- Jake! Debilu! Twoja pizza przyszła! - krzyknęłam stojąc przy drzwiach, przed którymi znajdował się chłopak dowożący pizze. Uśmiechnęłam się do niego tak jakbym była psychopatką. Chyba się mnie przestraszył, bo odwrócił wzrok. Stałam tak parę sekund po czym przyszedł Jake z portfelem. Zapłacił za pizze, a ja wyrwałam ją z rąk nieznajomego i szybko zaczęłam biec po schodach do swojego pokoju. Usłyszałam zatrzaskujące się drzwi, a po chwili kroki za mną.
- Ciota! - krzyknęłam wystawiając język dla bruneta, kiedy byłam już na górze, a on dopiero zaczął wbiegać po schodach.
- Oddawaj tą pizze! - odpowiedział mój bliźniak.
- Po moim trupie! - wbiegłam do swojego pokoju zamykając drzwi na klucz.
- Otwórz! - krzyknął.
Nie odpowiedziałam, tylko zabrałam się za jedzenie pysznej pizzy z kurczakiem i pieczarkami. Schylając się po kawałek zamoczyłam swoje brązowe włosy w sosie, który dołączony był do pizzy.
- Kurcze. - powiedziałam pod nosem. Wstałam z łóżka podążając po chusteczki. Stoją one na parapecie. Wyciągnęłam jedną z opakowania i wytarłam kosmyk włosów, które swoją drogą muszę już skrócić. Spojrzałam w okno i ujrzałam w nim mojego brata rozmawiającego z jakimiś chłopakami. Po chwili jeden z nich spojrzał w moje okno. Szybko się od niego odsunęłam znowu siadając na swoje łóżko.
Kim są ci chłopacy? Z pewnością nie uczą się w mojej szkole, nigdy ich nie widziałam. Nowi znajomi mojego brata? Dowiem się o co tu chodzi.
Schowałam pizze pod łóżko i wybiegłam z pomieszczenia, w którym byłam. Upewniłam się czy nikogo nie ma na horyzoncie, a już po chwili znalazłam się w pokoju brata. Szybko wyszukałam jego telefon i starałam się go odblokować.
- Hm, jakie mój kochany braciszek może mieć hasło... - powiedziałam sama do siebie, często mi się to zdarza - Olivia! No tak!
Wpisałam swoje imię, ale hasło okazało się być inne przez co zmarszczyłam brwi.
Nadal zastanawiałam się nad hasłem, ale usłyszałam kroki i szybko odłożyłam telefon na miejsce, w którym wcześniej leżał i w nadludzkim tempie opuściłam pomieszczenie, do którego nie mam wstępu.~ Zamiast śledzić Jake'a powinnaś szukać naszego mate. - odezwała się moja wilczyca.
~ Przestań, on nam nie jest potrzebny. - odpowiedziałam jej w myślach.
~ Jest, nie mamy nikogo kto mógłby się o nas troszczyć, musisz go znaleźć.
~ A jak nie, to co? - odpowiedziałam.
~ To będę cię dręczyć.
Stwierdziłam, że skończę już naszą w sumie to przerażającą konwersację i zrobię coś pożytecznego. A mianowicie, zjem.
Spod łóżka wyjęłam karton z pizzą i skończyłam jeść kawałek, który wcześniej zaczęłam.***
Skończyło się na tym, że zjadłam 2 kawałki pizzy, a resztę odniosłam dla mojego bliźniaka. To nic, że była już ona zimna.
Piłowałam paznokcie, kiedy dostałam wiadomość.
Psiapsi❤: Hej, pójdziemy razem pobiegać?
Ja: Tak, za 20 minut w naszym miejscu?
Psiapsi❤: Myślę, że zdążę. To do zobaczenia 😀
Psiapsi to inaczej Lucy. Przyjaźnimy się od zerówki. Ona też jest wilkołakiem i nie ma mate. Jest niską blondynką o włosach do ramion i błękitnych oczach.
Podeszłam do szafy, wyjęłam z niej czarne leginsy i biały crop-top. Nałożyłam ubrania na siebie i związałam włosy w kucyk z tyłu głowy.
Wyszłam z pokoju, zbiegłam po schodach i nałożyłam czarne adidasy. Kiedy miałam już wychodzić, złapał mnie za rękę Jake.
- Gdzie idziesz? - zapytał.
- A co? - odpowiedziałam mu pytaniem.
- Pytam, bo muszę wiedzieć, gdzie moja młodsza siostra idzie. - uśmiechnął się.
- Młodsza o niecałą minutę - westchnęłam - Idę pobiegać.
- Z kim? - nadal zadawał pytania.
- Wypytujesz jakbyś był moim ojcem - wyrwałam rękę z jego uścisku - z Lucy. - odpowiedziałam i natychmiast wyszłam z domu.
***
- Niedługo twoja osiemnastka. Co planujesz? - zapytała Lucy, kiedy biegłyśmy pobliskim lasem.
- Pewnie zrobię domówkę, ale muszę to obgadać z Jake'em, bo nie wiem co planuje on, a niestety mamy urodziny w ten sam dzień.
- Rozumiem. - powiedziała.
Biegłyśmy w ciszy, kiedy usłyszałyśmy szelest i dźwięk łamiących się gałęzi. Spojrzałyśmy na siebie, a potem dookoła nas, ale nikogo tam nie było. Głośno przełknęłam ślinę.
Tak na prawdę szelesty są w lesie normalne, a ja przestraszyłam się czegoś takiego.~ Wracamy? - zapytała mnie Lucy w myślach.
~ Tak. - odpowiedziałam po czym zawróciłyśmy.
Jestem typową panikarą, boję się dosłownie wszystkiego. Wyobraźcie sobie teraz wilkołaka bojącego się pająka.
Biegłam, kiedy poczułam coś pod nogami, zaczepiłam się o coś i upadłam na ziemię rozrywając przy tym leginsy i kalecząc swoje kolana.
- Niezdara. - powiedziała Lucy podnosząc mnie z ziemi.
- Em... Ale dziury są teraz modne! - powiedziałam patrząc na swoje leginsy.
- Tak, zwłaszcza te w leginsach, Olivia. - uśmiechnęła się po czym znowu zaczęła biec, a ja otrzepałam swoje nogi, kiedy moje kolana zaczęły już się goić. Ruszyłam za przyjaciółką ciągle czując na sobie czyjś palący wzrok.
CZYTASZ
Odzyskam Cię, Skarbie [ZAKOŃCZONE]
WerewolfSkinęłam głową, a następnie wygodnie ułożyłam ją na ramieniu chłopaka. Słyszałam jego oddech i bicie serca, które współgrało z moim. Czułam jego emocje. Powoli ulatuje strach i ból, zamienia się w miłość, czułość i troskę. Niesamowite jest to jak us...