Rozdział 25

2.6K 92 5
                                    

Olivia:

Budzę się w małym pomieszczeniu, w którym panuje półmrok, co wskazuje na godzinę 15. Jest to chyba piwnica, bo jedyne źródło światła dochodzi z małych okienek pod sufitem.
Przecieram oczy i próbuję ustalić, gdzie dokładnie jestem, jak tu się znalazłam i co tak właściwie się stało.

Przypomniałam sobie ostatnie wspomnienie jak silne ramiona przyciągają mnie do siebie, przykładając mi coś do twarzy.

Ktoś mnie uspał.

Zapach, który tu panuje jest mi znany, ale nie mogę przypomnieć sobie do kogo lub czego należy. Towarzyszą mi lekkie zawroty głowy oraz mdłości. Niechętnie pokręciłam głową, lekko przecierając oczy. Wzięłam głęboki wdech zastanawiając się, co powinnam zrobić w tej sytuacji.

Mimo złego samopoczucia dokładnie rozejrzałam się, w celu określenia swoich szans na ucieczkę z tego miejsca.

Plan był taki, by zwyczajnie czekać na zwrot akcji. Jestem zamknięta w pomieszczeniu z małymi oknami, które pokrywają kraty. W kamiennych ścianach i podłodze nie ma żadnego ubytku, więc nie ma też szans na rozwalenie czegokolwiek, by się stąd wydostać. Muszę być cierpliwa. Być może przez czyjąś nieuwagę uda mi się stąd uciec, kiedy ktoś mnie, np. odwiedzi lub przyniesie posiłek, którego w gruncie rzeczy i tak bym nie ruszyła.

Teraz powinnam zwyczajnie nie zwracać na siebie uwagi i uciekać przy najbliższej okazji.

Być może ktoś zauważył już moje zaginięcie?
Może Matt jest gdzieś blisko i wcale nie będę musiała uciekać na własną rękę?

Niestety nie znam odpowiedzi na swoje pytania.

W tej chwili musze liczyć tylko i wyłącznie na siebie, bo być może jestem ukryta na tyle, że nikt nie będzie w stanie mnie znaleźć.

Siedziałam na twardym materacu lężącym w kącie pomieszczenia. Podciągnęłam nogi do klatki piersiowej w celu wytworzenia większej ilości ciepła. Mimo, że wilkołakom nigdy nie jest zimno, to chłód panujący w piwnicy sprawia, iż nawet ja marznę.

Zastanawia mnie to, dlaczego czuję znany mi już zapach. Przypomina mi ten, który towarzyszył mi od zawsze. Mam wrażenie, że jestem w miejscu, które znam bardzo dobrze.

Matt:

Po krótkim zastanowieniu i rozmowie z radą watahy postanawiam powiadomić rodzinę mojej przeznaczonej o jej zaginięciu. Być może jest gdzieś blisko nich, może kogoś podejrzewają. W tej chwili moja psychika błaga o litość. Nie potrafię usiedzieć w jednym miejscu przez dłuższą chwilę. Muszę jej szukać. Muszę.

Wybrałem numer Jake'a. Brata Olivii. Nie chcę zrzucać czegoś tak ciężkiego i bolesnego na barki jej rodziców. Dowiedzą się, ale myślę, że nie jestem najlepszą osobą, by to przekazać, chociażby zwracając uwagę na mój stan psychiczny.

Jake odebrał już po pierwszym sygnale.

- Czułem, że coś się dzieje. Nie dzwonisz do mnie z dobrymi wieściami, prawda? - odezwał się od razu.

- Ktoś porwał Olivię. Musisz mi pomóc.

Dwa dni później ...

Jestem w drodze do domu głównego rodzinnej watahy Olivii. Prośba o pomoc jednego z wrogów jest wielkim znieważeniem swej dumy, ale w tej sytuacji jest to jedyne, co mogę zrobić, by odzyskać swoją miłość. Jeśli udałoby mi się zawrzeć sojusz na czas poszukiwań, mielibyśmy większe szansę na odnalezienie Olivii oraz dziecka, które zaginęło w podobnych okolicznościach parę dni wcześniej.

Jake poradził mi to ze względu na to, że nowy przywódca stada zna Olivię od zawsze i może bardzo pomóc.

Wraz z Taylor'em oraz Will'em stoimy pod drzwiami dość sporych rozmiarów domu, jednak nie jest on tak duży jak nasz.
Kto co woli.

Lekko przecieram oczy. Od dnia, gdy moja mate zaginęła nie zmrużyłem oka. Nie potrafiłem zasnąć. Robiłem wszystko oby tylko nie siedzieć bezczynnie. Nocami przemieniałem się w postać wilka i biegałem pośród drzew, z nadzieją, że coś znajdę, poczuję. Coś co pomoże mi ją znaleźć. Jednak nie udało się. Starałem się jak najmocniej wytęrzyć swe zmysły, by ona znów była obok.

Z godziny na godzinę czuję coraz większy lęk, strach, że już więcej jej nie zobaczę, że ktoś zrobi jej krzywdę. Złość przeradza się w smutek, który rozszywa mnie od środka. Ból, okropny ból. Chciałbym usłyszeć choć raz jej głos, by dała znać, że nic jej nie jest.

Z moich bolesnych myśli wyrywa mnie dźwięk otwierających się drzwi. Stała za nimi drobna dziewczyna. Wyglądała na służącą. Spojrzała na nas lekko marszcząc brwi, zrobiła krok w tył zarazem przepuszczając mnie przez drzwi. Chwilę później wilczyca kazała nam podążać za sobą. Wnętrze jest ponure, nie czuć żadnej pozytywnej energii. Jakby stado było wycofane i nie miało z czego jej czerpać. Moje zmysły zagłusza ciężki zapach unoszący się w powietrzu. Mam wrażenie, jakby ktoś próbował zamaskować coś, co tu się dzieje.

Odrzuciłem wszystkie niepotrzebne myśli i starałem skupić się na moim celu. Odnalezieniu mojej mate.

Wilczyca doprowadziła nas do kolejnych drewnianych drzwi, po czym bez słowa odeszła. Przęłknąłem ślinę i wymieniłem się niepewnymi spojrzeniami z moimi towarzyszami.
Taylor ze względu na to, że jest naszym Alfą zapukał i wszedł jako pierwszy. My ruszyliśmy tuż za nim. To co ujrzałem w tym pomieszczeniu przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Aktualne zostałem zbity z tropu jak miejski pies w nowy rok. Moja złość wzięła górę.

~~~~~~~~~~~~~~~

Zbliżamy się do końca!
Wszystkie rozdziały są już napisane i mam zamiar wstawiać je co parę dni, jednak jeśli wbijecie wiekszą liczbę gwiazdek, niż zazwyczaj to wstawię je dużo szybciej ☺
Decyzja należy do Was! ❤
Czekam na ⭐ i komentarze! Piszcie co sądzicie o tym, co tu się dzieje 👌

Odzyskam Cię, Skarbie [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz