23. Ciężka noc

693 56 1
                                    

Przez całe życie, Tsunade nieraz słyszała takie i temu podobne komentarze na temat jej piersi. Zazwyczaj próbowała się hamować, jednak ten chłopak aż za bardzo przypominał Jiraiyę. Można nawet zaryzykować stwierdzeniem, że to syn Kushiny i Jiraiyi, bo Minato nigdy by sobie na coś takiego nie pozwolił.
Patrzyła jak Jiraiya mówi coś do chłopca, który dopiero co się ocknął. Pewnie były to jakieś głupstwa, więc Tsunade stała z boku, nawet nie próbując im przeszkadzać. Jednak niestety, ale do jej uszu doszedł zdumiony głos Naruto:
- Pięćdziesiąt lat?!
Żyłka wściekłości pojawiła się na czole Tsunade. Wyciągając pięść krzyknęła:
- Jiraiya! O czym ty mu mówisz?!
- Nic! Ja tylko... Eee - Podniósł ręce w obronnym geście - Tłumaczę mu, żeby cię nie denerwował.
- I oczywiście w tych twoich TŁUMACZENIACH, musiał być zawarty mój wiek?!
Białowłosy zawahał się, w tej sytuacji każde jego słowo mogło być wykorzystane przeciw niemu. Taak, dyskusje z Tsunade nigdy nie należały do tych prostych. Jedno złe słowo kończyło się śmiercią... Pewnie najlepiej będzie po prostu zmienić temat:
- A więc co zrobisz w związku z Nozomi?
- A teraz zmieniasz temat, co?! - Nadal czuła wściekłość, ale Jiraiya nie był głupi. Wiedział, że zawsze się uspokajała, gdy chodziło o pacjentów - Nie mogę nic zrobić, patrząc na to, że jej nie widziałam. Pewnie wrócę do wioski - Mruknęła patrząc w ziemię - Mam nadzieję, że nie jesteś w zmowie z Hokage.
- Nie martw się, od paru lat się z nim nie widziałem.
Tsunade z zamyśleniem spoglądała w dal. Wysłała Shizune do Liścia tylko po to, by samej nie musieć tam wracać. Z wioską wiązało się wiele złych wspomnień, o których wolałaby zapomnieć. Jednak czy to był powód żeby nie pomagać tej małej?
- Chcecie jeszcze odpocząć, czy wyruszamy już teraz? - Spytała po podjęciu ostatecznej decyzji.
- Z Naruto mamy jeszcze coś do załatwienie, więc wracasz sama - Mężczyzna odparł jej z uśmiechem - A nawet jeśli, to jest to zbyt niebezpieczne. Chłopak znowu zemdlał, chyba twoja obecność osłabia go psychicznie.
Blondynka mruknęła pod nosem ciche przekleństwo i poszła w stronę jej tymczasowego mieszkania. Uznała, że uda jej się pokonać drogę w pół dnia, im szybciej wróci, tym lepiej dla małej.
Naruto lekko otworzył oczy i spojrzał na Jiraiyę:
- Zboczony Pustelniku...
- Hmm?
- Co ona zrobi? - Spróbował wstać, ale poczuł, że nogi wciąż odmawiają mu posłuszeństwa - Pomoże Nozomi?
- Nie sądzę, że kiedyś nadejdzie dzień w którym Tsunade odmówiły pomocy. Szczególnie, że chodzi tu o dziecko- Obojętnie wzruszył - W końcu mamy czas na trening. Chyba, że nie dasz rady - Spojrzał wymownie na blondyna.
Naruto od razu wstał i nie zwracając uwagi na ból, zawołał:
- Zawsze dam radę dattebayo!

