- Wszystko wziąłeś, Naruto? - Izumi z niepokojem zmarszczyła brwi.
- Oczywiście, że tak - odparł jej z uśmiechem - nie musisz się tyle o mnie martwić, to nie jest moja pierwsza podróż.
- Pierwsza którą zapowiadasz - w jej głosie pojawiła się delikatna reprymenda - ostatnio po prostu zniknąłeś bez słowa. Nie masz pojęcia, jak bardzo się wtedy o ciebie martwiłam. To była najbardziej nierozsądna rzecz jaką zrobiłeś przez te wszystkie lata.
Chłopak naburmuszył się. Minęło już tyle czasu, a ona nadal była na niego zła za ten jeden błąd. Przecież przeprosił i to nie raz.
- Nie musisz mi tego wypominać za każdym razem - mruknął niezadowolony.
- Zrób tak jeszcze raz, a wtedy do końca życia będę ci wypominać. - Izumi użyła trochę za srogiego tonu, więc wzięła głęboki wdech, a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech - Naruto, mogę mieć do ciebie prośbę?
- Co takiego? - burknął nie patrząc na nią.
- Nie mogę od ciebie wymagać, żebyś nigdy więcej nie znikał, bo jesteśmy Shinobi, czasami musimy zrobić wszystko, żeby wykonać misję, ale jest coś, co możesz zrobić. - Położyła dłoń na jego rozczochranych włosach i delikatnie je pogłaskała - Nieważne gdzie jesteś, pamiętaj, że tu jest twój dom i te drzwi będą zawsze dla ciebie otwarte. W czasie burzy, w środku nocy, nieważne kiedy, zawsze możesz tutaj wrócić i nabrać siły na dalszą drogę.
Naruto przez chwilę stał oszołomiony, a zaraz potem cały się rozpromienił i krzyknął:
- Oczywiście, dattebayo! Nie mogę przecież pozwolić, żeby znowu ktoś się o mnie martwił!
- I to się nazywa prawidłowa reakcja, a teraz idź, bo spóźnisz się na misję.
- Nie, jestem pewien, że pewien siwowłosy przyjdzie jeszcze później - westchnął z rezygnacją, ale następnie szybko się uśmiechnął - Za niedługo wrócę, Izumi! - I pognał spotkać się ze swoją drużyną.
Dziewczyna jeszcze przez moment stała, patrząc na miejsce, gdzie zniknął. Następnie z determinacją podjęła decyzję, żeby spełnić swój cel, tak jak Naruto. Może i nie zamierzała zostać Hokage, a jej marzenie wydawało się być śmiesznie małe w porównaniu do jego, ale siła tego samotnego liska sprawiała, że nawet najmniejszy cel wydawał się być najważniejszym.
***Dojście pod bramę zajęło Naruto chwilę, gdy jeszcze był małym dzieckiem i błąkał się bez celu po ulicach wioski, nauczył się wszelakich skrótów. Chociaż jeszcze niedawno, to nie miało dla niego sensu, to powoli zaczął widzieć dobre strony swojego życia, które z dnia na dzień było coraz mniejszą torturą.
Hinata i Sasuke już byli na miejscu, ale z godnie z oczekiwaniem blondyna, Mistrza nadal nie było na miejscu. Naruto zaczął tracić zapał, jeszcze spóźnienie może przetrwać, ale konieczność czekania z tym nikomu niepotrzebnym geniuszem irytowała go.
- Naruto-kun - Hinata uśmiechnęła się lekko widząc chłopaka, ale zaraz spuściła wzrok - Dzie... dzień dobry.
- Hej, Hinata - odparł jej grzecznie, a potem odwrócił się do kolegi - I ty... Sasuke.
- Nie potrzebuję powitań od takiego niedołęgi. - Młody Uchiha naburmuszył się. - Lepiej żebyś nie plątał się mi pod nogami, pędraku.
- Twoje nazwisko nie ochroni cię przed moim ultrasuper ciosem! - Naruto wrzasnął w odpowiedzi.
- Tylko spróbuj, a twoje zęby przestaną być tak równe. - Zmienił pozycję, szykując się do walki. - Nawiasem mówiąc, tylko przez te moje nazwisko muszę gnić tu z tobą.
CZYTASZ
Więzi Ognia || Naruto
FanficA co jeśli Naruto nie poznałby Iruki? Co jeśli nie stworzyłby tej pierwszej więzi? Co jeżeli powstanie efekt motyla który sprawi, że wszystko będzie wyglądać inaczej? Zapraszam do czytania