uchihą. Jednak wszystko zależy od ciebie. Nie chcę, żebyśmy już stawiali nie wiadomo jakie obietnicę, ale chcę wiedzieć. Izumi, czy chciałabyś być przy mnie? Czy wolisz żyć spokojnie, nie martwiąc się o niestabilność klanu?
- Mogę żyć gdziekolwiek, o ile ty tam będziesz.
Świat nie jest prosty, ale oboje wiedzieli, że mając kogoś u swojego boku, można wszystko.***
Zaczynam z tego robić romans, a nie taki był zamiar :( Jeśli za dużo słodzę to dajcie znak, w końcu przyszliście poczytać o Naruto, a nie ItaIzu XDSaraba!
CZYTASZ
Więzi Ognia || Naruto
FanfictionA co jeśli Naruto nie poznałby Iruki? Co jeśli nie stworzyłby tej pierwszej więzi? Co jeżeli powstanie efekt motyla który sprawi, że wszystko będzie wyglądać inaczej? Zapraszam do czytania