- A może masz coś prostszego? - Wyczerpany Naruto ułożył się na ziemi - Nie dam rady tego zrobić.
- Phi! Sądzisz, że życie da ci fory? Wstawaj i walcz!
- Przecież nie walczymy...
Faktycznie nie walczyli, ale trening, który Jiraiya zafundował swojemu młodszemu uczniowi, był niesamowicie ciężki. To znaczy jeżeli mówimy o Naruto, dla innych uczniów zrobienie klona to czysta podstawa.
Jiraiya nie próbował ułatwiać życia chłopcu, ale w końcu zaczął się zastanawiać nad tym, czemu Naruto nie może się tego nauczyć. Może i nie był najinteligentniejszy, ale coś takiego powinien mieć we krwi. Ta cała skumulowana w nim chakra musi kiedyś się przydać, jest jej tak dużo, że... właśnie, jest jej dużo. O wiele więcej niż u przeciętnego ucznia. Być może nie może skumulować odpowiedniej ilości, bo po prostu bazuje na malutkich jej ilościach. Im ma się mniej chakry, tym precyzyjniej mógłby jej używać. Chyba lepiej będzie zrobić coś, co wymaga większej jej ilości.
- Podejdź tu Naruto - Zachęcająco machnął dłonią.
- Nawet nie chce ci się podejść? - Mruknął zirytowany, ale posłusznie podszedł do mistrza.
- Słuchaj... - Cichym głosem wytłumaczył podstawowe informacje - Rozumiesz?
- Niby tak... ale to brzmi skomplikowanie.
- Całe życie jest skomplikowane! Nie marudź tylko próbuj - Odburknął, ale gdy tylko blondyn się oddalił, to uśmiechnął się pod nosem. Czuł się jakby widział siebie z młodości.
Jednak Naruto nie czuł tej radości, właśnie dostał jeszcze trudniejsze zadanie. Wziąć jeszcze więcej chakry... i co jeszcze?! Ledwie radzi sobie z tą, którą używa teraz. A w zasadzie to sobie nie radzi. To nawet miało inną nazwę, pewnie nawet w akademii tego nie zaliczą. Sceptycznie nastawiony złączył dłonie w pieczęć i krzyknął:
- Kage bunshin no jutsu!
Nie pojawiło się nic. Nawet chudy patyczak, który by chociaż istniał. Tak, ta technika to z pewnością zły pomysł...
- Zboczony... - Zaczął, ale przerwał mu stanowczy głos.
- Nie obijaj się tylko trenuj! - Jiraiya dumnie uniósł głowę - Nie wrócimy do wioski, póki nie zrobisz klona - Przerwał, przypominając sobie ważną rzecz - A nawet nie dostaniesz kolacji, póki tego nie opanujesz.
- Ale... - Szeroko otworzył swoje niebieskie oczy - Ale przecież to niemożliwe! Teraz jest jeszcze trudniej, nie dam rady!
- I ty chcesz zostać Hokage?!
Blondyn spojrzał w dół, nigdy nie lubił, gdy ktoś podważał jego marzenie. Jednak teraz poczuł, że nie ma żadnego kontrargumentu. Nic nie odpowiedział, więc Jiraiya kontynuował:
- Jeżeli od razu będziesz się poddawał, to nic nie zrobisz. Zaufaj starszym chłopcze.
Naruto nie był przekonany, ale mruknął coś na zgodę. Nie miał siły dyskutować, jedynie myślał o tym, jak wróci do domu. Gdy tylko przekroczy próg, to od razu poskarży się Izumi na tego starego dziwaka. Razem się z niego pośmieją, a potem... potem nadejdą egzaminy, a on pewnie ich nie zda. Coś go pchnęło, by nieśmiało zapytać:
- Staruszek Trzeci nigdy nie mówił mi o rodzicach. Zawsze po prostu mówił, że zginęli podczas ataku Dziewięcioogoniastego... nie chciał powiedzieć chociażby tego, kim byli. Skąd mam wiedzieć, co mam robić skoro ich nie ma? Skoro nie znam swojej przeszłości.
- Z twoich słów wynika, że gdybyś ich miał, to byłbyś głupim dzieciakiem, który robi to co mu każą rodzice - Odparł od razu.
- Ja nie...
- Nawet twoi rodzice by ci nie pomogli w ostatecznej decyzji Naruto. To kim chcesz być, musi wyjść z ciebie. A jeśli chodzi o pomoc w podjęciu decyzji, to wystarczy ci ktoś, kto jest przy tobie i czuwa nad tobą.
Chłopak przez chwilę stał trawiąc słowa, które właśnie usłyszał. Nie do końca rozumiał, o co dokładnie w nich chodzi, ale uchwycił ich sens. Nie potrzebuje rodziców, by zdecydować o przyszłości. To on musi tego pragnąć. Zamknął oczy, przypominając sobie o swoim pragnieniu, a następnie przystąpił do działania.

W pewnym momencie, znużony Jiraiya uciął sobie drzemkę pod starym dębem. Noc już zapadła kilka godzin temu, a jemu znudziło się ciągłe patrzenie na trenującego chłopca. Obudził się, gdy promienie słońca powoli pojawiały się na niebie. Jednak to nie one go obudziły. Obudził go głos... nie setki głosów wykrzykujących jego imię, a właścicielem ich wszystkich był niebieskooki młodzieniec.

***
W końcu nauczyłam Naruto klonów cienia :) Mam nadzieję, że wy też się cieszycie z tego, że będzie mógł zdać egzamin końcowy... A w zasadzie to egzaminy tuż tuż, a przecież Shisui kazał Naruto poczytać trochę książek, pod jego nieobecność... Na szczęście już za niedługo Shisui wróci do łask :D

Saraba!


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Więzi Ognia || NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz