- A więc nie zdaliście, jaki szok - Kakashi ziewnął, rozciągając się. U jego stóp siedziała trójka dzieciaków, którzy sekundę wcześniej zostali doszczętnie pokonani. Cała walka trwała tak krótko, że drużyna potrzebowała dłuższej chwili, aby uświadomić sobie, co się właśnie stało.
- Zamknij się! To było niesprawiedliwe - Warknął Naruto i z wyrzutem łypnął na swojego mistrza - Nawet nie dałeś nam czasu na pokazanie siły!
- Sądzisz, że wróg będzie czekał na to, aż pokażesz mu swoją... - Zawahał się teatralnie - Jak ty to mówisz? Siłę? Lepiej brzmiałaby "Sprawność", sprawny faktycznie jesteś, ale silny... niekoniecznie.
Pozbawione cienia radości prychnięcie dobiegło z boku, więc Kakashi odwrócił głowę i popatrzył w czarne oczy Uchihy.
- Jak możesz być tego taki pewny?
Wyniosły głos kolegi sprawił, że Naruto lekko się od niego odsunął, a wiadomo, kiedy szaleć? Na takich, jak on trzeba uważać.
- Co ty wyprawiasz, Przybłędo? - Sasuke ze znużeniem obserwował oddalającego się blondyna - W tej chwili jesteśmy po jednej stronie. I o ile nie zrobisz nic głupiego, to nic ci nie zrobię.
Hinata, która dotychczas milczała, masując obolałą kostkę, odezwała się cicho:
- Chodzi tutaj o to, że masz taki zimny głos, Sasuke - Trzy pary oczu spojrzały na nią z ciekawością, a ta od razu spuściła głowę żałując, że w ogóle się odzywała - Je... jesteś w takich chwilach straszny - Przyznała, czując, że jej policzki ogarnia rumieniec.- No pięknie - Kakashi popatrzył na każdego z osobna - Trafił mi się gość z nadpobudliwością, członek wielkiego rodu, mający problem z negatywnymi uczuciami i tchórzliwa kunoichi, bojąca się swoich kolegów z klasy. Mam wam polecić jakiegoś psychologa?
- Mógłbyś przestać z nas żartować?! - Wykrzyczał wyzywająco Sasuke - Sądzisz, że jesteśmy tutaj tylko po to, żeby posłuchać twoich żenujących opinii?
- Hmm, a kto jeszcze kilka minut temu był tak pewny tego, że go nie obleję? W końcu zaczęliście mnie traktować na poważnie, a więc osiągnąłem swój cel. Ten, kto nie słucha się zasad jest śmieciem, chciałem was tego nauczyć, ale jak widać dla was jest już za późno. Jestem pewien, że inni z waszego rocznika poradzą sobie z tym lepiej.
- Proszę nas nie oszukiwać - Hinata gwałtownie wstała, ignorując ból kostki - Jedyną tutaj osobą, która nie stosuje się do zasad jest pan!
Zawahała się czując na sobie wzrok innych ludzi. Co ona wyprawiała? Jeśli teraz powie coś, czego nie powinna, to ścieżka wojownika z pewnością stanie się dla niej zamknięta. A jeśli nie będzie mogła stać się Shinobi, to równie dobrze mogłaby przestać być Hyugą.... musiała ustąpić... musiała przeprosić Kakashi'ego za swój opryskliwy ton i poprosić o drugą szansę. Jeśli jeszcze kiedykolwiek chciałaby nazwać swojego ojca, ojcem, to w tej chwili musiała przestać.
Już miała pokornie zniżyć głowę, gdy kątem oka zobaczyła dumny wzrok Naruto. On by się nie poddał, walczyłby do końca. Ale ona nie miała tej siły, siły dzięki której umiała by żyć dumnie, nawet jeśli zostałaby wyrzucona z klanu. Jednak jeśli teraz odpuści, to już nigdy nie będzie miała prawa marzyć o tym, że Naruto choć raz jeszcze tak na nią spojrzy, jak teraz.
Zacisnęła pięści, a ból wbijających się w skórę paznokci, rozjaśnił jej umysł. Nawet jeśli zostanie sama, to na pewno jeszcze kiedyś dostanie choć malutką szansę, żeby to naprawić. A nawet jeśli nie będzie mogła tego naprawić, to świadomość, że kiedyś zrobiła coś w zgodzie ze swoim sumieniem z pewnością doda jej sił.
- Mistrz Kakashi zaatakował nas zaraz po tym, jak znienacka powiedział, start. Przecież to oczywiste, że nikt w naszym wieku nie będzie umiał tego uniknąć. Na teście każdy z nas musiał zrobić klona, a teraz musimy pokonać Jonina, który nie próbuje nam nawet odrobinkę tego ułatwić? Przecież tylko jakiś szaleniec mógłby stworzyć taki system!
Oddychała ciężko, próbując odgadnąć nieprzeniknioną minę nauczyciela. Pewnie zaraz zostanie zganiona, ale nie obchodziło jej to. Czuła dziwny spokój, dzięki któremu czuła, że nawet jeśli teraz jej się nie uda, to następnym razem podejmie właściwą decyzję.-Hmm - Kakashi schował pod maską uśmiech - Zdałaś.
- He? - Hinata popatrzyła prosto w czarne oko, próbując wychwycić jakiś błysk ironii, ale wyglądało to tak, jakby mówił prawdę.
- Co do Naruto i Sasuke byłem już pewny wcześniej, ale potrzebowałem jeszcze twojej determinacji - Odarł szybko - Spotykamy się jutro o siódmej przy bramie głównej - I zniknął w obłokach białego dymu.
Trójka geninów wpatrywała się tępo w miejsce, w którym ostatnio widzieli swojego mistrza. Potrzebowali chwili, żeby to wszystko przetrawić.
- Nie mam pojęcia co się właściwie stało - Zaczął zrozpaczony Naruto - To zdaliśmy, czy nie?
- Zdaliśmy, Przybłędo - Warknął Sasuke, starannie ukrywając swoje zadowolenie - Słuchaj uchem, a nie brzuchem.
- Coś ty powiedział?! Chcesz się bić?! - Chwycił kolegę za kołnierzyk.
- Uspokój się, co z tobą jest nie tak?
- Nie wiem...
Hinata przestała słuchać kłótni jej kolegów z drużyny. W tamtej chwili myślała tylko o tym, że zdała, a zdała tylko dlatego, że posłuchała własnego serca. A więc nawet ona mogła zrobić coś, co powinna. Nawet ona mogła mieć własne zdanie i wypowiedzieć je na głos.Wracając spotkała ją kolejne wydarzenie, które wprawiło ją w zakłopotanie, bo nagle koło niej pojawił się Naruto.
- Stało się strasznego - Westchnął, zwieszając głowę.
- Co się stało Naruto?! - W jej głowie zaczęły się pojawiać negatywne myśli, których nie mogła odrzucić. Czyżby jednak nie zdał? - Mogę ci jakoś pomóc?
- Już mi pomagasz - Mruknął i posłał jej radosne spojrzenie niebieskich oczu.
- Hm? - Hinata zawahała się nie rozumiejąc, o co mu chodziło.
- Wyobraź sobie, że Sasuke wraca tą samą drogą, co ja! To katastrofa!
- Sasuke... - Zaczęła cicho, ale nagle umilkła, bo rozwikłała, o co chodzi. Zaskoczyła samą siebie, gdy z jej ust wydobył się cichy śmiech.
- To nie jest powód do śmiania się, mi nie jest do śmiechu - Naburmuszył się Naruto.
- Przepraszam, nie wiem czemu to zrobiłam - Wzięła głęboki oddech, próbując uciszyć swoją rozbawioną duszę - Chyba po prostu cieszę się, że możemy być w jednej drużynie.
- Jesteś odważna, więc nic dziwnego, że ci się udało - Naruto powiedział to tak, jakby mówił o oczywistości. Nagle zastygnął przypominając sobie o czymś ważnym - Przepraszam Hinata, ale zapomniałem, że miałem pomóc w czymś dla Izumi, do jutra!
Zniknął tak szybko, jak się pojawił, ale pozostawił po sobie uśmiech, który przez długi czas nie schodził z twarzy ciemnowłosej dziewczyny.
***
Spytacie pewnie, czemu akurat dzisiaj coś napisałam? Odpowiedź jest prosta: Jutro mam egzamin zawodowy i nie chce mi się uczyć XD
Pozdrawiam wszystkich, którzy również, to piszą!Saraba!
![](https://img.wattpad.com/cover/120478741-288-k255940.jpg)
CZYTASZ
Więzi Ognia || Naruto
FanficA co jeśli Naruto nie poznałby Iruki? Co jeśli nie stworzyłby tej pierwszej więzi? Co jeżeli powstanie efekt motyla który sprawi, że wszystko będzie wyglądać inaczej? Zapraszam do czytania