Wchodząc do biura Hokage, Shisui jak zwykle minął shinobich patrolujących teren wokół budynku. Nie wyglądali oni na zaniepokojonych, więc pewnie nikt nie uznał, że szykowało się coś złego. Oczywiście informacje nie szły tak szybko, żeby ci wiedzieli, że po wiosce krążą wrogowie. Nie trzeba panikować, bo nawet jeśli jest ich więcej, to jonini z wioski z pewnością coś zauważą, szczególnie jeśli dowiedzą się o przypadku sprzed paru chwil.
Wszedł pewnie do budynku i przeszedł do biura Hokage, zapukał do drzwi i po usłyszeniu, że może wejść spokojnie otworzył drzwi i przepraszając za najście, stanął przed Trzecim:
- Witaj Shisui, coś się wydarzyło? - Spytał zachęcającym głosem Sarutobi.
Czarnowłosy otworzył usta i zaczął opowiadać o shinobim z kraju Wiatru. Po skończeniu raportu Trzeci przez chwilę milczał, a potem rzekł:
- Rozumiem, dobrze, że go zauważyłeś, Naruto jest bardzo ważny dla naszej wioski.
- Wiem najczcigodniejszy Hokage, będę go bronił jeśli znowu zajdzie taka potrzeba - Odparł poważnie Shisui.
- Ale! - W głosie Trzeciego było słychać lekki cień rozkazu - Czemu byłeś tak blisko Naruto?
- Mam jeszcze kilka dni urlopu, to jasne, że lubię sobie pochodzić po wiosce - Odpowiedział spokojnie - Dziwne byłoby to, że siedzę w domu.
- To nie tylko dzisiaj Shisui. Może ci się wydawać, że nie obchodzi mnie to, co się dzieje z jinchuurikim, lecz wbrew temu co sądzisz, osobiście często go obserwuję. - Na chwilę przerwał i popatrzył w czarne oczy Uchihy - Wiem, że przez kilka ostatnich dni spędzałeś z nim dużo czasu.
- I teraz będziesz mi kazał zostawić go w spokoju? - Spytał lekko głośnym głosem - Bo nie podoba ci się to, że zająłem się porzuconym dzieciakiem? Nawet jeżeli spędzam z nim, to nie oznacza, że mam wobec niego złe plany.
Z zaskoczeniem zauważył, że Sarutobi lekko się zaśmiał:
- Naprawdę masz o mnie takie złe mniemanie? - Zapytał się z pogodnym uśmiechem na twarzy - Nie mam nic przeciwko temu, że spędzasz z nim czas. Cieszę się, że rozmawia z kimś młodszym ode mnie, to mu wyjdzie na dobre. Chciałbym, żeby wyrósł na tak wspaniałego człowieka jak Minato i Kushina.
- Dziękuję za zrozumienie - Odetchnął z ulgą - Chciałbym mu trochę pomóc, bo to jest naprawdę fajny chłopak.
- Bez wątpienia tak jest - Zamyślił się na chwilę i kontynuował - Ufam też, że robisz to, bo tak ci mówi twoja włąsna dusza, a nie klan - Shisui na te słowa lekko podenerwowany przestawił ciężar ciała z jednej nogi na drugą - Znam ciebie i wiem, że nie wypełniasz bezmyślnie rozkazów twojego klanu. W dodatku Fugaku raczej nie wydałby takiego polecenia, w końcu jego żona była bliską przyjaciółką Kushiny, co za tym idzie Mikoto pozwoliłaby na takie traktowanie syna przyjaciółki.
- Nie rozmawiałem o tym z nimi. Lecz nie mogę powiedzieć, że patrząc na niego nie myślę o klanie. Oczywiście dbam o jego dobro, ale są rzeczy ważne i ważniejsze.
- Wiem o tym, po prostu chcę wiedzieć jaki jest twój główny cel - Rzekł poważniejąc.
- Chcę mu pomóc, przez ostatnie lata nie rozumiałem czemu chodzi on wszędzie samotnie. To nie jest odpowiednie dla tak małego dziecka. W dodatku chciałbym zostać jego nauczycielem. Chłopak ma wielki potencjał, ale akademia nie umie jego zrozumieć i Naruto się tam marnuje.
Sarutobi przez chwilę myślał nad słowami Shisui'a, a potem powiedział:
- A więc czuwaj nad nim. Ufam, że twoje chęci są czyste i dobre.
Czarnowłosemu najwyraźniej spodobały się te słowa, bo na twarzy zagościł mu uśmiech. Następnie spokojnie podziękował Trzeciemu i grzecznie się żegnając, wyszedł z pokoju.
Trzeci przez chwilę spoglądał na drzwi za którymi zniknął młody ninja. Próbował za bardzo tego nie okazywać, ale był naprawdę bardzo zadowolony z działań Shisui'a. Dla Naruto taki przyjaciel będzie bardzo przydatny. Szczególnie, że obce wioski chyba się domyślają, kto nosi dziewięcioogoniastego i nawet jeśli ich celem nie jest zabójstwo Naruto, to nadal z pewnością nie mają dobrych zamiarów. Shisui z pewnością będzie umiał go obronić. Gorzej jeśli demon znajdzie sposób, by wyjść z klatki. Nawet taki geniusz jak on, będzie miał problem z ogoniastą bestią.
Następnego dnia dziewięcioletni blondyn wybiegł ze swojej sali zaraz po skończeniu ostatniej lekcji. Nie zwracał uwagi na nauczycieli, którzy krzyczeli mu, że nie biega się po korytarzu. Śpieszył się, bo już z okna w klasie, dziesięć minut temu widział ciemną sylwetkę stojącą w bramie. W skutek tego, Naruto w ostatnich minutach lekcji czuł się jak lew w klatce, a skoro zadzwonił dzwonek, to już nic go nie więziło.
Stanął przed Shisui'em i już chciał coś powiedzieć, ale czarnowłosy go uprzedził:
- Bieganie chyba mamy zaliczone - Rzekł lekkim tonem bez przywitania - Następnym razem nie musisz się tak spieszyć, nigdzie ci nie ucieknę.
- Wczoraj uciekłeś - Odparł naburmuszony Naruto.
Shisui zaśmiał się cicho i nie zwracając wiekszej uwagi na słowa chłopaka pokazał gestem, żeby podążał za nim. Blondyn nie potrzebował więcej zachęty i od razu ruszył w ślad za kolegą. Na początku starał się powstrzymać swoją ciekawość, bo zazwyczaj przez zbędne pytania, miał niemiłe doświadczenia. Ale to był Shisui, jemu chyba mógł zaufać i uwierzyć, że nic złego nie zrobi:
- Gdzie idziemy? - Spytał i nie czekając na odpowiedź dodał - Pewnie na pola treningowe, co nie? Jeszcze nigdy tam nie byłem!
- Nie idziemy tam - Odpowiedział Shisui, w czasie gdy Naruto musiał zaczerpnąć powietrza - nie ma tam nic ciekawego, o wiele zabawniej chodzić w inne miejsca.
- Ale... - Zaczął blondyn.
- W dodatku - Shisui nie dał mu dokończyć zdania - Trzeba się rejestrować, żeby zająć na ten czas pole. Za dużo trzeba się z tym męczyć - Mówiąc to, zauważył, że entuzjazm chłopca lekko opadł, więc wytarmosił mu włosy - Nie martw się, gdy już zostaniesz shinobim, będziesz tam ciągle trenował.
Naruto lekko opuścił głowę i cicho powiedział:
- Ale pierwszy raz chciałem tam pójść z tobą.
Shisui popatrzył na niego z zaskoczeniem na twarzy. Blondyn mówił na tyle cicho, że może coś źle usłyszał, ale patrząc na minę chłopaka, to dobrze zrozumiał znaczenie tych słów. Z cichym westchnieniem czarnowłosy zaczął przyglądać się niebu. Z chęcią poszedłby tam, skoro Naruto tego chce, ale wolał, żeby nie pokazywać się z nim publicznie tak często. Oczywiście, ludzie już zaczynali gadać, ale to nadal były jedynie niewinne plotki. Pewnego dnia pewnie zmienią się w coś większego, a on chciał żeby zanim to się stanie, zbudować z nim silną więź. Jednak nie mógł też, tak po prostu odrzucić tego, czego chce Naruto:
- Jeżeli będzie ci dobrze szło na treningach i nie będziesz się obijał, to wezmę cię na pole treningowe.
Chłopak przez sekundę trawił słowa, które usłyszał, a następnie skoczył z radości:
- Dam z siebie wszystko!
Poszli razem w głąb lasu, aż w końcu doszli do dużej polany, na środku której ktoś stał. Postać pomachała energicznie dłonią i krzyknęła:
- Cześć wam! - Głos tryskał radością - Pomyślałam, że wam pomogę!
Uchiha na chwilę stanął zaskoczony, bo nikogo się nie spodziewał, ale zaraz zbliżył się szybkim krokiem i z uśmiechem na ustach. Tylko na chwilę obrócił się i rzekł:
- Chodź Naruto, muszę ci kogoś przedstawić.
Blondyn wyglądał na zaniepokojonego, ale w końcu jego wrodzoną ciekawość i zaufanie do starszego kolegi zwyciężyły. Gdy zaintrygowany chłopak stanął przy dwójce ludzi. Jako pierwsza odezwała się dziewczyna:
- Hej Naruto, mam na imię Izumi, miło mi cię poznać.
Była według wzorca Naruto bardzo ładna, ale to nie wystarczyło, żeby był dla niej miły, więc niebieskooki nic nie odpowiedział, tylko ukradkiem spojrzał na Shisui'a:
- Nie bądź taki niewychowany młody! - Dłonią popchnął chłopaka tak, aby znalazł się tuż przed dziewczyną - Jak ktoś się przedstawia to powinno się odpowiedzieć. Nie bój się, Izumi nie gryzie.
- Mi... Miło cię poznać - Nie mógł się zmusić, by spojrzeć w jej oczy, więc patrzył w ziemię.
To co powiedział, było kłamstwem. Wcale nie uważał tego za miłe. Był raczej zły, bo zabierała mu cenny czas z Shisui'em:
-Trudno o więcej entuzjazmu Naruto? - Westchnął czarnowłosy.
- Myślałem, że będziemy tylko ty i ja - Odparł i nie zważając na to, że Izumi stoi tuż przy nich, dodał - Jej tutaj nie potrzebuję. Niech sobie idzie.
Dziewczyna zareagowała jedynie śmiechem. Słyszała, jak bezpośredni bywa blondyn, ale cieszył ją fakt, że zobaczyła to na własne oczy:
- Nie jestem tutaj bez przyczyny - Uśmiech ani na chwilę nie schodził jej z twarzy, co sprawiło, że Naruto zaczął się zastanawiać, czy aby na pewno jest z nią wszystko w porządku. Brązowowłosa widząc, że chłopak nie zamierza wtrącić się do rozmowy kontynuowała - Kiedyś doprowadziłam Sasuke do płaczu. Tobie też to kiedyś wyjdzie, jeśli będziesz się uczył właśnie ode mnie. Jestem w tej dziedzinie ekspertem. - Zapewniła go i zadała pytanie - To jak będzie z treningiem?
Chłopak przez chwilę stał i zastanawiał się nad słowami dziewczyny. Nagle na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech i wykrzyknął:
- Ucz mnie mistrzu Izumi!***
Wczoraj był rozdział, dzisiaj jest rozdział - Idę jak burza. Muszę was zasmucić, bo nie wstawiam dzisiaj rozdziału bez przyczyny. Mam w weekend imprezę rodziną i przez ten czas nie dopcham się do kompa, by opublikować nowy rozdział. Napisać, na pewno napiszę, ale wstawię dopiero w poniedziałek po szkole, czyli 17-18. Potem będę się starała wstawiać co dwa dni.Saraba!
CZYTASZ
Więzi Ognia || Naruto
FanfictionA co jeśli Naruto nie poznałby Iruki? Co jeśli nie stworzyłby tej pierwszej więzi? Co jeżeli powstanie efekt motyla który sprawi, że wszystko będzie wyglądać inaczej? Zapraszam do czytania